Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Transatlantyk / 04.03.2025
Łukasz Sakowski
W Seulu na dwie kobiety przypada mniej niż jedno dziecko. Koreę Południową czeka zapaść demograficzna
Tylko wzrost oczekiwanej średniej długości życia oddala nieco w czasie demograficzny krach w Korei Południowej, który według szacunków południowokoreańskiego urzędu statystycznego oznaczać będzie spadek liczby ludności z 51,7 miliona do około 36 milionów w 2072 roku, i – jak wykazał tegoroczny raport ludnościowy ONZ – do około 22 milionów w 2100 roku. Оpublikowane w 2020 roku badanie w czasopiśmie medycznym „The Lancet” pokazało, że na koniec wieku populacja Republiki Korei wyniesie, zależnie od scenariusza, między 20 a 36 milionów osób. Południowokoreańskie władze i społeczeństwo nie mają pojęcia, jak poradzić sobie z tą zapaścią.
(Shutterstock)
Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!
W 2024 roku Korea Południowa po raz pierwszy od wielu lat odnotowała wzrost dzietności. Wcześniej współczynnik dzietności spadł z 0,78 w 2022 do 0,72 w 2023 roku. Południowokoreański urząd statystyczny szacował, że w 2024 roku wskaźnik ten miał spaść do 0,68. Okazało się jednak, że wzrósł do 0,75. Nadal jest to krytycznie mało i oznacza, że na jedną mieszkankę Republiki Korei w wieku rozrodczym – między 15. a 49. rokiem życia – przypada średnio około 0,8 dziecka.
Minimalny pozytywny wskaźnik dzietności wynosi 2,15. Oznacza to, że aby populacja utrzymywała się na w miarę stałym poziomie, na jedną kobietę powinno przypadać około dwojga dzieci. Przynajmniej w warunkach wysoce wyspecjalizowanej zachodniej medycyny, bo gdy śmiertelność dzieci jest wyższa – jak w XIX-wiecznej Europie czy w części krajów współczesnej Afryki, ale i w niektórych stanach Indii – wówczas i próg poziomu zastępowalności pokoleniowej się podnosi.
Niewiele państw o zachodnich, demokratycznych systemach jest dziś w stanie utrzymać demografię na minimalnym poziomie. W zasadzie oprócz Izraela stosunkowo wysoki wskaźnik dzietności jest niespotykany. Kraje europejskie borykają się z tym problemem, ale żaden z nich nie przebija Korei Południowej. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w samym Seulu, gdzie dzietność wynosi 0,55. Odróżnia to Republikę Korei od Europy, gdzie współczynnik dzietności w dużych miastach jest nieraz wyraźnie wyższy niż na prowincji. Zasada ta dotyczy też Polski, ale jest względnie nowym zjawiskiem: zwykle to wsie i małe miasteczka stanowiły demograficzny rezerwuar społeczeństwa.
Za pesymistycznymi statystykami demograficznymi kryje się znacznie więcej niepokojących danych. W Korei Południowej regularnie spada odsetek małżeństw, a wiek zawarcia oficjalnego związku się opóźnia. Niemniej z niskiego progu w 2023 roku statystyki zawieranych małżeństw wzrosły w 2024, co prawdopodobnie przyczyniło się do niespodziewanego wzrostu dzietności w tym roku. Korea Południowa to także państwo z bardzo wysokim wskaźnikiem samobójstw, jednym z najwyższych na świecie, oraz rosnącą deklarowaną skrajną izolacją społeczną, dotykającą w 2023 roku 5 procent populacji z grupy wiekowej 19–39.
Wśród niewielu pozytywnych sygnałów można wymienić jedynie spadający odsetek rozwodów i rozpadów rodzin, notowany od 2004 roku, jak również rekordową oczekiwaną średnią długość życia, wynoszącą w Korei Południowej, zależnie od rocznika, między 82,5 a 83,5 roku. Obecnie tylko ona oddala nieco w czasie demograficzny krach, który wkrótce będzie oznaczać spadek liczby ludności z 51,7 miliona do około 36 milionów w 2072 roku (według południowokoreańskiego urzędu statystycznego) i do około 22 milionów w 2100 roku, jak wykazał tegoroczny raport ludnościowy ONZ. Natomiast opublikowane w 2020 roku badanie w czasopiśmie medycznym „The Lancet” pokazało, że na koniec wieku populacja Korei Południowej wyniesie, zależnie od scenariusza, między 20 a 36 milionów osób.
