Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Kaukaz / 05.03.2025
Kristianna Grigorian, Irina Tkeshelashvili
Rosja sieje zamęt. Masowe protesty w Gruzji nie przemijają
Rosja przez 200 lat skutecznie budowała swój wpływ na Gruzję nie tylko militarnie, ale także kulturowo i mentalnie. Proces ten nie polegał wyłącznie na narzucaniu władzy, lecz również na manipulacji tożsamością narodową Gruzinów. Propaganda rosyjska celowo przedstawiała Rosję jako „opiekuna” Gruzji, a każdą próbę oporu – jako zagrożenie dla stabilności. To długotrwałe pranie mózgu stworzyło przestrzeń, w której kłamstwa zaczęły być akceptowane jako prawda.
(Shutterstock)
Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!
Mam trzydzieści trzy lata. Urodziłam się w Armenii, a moje dzieciństwo upłynęło w Gruzji – kraju, który mimo ogłoszonej w 1991 roku niepodległości wciąż pozostawał pod silnym wpływem Rosji. Pamiętam, że już jako małe dziecko byłam świadkiem wydarzeń, które dziś wydają się scenariuszem filmowym. Kiedy analizujemy współczesną sytuację w Gruzji, to niezależnie od tego, czy mówimy o obecnych protestach, czy o wydarzeniach z przeszłości, nie możemy pominąć jednego kluczowego faktu: głębokich podziałów w społeczeństwie. Z jednej strony mamy siły, które dążą do utrzymania status quo i kontynuowania polityki prorosyjskiej, blokując w ten sposób rozwój naszego kraju, z drugiej – obywateli pragnących pełnej suwerenności i integracji z zachodnimi strukturami. Ten wewnętrzny konflikt jest jednym z głównych wyzwań, które kształtują teraźniejszość i przyszłość Gruzji.
Mimo protestów i dążeń społeczeństwa do zerwania z rosyjską dominacją wciąż odczuwamy skutki rusyfikacji, obecność rosyjskiej agentury i nadużycia władzy, które mają swoje korzenie w przeszłości. Gruzja nadal nie osiągnęła pełnej niepodległości, choć od lat dąży do wolności. Wpływy zewnętrzne, szczególnie Rosji, oraz utrzymujące je mechanizmy, nadal kształtują naszą codzienność. Zwłaszcza propaganda i dezinformacja utrudniają zakończenie tej walki. Jak powiedział Noam Chomsky: „Propaganda to próba kontrolowania ludzi, tak by myśleli i czuli to, co mają myśleć i czuć, bez świadomości tego, że są kontrolowani”.
Prawda pod kontrolą, czyli historia zależności
Historia relacji Gruzji z Rosją sięga XVIII wieku, kiedy w 1783 roku podpisano traktat gieorgijewski. Porozumienie to miało zapewnić Gruzji ochronę przed perskimi i osmańskimi najazdami, ale w praktyce rozpoczęło proces stopniowej utraty suwerenności. W XIX wieku Rosja wcieliła Gruzję do swojego imperium, co oznaczało koniec niezależności kraju. Po rewolucji październikowej w 1917 roku kraj ogłosił niepodległość w 1918 roku, tworząc Demokratyczną Republikę Gruzji. Niestety, zaledwie trzy lata później, w 1921 roku, wojska bolszewickie wkroczyły do Gruzji, przerywając krótki okres suwerenności i wcielając ją do Związku Radzieckiego.
Okres sowieckiej okupacji, trwający od 1921 do 1991 roku, był jednym z najtrudniejszych w historii Gruzji. W tym czasie ludność kraju poddawano represjom, manipulacjom, wysiedleniom i rusyfikacji. Największy paradoks polegał na tym, że na czele Związku Radzieckiego stanął Gruzin, Józef Stalin, i to on był odpowiedzialny za brutalną politykę wobec krajów związkowych.
Represje stalinowskie miały katastrofalne skutki dla Gruzji. Masowe deportacje, czystki oraz wyniszczenie elity intelektualnej i duchowieństwa spowodowały, że kraj stracił najbardziej zdolnych do krytycznego myślenia obywateli. Resztę społeczeństwa poddano systematycznej obróbce poprzez dezinformację i propagandę, narzucając narrację sprzyjającą sowieckiemu reżimowi. W ten sposób osłabiono społeczną zdolność do samodzielnej refleksji.
