Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze / 03.03.2025
Piotr Oleksy

Georgescu z zarzutami, MAGA wchodzi do gry. Pogłębia się kryzys polityczny w Rumunii

Rumuńska prokuratura postawiła zarzuty Călinowi Georgescu – sympatyzującemu z Putinem nacjonaliście, który stał się liderem wyścigu prezydenckiego. Dotyczą one rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, wielokrotnego składanie fałszywych oświadczeń – m.in. dotyczących źródeł finansowania kampanii wyborczej i oświadczeń majątkowych – oraz udziału lub wspierania organizacji faszystowskich, rasistowskich lub ksenofobicznych. Postępowanie może skończyć się m.in. zablokowaniem jego udziału w wyborach. Póki co Georgescu został objęty sześćdziesięciodniowym nadzorem sądowym.
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!



Georgescu zyskał niedawno potężnych sojuszników w postaci nowych władz USA. Cała sytuacja może więc doprowadzić do masowych protestów oraz kryzysu w relacjach z Waszyngtonem. Koalicja rządząca Rumunią znalazła się zatem w pułapce. W dużej mierze na własne życzenie.
Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite


Czarny koń wyborów prezydenckich


Călin Georgescu, ku zaskoczeniu wielu Rumunów, zwyciężył w pierwszej turze wyborów prezydenckich, które odbyły się 24 listopada 2024 r. Jeszcze pół roku wcześniej ten ekonomista, ekspert ds. rozwojowych i dyplomata był nieznany szerszej publiczności, niemniej w ciągu kilku miesięcy zbudował niezwykle liczne grono odbiorców na TikToku i w innych mediach społecznościowych. Jego przekaz radykalnie różnił się od tego, co Rumuni od lat słyszą w mediach, polityk ostro bowiem krytykował elitę za korupcję i zawłaszczenie państwa, jednocześnie gloryfikując naród rumuński i prawosławną wiarę. Chwalił przy tym faszystowskich przywódców z lat czterdziestych XX w. Posługując się retoryką nacjonalistyczną i religijną oraz odwołując się do radykalnego konserwatyzmu, przekonywał, że Rumunia jest nadmiernie uzależniona od Zachodu. Tymczasem naród rumuński – jak twierdził – może rozkwitać kulturowo i gospodarczo, działając przede wszystkim według własnych zasad, potrzeb i zdolności produkcyjnych. Już po wyborach wyciągnięto mu wcześniejsze kontrowersyjne wypowiedzi, w których krytykował NATO, UE i Ukrainę, za to chwalił Putina.

W przededniu drugiej tury rumuński Sąd Konstytucyjny anulował cały proces wyborczy. Powołał się przy tym na raport Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Krajowego, w którym wskazywano na zewnętrzną ingerencję w proces wyborczy poprzez manipulację na portalach społecznościowych. Według analiz widoczność jednego z kandydatów – czyli Georgescu – została sztucznie podkręcona, a model działania sugerował udział „zewnętrznego aktora państwowego”, w domyśle: Rosji. Kolejne wybory zaplanowano na maj (pierwsza tura odbędzie się 4, a druga – 18 maja).

Chwilę później pojawiły się zarzuty o brak transparentności w finansowaniu kampanii. Georgescu twierdził, że nie wydał na nią ani leja, ujawniono jednak, że jego widoczność na TikToku była sponsorowana przez osoby trzecie, co wyglądało na zorganizowaną akcję.

Decyzja Sądu Konstytucyjnego nie wzbudziła zaufania wyborców. Raport Rady Bezpieczeństwa był ogólnikowy, nie wskazywał też na jakiekolwiek inne ślady ingerencji niż manipulacje algorytmami na portalach społecznościowych. W międzyczasie odbyły się wybory parlamentarne, po których odtworzono koalicję Partii Socjaldemokratycznej (PSD), Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) oraz Demokratycznego Związku Węgrów w Rumunii (UDMR). Rządzący liczyli, że fenomen Georgescu przeminie tak szybko, jak się narodził. Od razu też pojawiły się dywagacje o możliwym zablokowaniu jego startu w wyborach w związku ze wspomnianymi kontrowersjami.