Skalę problemu oddaje również fakt, że obecnie dzietność w Korei Południowej jest niższa niż podczas wojny koreańskiej, kiedy średnia liczba dzieci na kobietę spadła z niespełna sześciu do niespełna pięciu. W tym miejscu warto dodać dla kontrastu, jak sytuacja wygląda w Korei Północnej. Według danych Departamentu ds. Gospodarczych i Społecznych ONZ z siedzibą w Nowym Jorku dzietność w tym kraju w 2021 roku wynosiła 1,81. Z kolei ONZ-owski raport „World Population Prospects” z 2024 roku wskazuje, że liczba ludności KRLD wynosi obecnie 26,5 miliona. Informacje na temat demografii w tym kraju są jednak wyłącznie szacunkowe i opierają się na archiwach z lat 1993–2014.
Liczy się każdy obywatel
Południowokoreańskie władze odczuwają negatywne skutki zaniedbań w kwestii demografii. Wiedzą też, że te niekorzystne zmiany dopiero się zaczynają, a konsekwencje błędów i zaniechań w polityce demograficznej mieszkańcy Republiki Korei odczują w przyszłości (osłabione bezpieczeństwo, gorszy wzrost gospodarczy, strukturalne zaburzenia demograficzne, dotyczące przede wszystkim wieku i płci oraz rozmieszczenia ludności, czyli brak balansu między miastami, przedmieściami i wsiami).
Mniejsza liczba ludności przekłada się, nie bezpośrednio, ale poprzez wiele pośrednich czynników, na wolniejszy wzrost gospodarczy, mniejszą liczbę talentów, niedobory kadrowe w kluczowych zawodach, cywilizacyjną zapaść najrzadziej zaludnionych terenów czy słabszą pozycję kraju na arenie międzynarodowej. Z kolei dysproporcje demograficzne, zwłaszcza między coraz mniejszą liczbą młodych a rosnącą liczbą osób starszych, to poważne zagrożenie dla relacji społecznych, zwiastun konfliktu pokoleń oraz braku spójności w polityce wewnętrznej – szczególnie dla państwa demokratycznego. Starzejące się społeczeństwa są też mniej skłonne do podejmowania ryzyka, a więc i innowacji czy budowania nowego na starym.
Władze na rzecz dzietności
Władze Republiki Korei już jakiś czas temu wdrożyły punktowe polityki prorodzinne. Na przykład bony narodzinowe czy dodatki na dzieci, które przysługują rodzicom w ciągu pierwszego roku życia dziecka. Jednak stały zasiłek, który można porównać do naszego 800 plus, wynosi zaledwie, w przeliczeniu na złotówki, około 300 złotych miesięcznie. Co więcej, jest wypłacany raptem do siódmego roku życia dziecka. „Wydatki publiczne Korei Południowej w sprawie świadczeń rodzinnych, takich jak ukierunkowane wsparcie finansowe, jest nadal niższe niż w większości krajów OECD” – podaje „Georgetown Journal of International Affairs”.
Sytuacja jest paradoksalna, bo od lat 60. do początku XXI wieku południowokoreańskie władze dążyły do czegoś wręcz przeciwnego. Chciano drastycznie ograniczyć dzietność, żeby uwolnić gospodarczy potencjał jednostek przytłoczonych zajmowaniem się dużą liczbą dzieci. Kampanie społeczne i strukturalne, zniechęcające do rodzicielstwa, w połączeniu z masową promocją antykoncepcji, doprowadziły do przesunięcia w drugą skrajność. Do tego wszystkiego w Korei Południowej dokonywano częstych selektywnych aborcji. Rodzice preferowali bowiem chłopców, płody płci żeńskiej usuwali. W rezultacie Republika Korei mierzy się z dysproporcją płci nie tylko wśród emerytów (bo kobiety żyją dłużej), ale także w młodszych grupach wiekowych. W latach 80. średnio na 100 dziewczynek rodziło się aż 117 chłopców.
Wiosną 2022 roku podczas kampanii prezydenckiej kandydaci odnosili się do problemów demograficznych kraju. Kandydat konserwatystów i ludowców, Jun Suk-yeol, przekonywał, że problem niskiej dzietności to wina feminizmu. Wygrał wybory, ale skutków jego działań demograficznych nie widać. Nie oznacza to, że nie pojawią się w przyszłości: efekty zjawisk demograficznych obserwuje się w perspektywie nie kilku lat, lecz dekad i całych pokoleń. Prezydent podziela w tej kwestii cele z opozycyjnym, wybranym w 2024 parlamentem Korei Południowej. Latem 2025 roku w wyniku porozumienia między głównymi obozami politycznymi zapowiedziano utworzenie nowego urzędu: ministerstwa ds. demografii i płodności. Jego celem będzie działanie na rzecz wzrostu dzietności, w tym koordynacja projektów różnych ministerstw. Tak, aby prodemograficzne polityki nie były punktowe, lecz zintegrowane i interdyscyplinarne.