Rosja od ponad 200 lat skutecznie budowała swój wizerunek jednocześnie jako wroga i brata – w zależności od tego, jakie cele próbowała osiągnąć w danym okresie. Kreowanie tych dwóch obrazów stało się jednym z najskuteczniejszych narzędzi wpływania na gruzińską opinię publiczną, podzielone zdania stanowiły bowiem dogodne pole do realizowania obcych interesów. Gdy społeczeństwo nie jest zjednoczone, brakuje mu wspólnej wizji i zrozumienia rzeczywistości. Wrogie siły wykorzystują nasze emocje, takie jak strach czy gniew, aby przekonać nas do pewnych idei. Powtarzane wielokrotnie proste i emocjonalne przekazy, nawet jeśli nie są oparte na faktach, potrafią zmienić nasze przekonania. Propaganda i dezinformacja stanowią potężne narzędzie manipulacji. Decydują o tym, kogo postrzegamy jako wroga, a kogo jako sojusznika. To ułatwia obcym siłom realizację ich interesów oraz zdobywanie wpływów, które często pozostają niezauważone przez ogół społeczeństwa. Ale odpowiedzialność za dzisiejsze podziały spoczywa nie tylko na tych, którzy tworzyli propagandę, ale także na tych, którzy pozwolili się nią manipulować.
Gruzini wierzą, że są niezależnym krajem, ale ta niezależność jest względna. Po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku Gruzja odzyskała niepodległość. Pierwszym prezydentem został Zwiad Gamsachurdia, który prowadził samodzielną politykę, starając się uniezależnić kraj od Rosji. Jego charyzmatyczne przywództwo spotykało się jednak z silnym oporem zarówno wewnątrz kraju, jak i ze strony Rosji. W wyniku przewrotu w 1992 roku został obalony, a w 1993 roku zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Jego śmierć do dziś budzi wiele pytań.
Na miejsce Gamsachurdii przyszedł Eduard Szewardnadze, były minister spraw zagranicznych ZSRR. Jego rządy w latach 1992–2003 zapamiętano jako okres chaosu i biedy. Gruzini musieli zmagać się z brakami prądu, gazu, pracy i żywności. W kraju kwitła przestępczość, co dodatkowo utrudniało codzienne życie. Trwało to do momentu, gdy na horyzoncie pojawił się trzeci prezydent Gruzji – Micheil Saakaszwili.
Ale do dziś o Gamsachurdim mówi się jako o polityku autorytarnym, podczas gdy o Szewardnadzem – jako o dobrym prezydencie. To właśnie siła dezinformacji i propagandy zmieniły postrzeganie liderów w oczach społeczeństwa.
Manipulacja w czystej postaci: jak propaganda zniszczyła reputację Saakaszwilego
W 2003 roku wybuchła rewolucja róż, która obaliła Szewardnadzego. Micheil Saakaszwili objął stanowisko prezydenta i rozpoczął proeuropejską politykę, kładąc nacisk na reformy gospodarcze i administracyjne. Jego rządy przyniosły znaczące zmiany, takie jak modernizacja infrastruktury, walka z korupcją i ekonomiczne wzmocnienie państwa. Jednak polityka ta spotkała się z ostrą krytyką Rosji.
Gruzja, choć jest małym krajem o ograniczonej sile militarnej, odgrywa strategiczną rolę w regionie, kontrolując kluczowe dla Rosji szlaki energetyczne, takie jak ropociąg Baku – Tbilisi – Ceyhan i gazociąg Baku – Tbilisi – Erzurum. Góry Kaukaz, z ważnymi przełęczami jak Darialska i Roki, mają znaczenie militarno-polityczne, stanowiąc łącznik między Europą a Azją. Dodatkowo kontrola nad wybrzeżem Morza Czarnego są istotne dla geopolityki, handlu i bezpieczeństwa regionu.
To właśnie sprawia, że Gruzja jest kluczowym punktem kontrolnym w regionie. Utrzymanie w niej wpływów to dla Rosji nie tylko zabezpieczenie jej granic, ale także zachowanie dominacji w całym regionie Kaukazu. Konflikty terytorialne w tym obszarze, takie jak te związane z Abchazją, Osetią czy też napięcia między Armenią a Azerbejdżanem, są wynikiem rywalizacji o strefy wpływów. Te konflikty odstraszają potencjalnych inwestorów i partnerów gospodarczych, utrudniając rozwój współpracy międzynarodowej.