Potężny sojusznik zza oceanu


Fenomen nie przeminął – wręcz odwrotnie. Sondaże z końca stycznia 2025 r. pokazywały, że Georgescu może liczyć na ok. 40 proc. głosów w pierwszej turze i jest faworytem konfrontacji z potencjalnymi rywalami w turze drugiej. Do tego 22 lutego ulicami Bukaresztu przeszedł kilkutysięczny marsz jego zwolenników. A sam kandydat nie przestał niepokoić. Jego połajanki wobec Zachodu stały się jeszcze bardziej wyraziste. Ostrze krytyki zostało wymierzone również w Ukrainę – nazwał ją „fikcyjnym” państwem, któremu wróżył rozpad, zgłosił też pretensje terytorialne do ziem ukraińskich, należących niegdyś do Rumunii.

Jednocześnie Georgescu zyskał wsparcie nowej władzy w Stanach Zjednoczonych. 19 lutego dziennik „Bloomberg” poinformował, że Waszyngton przestrzega Bukareszt przed próbą zablokowania udziału kontrowersyjnego kandydata w nadchodzących wyborach prezydenckich. Z kolei wiceprezydent USA, J.D. Vance, podczas swojego przemówienia na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium otwarcie skrytykował rumuński Sąd Konstytucyjny za anulowanie wyborów. Stwierdził, że decyzja ta została podjęta w oparciu o „słabe podejrzenia” agencji wywiadowczych oraz „niezwykłą presję” ze strony europejskich partnerów. Przy innej okazji publicznie skrytykował władze Rumunii, stwierdzając, że nie można mieć „wspólnych wartości” z USA i jednocześnie „anulować wyborów, bo nie podoba […] się ich rezultat”. Podobną narrację promuje również Elon Musk. W jednym z postów na portalu X określił przewodniczącego Rumuńskiego Sądu Konstytucyjnego mianem „tyrana”, a w innym oskarżył amerykańskiego miliardera George’a Sorosa oraz agencję pomocową USAID o osłabianie demokracji w Rumunii. Informację o postawieniu Georgescu zarzutów prokuratorskich skwitował postem na portalu X: „Po prostu aresztowali osobę, która zdobyła najwięcej głosów w wyborach prezydenckich w Rumunii. To pochrzanione”.

Wesprzyj nas na PATRONITE


Kryzys na własne życzenie


Władze Rumunii znalazły się więc w niezwykle trudnym położeniu. Polityka zagraniczna i polityka bezpieczeństwa tego państwa w ostatnich dekadach koncentrowały się na zacieśnianiu sojuszu z USA. W czasie ostatnich wyborów niespodziewanie pojawił się rywal polityczny, który odwołując się do nacjonalizmu i popularnych w całym świecie idei suwerenistycznych, skonsumował powszechne rozgoryczenie społeczeństwa i niechęć do klasy rządzącej, a jednocześnie podważył cały dotychczasowy dorobek polityki zagranicznej. O ile europejscy partnerzy byli skłonni przymknąć oko na słabość argumentów, którymi poparto anulowanie wyborów, to nowe władze USA dostrzegły w Georgescu sojusznika. Obóz MAGA oraz rumuńskiego kaznodzieję politycznego łączą nie tylko radykalny konserwatyzm, niechęć do liberalnych elit europejskich oraz George’a Sorosa. Waszyngtonowi na rękę jest obecnie również krytyka, której Georgescu nie szczędzi Ukrainie. Dla ekipy Donalda Trumpa to nawet ważniejsze niż możliwe więzi łączące go z Rosją.

Wydawałoby się, że w tej sytuacji można współczuć politykom rumuńskich partii rządzących. Nietrudno przedstawić ich jako stabilny filar Zachodu i wschodniej flanki NATO, który znalazł się między amerykańskim młotem a lokalnym, populistycznym kowadłem. Niestety, koalicja rządząca uczyniła w ostatnich tygodniach wiele, by to kowadło wzmocnić.