Za niską dzietność w Korei Południowej odpowiadają różne czynniki. Część z nich jest zbieżna z tymi występującymi w Europie, inne są typowe dla tego azjatyckiego kraju. W Europie nie prowadzono szeroko zakrojonych polityk antynatalistycznych, które wpłynęły na sytuację demograficzną w Korei Południowej.
Oprócz polityki antynatalistycznej negatywny wpływ na dzietność w Republice Korei miała migracja ludzi do dużych miast oraz urbanizacja kraju. W mniejszych miejscowościach i na wsiach, gdzie tradycyjnie odnotowywano wyższe wskaźniki dzietności, liczba ludzi malała, więc nawet pomimo stosunkowo wyższego wskaźnika dzietności z biegiem czasu na prowincji rodziło się coraz mniej ludzi. Problem depopulacji wsi i miasteczek jest typowy także dla Europy. Obecnie dzietność na południowokoreańskiej wsi i prowincji jest wyższa niż w stolicy. Być może to zasługa ratunkowego programu „Saemaul Undong” na rzecz wsi, który uruchomiono w 1970 roku. Poprawił on jakość warunków bytowych i społecznych oraz ograniczył odpływ ludności do miast.
Historia to jednak nie wszystko. Aktualnie problem stanowi także system oświaty i tak zwana gorączka edukacyjna. Mieszkańcy Korei Południowej decydują się na dzieci dopiero wtedy, kiedy mają pewność, że będzie ich stać na opłacenie prywatnych szkół, dodatkowych zajęć pozalekcyjnych czy korepetycji. Płatny system edukacji i niezdrowa konkurencja w sferze społecznej, a później na rynku pracy, znacznie podnoszą wymogi finansowe związane z wychowaniem dzieci. To częściowo wyjaśnia, dlaczego dodatki rodzicielskie od państwa są nieskuteczne: w obliczu takiego uwarunkowania są niewystarczające.
Żeby zapewnić dziecku to, czego według społeczeństwa południowokoreańskiego nie może zabraknąć, rodzice muszą zapracowywać się niemal na śmierć. I wciąż pokryją tylko część wydatków. Bo najpierw trzeba jeszcze kupić mieszkanie. To kolejna zmora Koreańczyków – ceny dwu- czy trzypokojowych mieszkań w dużych miastach idą w miliardy wonów, a w przeliczeniu na naszą walutę są to kwoty wynoszące często 1–3 miliony złotych. Jak podawała ostatnio agencja Bloomberg, ceny mieszkań w Seulu minimalnie spadły, ale są to wartości rzędu ułamka procenta. Spadki musiałyby być większe i utrzymywać się przez lata, żeby można było mówić o unormowaniu sytuacji.
W Korei Południowej silny wpływ ma konfucjanizm. Nawet wśród liberalnych mieszkańców tego kraju wpływa on na sposób myślenia o świecie. Z tego powodu decydowanie się na dzieci przed ślubem jest rzadko rozpatrywaną opcją, podobnie jak zamieszkiwanie razem. W rezultacie jest coraz mniej małżeństw, a wynikające częściowo z wpływu konfucjanizmu późne zawieranie związków małżeńskich przyczynia się również do odkładania decyzji o pierwszej ciąży. W 2020 roku średni wiek rodziców w Korei Południowej wynosił około 34 lat.
Łukasz Sakowski – dziennikarz, twórca bloga i kanału „To tylko teoria”. Biolog oraz autor książek pt. „Bioksiążka. Biologia dla niewtajemniczonych” oraz „Jałowe łono Europy”.
Jeszcze pół wieku temu określenie „kryzys demograficzny” odnosiło się do lokalnych przeludnień i wynikających z nich problemów z wyżywieniem czy higieną, a przede wszystkim klęsk głodu prowadzących do wysokiej śmiertelności wśród małych dzieci. Obecnie warunki zmieniły się na tyle, że zapaść demograficzną definiuje niska dzietność. O skutkach tego ponowoczesnego kryzysu demograficznego jako pierwsi przekonają się zapewne właśnie mieszkańcy Korei Południowej.