Micheil Saakaszwili, prezydent Gruzji w latach 2004–2013, stał się postacią budzącą skrajne emocje wśród Gruzinów, głównie za sprawą podjętych podczas swojej prezydentury działań oraz intensywnej propagandy wymierzonej przeciwko niemu, która trwa do dziś. Współpraca Gruzji z Europą i Stanami Zjednoczonymi, zainicjowana przez Saakaszwilego, stała się punktem zapalnym dla Rosji, która od tego momentu zaczęła tworzyć narrację o Saakaszwilim jako „wrogu narodu”. Te zabiegi okazały się na tyle skuteczne, że do dziś społeczeństwo gruzińskie jest skrajnie podzielone w ocenie jego działań i osiągnięć. Od 2021 roku Saakaszwili przebywa w więzieniu, co dodatkowo zaostrzyło dyskusje na jego temat. Część społeczeństwa twierdzi, że woli rządy obecnej partii Gruzińskie Marzenie niż powrót do czasów jego prezydentury. Jednak kluczowe pytanie brzmi: co takiego zrobił Saakaszwili, że został przez wielu znienawidzony?
Jego rządy były okresem intensywnych reform, które wyciągnęły kraj z biedy i przyspieszyły rozwój gospodarczy. Gruzja za jego kadencji przeszła transformację, która objęła walkę z korupcją, reformę policji, modernizację infrastruktury oraz przyciąganie zagranicznych inwestycji. W rankingu Doing Business Gruzja awansowała z jednego z ostatnich miejsc na świecie na czołowe pozycje, co było dowodem skuteczności tych działań. Jednak największym grzechem w oczach wielu była zdecydowana walka prezydenta z grupami i osobami, których wcześniej „nie wolno było dotykać”. Saakaszwili podjął się likwidacji wpływów mafii, ukrócenia władzy skorumpowanych biznesmenów, polityków oraz policji. W efekcie naruszył interesy wielu potężnych ludzi, co wywołało ich agresję wobec niego. To właśnie oni, wspierani przez rosyjską propagandę, zaczęli budować wizerunek Saakaszwilego jako „dyktatora” i „wroga narodu”.
W 2013 roku, po zakończeniu kadencji Saakaszwilego, do władzy doszła partia pod przewodnictwem Bidziny Iwaniszwilego, byłego oligarchy. Jego prorosyjska polityka wzbudziła kontrowersje, a Gruzja zaczęła ponownie zbliżać się do Rosji. Wpływy Moskwy nasiliły się, a dezinformacja stała się głównym narzędziem manipulacji opinią publiczną. Podziały społeczne i brak wspólnej wizji rozwoju kraju ułatwiły Rosji realizację własnych interesów w regionie. Obecna partia rządząca, Gruzińskie Marzenie, ma na swoim koncie wiele działań, które w oczach krytyków są znacznie bardziej szkodliwe niż cokolwiek, co zrobił Saakaszwili. Jednak dzięki skutecznej kampanii dezinformacyjnej udało się zepchnąć jego osiągnięcia na dalszy plan i skupić uwagę społeczeństwa na jego błędach i kontrowersyjnych decyzjach.
Micheil Saakaszwili, choć wprowadził ważne reformy, które poprawiły gospodarkę i zmniejszyły korupcję, podjął także kilka kontrowersyjnych decyzji. Jednym z najgłośniejszych wydarzeń był brutalny sposób, w jaki rząd Saakaszwilego rozpędził protesty w 2007 roku, używając siły do stłumienia demonstracji opozycji. To wywołało ogromne oburzenie zarówno w kraju, jak i za granicą, i stało się symbolem jego autorytarnego stylu rządzenia. Dla jasności trzeba dodać, że protesty w 2007 roku w Gruzji zorganizowali liderzy opozycyjnych partii, które były głównie prorosyjskie, sprzeciwiający się polityce Saakaszwilego i jego prozachodniemu kursowi.