Popularność Georgescu, która objawiła się w czasie pierwszej tury anulowanych wyborów, nie wynikała wcale z jego ciepłych słów wobec Putina, lecz przekonującej, wyrastającej z emocji godnościowych i narodowych, krytyki lokalnej elity politycznej. Ogromna część społeczeństwa rumuńskiego nabrała w ostatnich latach silnego przekonania, że ich państwo zostało zawłaszczone przez polityków partii głównego nurtu. Przekonanie to wzmocnił fakt, że PSD i PNL – dwa największe ugrupowania, przez lata formalnie się zwalczające– od trzech lat wspólnie rządzą krajem.

Po wyborczym kryzysie politycznym z przełomu listopada i grudnia 2024 r. politycy kolacji w żaden sposób nie pokazali, że dostrzegają społeczne żądanie radykalnych reform, walki z korupcją i odnowy klasy politycznej. Wręcz przeciwnie: ich postępowanie manifestowało przekonanie o własnej racji, która została podważona przez „zewnętrznego aktora państwowego”.

Rumuńskie władze nie dołożyły wystarczających starań, by wiarygodnie wytłumaczyć społeczeństwu, że anulowanie wyborów było jedyną słuszną decyzją w obliczu zagrożenia dla demokracji. Przeciwnie, przedstawione argumenty należy uznać za słabe. A na brak zaufania dla wymiaru sprawiedliwości, w tym Sądu Konstytucyjnego, politycy i sędziowie pracowali przez całe dekady.

Być może samopoczucie rządzących obecnie Rumunią polityków wzmocnił wynik wyborów parlamentarnych z 1 grudnia 2024 r., w których partia głównego nurt uzyskały większość. Koalicja PSD, PNL i UDMR (partia reprezentująca rumuńskich Węgrów tradycyjnie wspiera obóz władzy) ponownie postawiła na czele rządu Marcela Ciolacu, który dopiero co poniósł porażkę w wyborach prezydenckich. Zdecydowała się też wysunąć wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich. Zignorowano fakt, że w anulowanych wyborach drugie miejsce zajęła Elena Lasconi – kandydatka opozycyjnej, a przy tym liberalnej i proeuropejskiej partii Związek Zbawienia Rumunii (USR). Obóz rządzący, nie szukając porozumienia z innymi siłami proeuropejskimi, zdecydował się nominować Crina Antonescu – byłego przewodniczącego Senatu, niegdyś lidera PNL, który jednak od ponad dziesięciu lat funkcjonował poza życiem publicznym. Trudno powiedzieć, w jaki sposób ta kandydatura miałaby przekonywać, że rządzący rozumieją rozgoryczenie i antyelitarne emocje społeczeństwa.


Legenda więźnia politycznego


Na wizerunku obozu władzy negatywnie odbił się również rozciągnięty w czasie proces rezygnacji Klausa Iohannisa ze stanowiska prezydenta. Iohannis powinien był zakończyć swoją drugą kadencję wraz z zaprzysiężeniem nowej głowy państwa, jednak ze względu na anulowanie wyborów przedłużono sprawowanie przez niego urzędu. Zapisy konstytucyjne nie określały jasno, czy w tej sytuacji urząd powinna nadal sprawować dotychczasowa głowa państwa, czy też powinien objąć go przewodniczący Senatu. Ostatecznie, po kilku tygodniach zmasowanej krytyki, Iohannis ustąpił 10 lutego 2025 r., a pełniącym obowiązki prezydenta został przewodniczący Senatu Ilie Bolojan z PNL.
Piotr Oleksy – jest adiunktem na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz analitykiem w Instytucie Europy Środkowej w Lublinie; współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”.

Zespół Călina Georgescu zaraz po jego zatrzymaniu ogłosił, że doszło do niego w momencie, gdy polityk był w drodze, by zarejestrować swoją kandydaturę przed ponownymi wyborami. Legenda natchnionego trybuna ludowego, z którym walczy zepsuta elita, rośnie. Zyskała już zasięg międzynarodowy.