Do dziś słyszymy w społeczeństwie oskarżenia, że to właśnie Saakaszwili zaczął wojnę w 2008 roku, chociaż sytuacja była znacznie bardziej złożona. Rosja, widząc, że Gruzja zbliża się do Zachodu, a Saakaszwili dążył do integracji z NATO, postanowiła podjąć zdecydowane kroki, aby utrzymać swoją strefę wpływów w regionie. Oskarżenia te często są wykorzystywane przez przeciwników Saakaszwilego, którzy wskazują, że jego polityka zagraniczna była zbyt prowokacyjna, a decyzje dotyczące wojny – błędne i miały katastrofalne konsekwencje. Część ludzi zaczęła wtedy postrzegać Saakaszwilego jako nieodpowiedzialnego lidera, który nie potrafił utrzymać stabilności w kraju. Do dziś w gruzińskim społeczeństwie pojawiają się oskarżenia, że to Saakaszwili rozpoczął wojnę w 2008 roku.
Po przejęciu władzy od 2013 roku partia Gruzińskie Marzenie zaczęła zbliżać się do Rosji. Rządy Iwaniszwilego także oskarżano o ograniczanie wolności mediów i próbę kontrolowania politycznej przestrzeni, co miało na celu osłabienie opozycji. W 2017 roku zamknięto kilka niezależnych mediów, a wolność słowa została mocno ograniczona. W porównaniu do lat sprawowania władzy przez Saakaszwilego rządy Gruzińskiego Marzenia mogą „pochwalić się” kilkudziesięcioma przypadkami stłumienia pokojowych protestów i używania siły przeciwko obywatelom. Wcześniej dochodziło do brutalnego tłumienia demonstracji, natomiast w okresie rządów Gruzińskiego Marzenia sytuacja nie tylko się powtarzała, ale w wielu przypadkach eskalowała. W ciągu ostatnich lat, w odpowiedzi na liczne protesty społeczne, rząd używał siły, w tym gazu łzawiącego, armatek wodnych, siły fizycznej i aresztowań. Pomimo licznych poszkodowanych odpowiedzialność za brutalne tłumienie protestów była minimalna. Funkcjonariusze używający siły często pozostawali bezkarni, co spotkało się z krytyką zarówno w kraju, jak i za granicą. Organizacje praw człowieka wielokrotnie domagały się śledztw w sprawie nadużyć, ale reakcje rządu były znikome. Brak odpowiedzialności za te działania pozostaje jednym z głównych zarzutów wobec Gruzińskiego Marzenia.
Narzędzia manipulacji: jak Rosja utrzymuje kontrolę nad opinią publiczną w Gruzji
Podatność Gruzji na dezinformację i propagandę to efekt kombinacji historycznych, geopolitycznych i społecznych uwarunkowań.
Po pierwsze, Rosja przez 200 lat skutecznie budowała swój wpływ na Gruzję – nie tylko militarnie, ale także kulturowo i mentalnie. Proces ten nie polegał wyłącznie na narzucaniu władzy, lecz również na manipulacji tożsamością narodową Gruzinów. Propaganda rosyjska celowo przedstawiała Rosję jako „opiekuna” Gruzji, a każdą próbę oporu – jako zagrożenie dla stabilności kraju. To długotrwałe pranie mózgu stworzyło przestrzeń, w której kłamstwa akceptowano jako prawdę.
Po drugie, geopolityczne położenie Gruzji – między Rosją a Bliskim Wschodem – czyni ją strategicznym punktem dla wielu potęg. Rosja zdaje sobie sprawę, że kontrola nad Gruzją oznacza wpływ na Kaukaz. Dlatego za każdym razem, gdy Gruzja próbuje umocnić swoją niepodległość, Rosja reaguje propagandą, sankcjami lub nawet militarnymi działaniami, tak jak w 2008 roku. Gruzja nie ma takiego buforu bezpieczeństwa jak Polska, którą od Rosji oddzielają Białoruś i Ukraina.
Trzeci aspekt to struktura społeczeństwa. Gruzini mają silne poczucie tożsamości narodowej, ale jednocześnie są podatni na wpływy, szczególnie w kontekście religii i tradycji. Rosja potrafiła to wykorzystać, przedstawiając Zachód jako zagrożenie dla wartości chrześcijańskich i gruzińskiej kultury. Jednocześnie brak wystarczającego dostępu do niezależnych mediów i edukacji sprzyja utrzymywaniu dezinformacji.
Polska miała szczęście, że mimo trudnej historii mogła odbudować swoje państwo narodowe w oparciu o tradycje zachodnie, chociaż przez pewien czas również pozostawała pod rosyjską dominacją. Okres zależności od ZSRR był znacznie krótszy, a po 1989 roku Polska szybko zintegrowała się z Europą, co pomogło w wyeliminowaniu rosyjskich wpływów. Gruzja nie miała tej samej przestrzeni, a kiedy weszła na tę ścieżkę, to Rosja szybko odcięła jej drogę.
W Gruzji mamy telewizję Imedi, gdzie zawsze wszystko wydaje się w porządku, nawet jeśli zbliża się koniec świata. Zgodnie z badaniem Międzynarodowego Instytutu Republikańskiego (IRI) z 2024 roku wiadomości i informacje polityczne nadawane przez Imedi są uważane za najbardziej godne zaufania. Jest to jednak telewizja prorządowa, więc jej przekazy często są prezentowane w sposób, który sprzyja interesom rządu, a niekoniecznie oddaje pełny obraz sytuacji w kraju. Telewizja Imedi podczas protestów po wyborach parlamentarnych w 2024 roku przekazała wydarzenia w sposób prorządowy, przedstawiając opozycję jako zagrożenie dla stabilności kraju. Ignorując zarzuty dotyczące fałszerstw wyborczych, zminimalizowała rozmiar protestów, które wciąż trwają, ukazując je jako niewielką manifestację, mimo że ulicy były pełne tłumów ludzi.
Współczesne działania dezinformacyjne w Gruzji są silnie obecne w internecie i w mediach społecznościowych. Rosja skutecznie wykorzystuje lokalne media, organizacje i grupy religijne do propagowania narracji sprzyjających jej interesom, a także podsycania podziałów wewnętrznych w gruzińskim społeczeństwie. Na przykład stara się przedstawiać Zachód, w tym Unię Europejską i NATO, jako zagrożenie dla tradycyjnych gruzińskich wartości. Często promuje ideę, że integracja z Zachodem oznacza „zatracenie tożsamości narodowej”, wspieranie obcych ideologii (np. praw LGBTQ+), a nawet degradację kulturową. Szczególnie wpływowe są konserwatywne grupy prawosławne, które Rosja wykorzystuje do podsycania obaw przed „zachodnią dekadencją”. Prorosyjscy agenci są bardzo aktywni w mediach społecznościowych i tradycyjnych, gdzie rozpowszechniają fake newsy, manipulując faktami w celu wywoływania strachu i nieufności wobec przeciwników rządu Gruzji i jej zachodnich sojuszników. Przykłady to fałszywe raporty o rzekomych „zbrodniach NATO” czy „eksperymentach biologicznych” prowadzonych przez amerykańskie laboratoria w Gruzji (np. Laboratorium Lugar).
Natomiast wizerunek Rosji w takich zmanipulowanych przekazach to wizerunek „bratniego narodu”, który zarówno w czasach carskich, jak i w epoce ZSRR rzekomo chronił Gruzję przed Turkami i Persami. W tej opowieści zupełnie ignorowane są historyczne traumy związane z represjami w okresie sowieckim. Jako formę nacisku Kreml wykorzystuje także gospodarkę, a podstawową narracją jest ta, że „bez Rosji gospodarka Gruzji się zawali”. Handel winem, gazem czy kwestia eksportu produktów rolnych do Rosji służą do budowania długofalowych zależności.
Jednocześnie w czasie konfliktów, takich jak wojna 2008 roku, rosyjska narracja wobec Gruzji zmienia się. Wtedy propaganda zaczęła przedstawiać Gruzję jako agresora, co miało na celu zmylenie opinii międzynarodowej. Rosja oskarżała Gruzję o odpowiedzialność za konflikty z Abchazją i Osetią Południową, jednocześnie przedstawiając siebie jako „obrońcę” tych regionów. W ten sposób dążyła do legitymizowania ich „niepodległości” i usprawiedliwiania rosyjskiej okupacji tych terenów. Rosyjska dezinformacja stara się również dzielić gruzińskie społeczeństwo, np. antagonizując grupy etniczne czy religijne, takie jak Ormianie, Azerowie, czy muzułmanie w regionie Adżarii.
Rosyjskie media i trolle internetowe regularnie atakują opozycję, przedstawiając ją jako niekompetentną, skorumpowaną i zależną od Zachodu. Termin „deep state” (z ang. „głębokie państwo”) w Gruzji jest używany przez rząd jako narzędzie propagandy i dezinformacji. Rząd przedstawia opozycję jako rzekomych agentów zagranicznych wpływów, sugerując, że działają oni przeciwko interesom narodowym i wspierają ukryte struktury mające zdestabilizować państwo. Taka narracja buduje obraz wewnętrznego wroga, wzmacnia polaryzację społeczną i odciąga uwagę od rzeczywistych problemów, jednocześnie mobilizując elektorat rządzących poprzez wzbudzanie strachu i nieufności wobec przeciwników politycznych. To pomaga, gdyż promuje ideę, że Gruzja może odnieść większe korzyści ekonomiczne i polityczne, wybierając ścisłą współpracę z Rosją i Eurazjatycką Unią Gospodarczą, zamiast dążyć do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.
Historia Gruzji przypomina nam, jak istotne jest uważne przyglądanie się temu, co słyszymy i czytamy. Zanim więc pochopnie ocenimy dzisiejszą Gruzję jako prorosyjską czy beznadziejną, warto przyjrzeć się głębiej historycznym uwarunkowaniom, wpływom zewnętrznym i złożonym procesom, które kształtują obecną sytuację społeczno-polityczną.
Kristianna Grigorian – Ormianka mieszkająca w Gruzji od dzieciństwa. Studiowała w Polsce, gdzie ukończyła kulturoznawstwo. Mieszka w Tbilisi. Pracuje jako tłumaczka i przewodniczka polskojęzyczna. Prowadziła też audycje radiowe.
To nie jest proste pytanie o sympatie czy antypatie, ale o skomplikowaną grę interesów, w której małe państwo musi szukać swojego miejsca między potęgami. Droga do pełnej niezależności nie będzie łatwa – wymaga odwagi i mądrości, by zerwać z tym, co narzuciły historia i propaganda. Jedno jest pewne: przyszłość Gruzji zależy od decyzji jej obywateli. To ich wola i zdolność do krytycznego myślenia zdecydują, czy kraj znajdzie swoje miejsce w świecie, czy nadal będzie uwikłany w przeszłość. I dziś to, co się dzieje na ulicach Gruzji w postaci masowych protestów, jest jednym z najważniejszych kroków w tej bardzo ważnej walce.
***
Gruzińska dziennikarka jako symbol protestów w Gruzji
Nie przemijają masowe protesty w Gruzji, celem których jest zmuszenie władzy do respektowania zasad demokratycznych, przeprowadzenia ponownych wyborów parlamentarnych oraz naprawienia relacji z Unią Europejską.
Podczas jednego z protestów w Batumi pod zarzutem napaści na policjanta została aresztowana i skazana na dwa miesiące aresztu tymczasowego Mzia Amaglobeli – założycielka niezależnych portali informacyjnych Batumelebi i Netgazeti.
Mzię Amaglobeli po raz pierwszy zatrzymano 11 stycznia 2025 roku w Batumi na podstawie przepisów administracyjnych. Została jednak zwolniona, by już kilka godzin później – 12 stycznia – ponownie trafić do aresztu, tym razem pod zarzutem karnym „napaści na funkcjonariusza policji”. Sąd Rejonowy w Batumi skazał Mzię na dwa miesiące więzienia jako środek zapobiegawczy, grozi jej także kara pozbawienia wolności od czterech do siedmiu lat.
Według relacji obrońców praw człowieka oraz samej dziennikarki podczas pobytu na komisariacie była ona ofiarą brutalności policji. Funkcjonariusz Irakli Dgebuadze miał wielokrotnie znieważać dziennikarkę, próbował zaatakować fizycznie, splunął jej w twarz, także na jego polecenie Amaglobeli miała być również przez określony czas pozbawiona dostępu do wody i możliwości skorzystania z toalety.
Po ujawnieniu powyższych informacji 13 stycznia 20205 roku wewnętrzna służba śledcza wszczęła dochodzenie na podstawie artykułu 353 gruzińskiego Kodeksu karnego dotyczącego nadużycia władzy. Mimo to Amaglobeli nie nadano statusu ofiary.
Dziennikarka na skraju wytrzymałości
W areszcie Mzia Amaglobeli podjęła strajk głodowy, domagając się sprawiedliwości. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia została przeniesiona do szpitala Vivamed, jednak gruzińskie władze nie wykazują woli do zmiany decyzji dotyczącej jej aresztu.
Współpracownicy Amaglobeli, a także organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka podkreślają, że dziennikarka padła ofiarą represji politycznych. W ich opinii oskarżenia są sfabrykowane, a celem jest zastraszenie niezależnych mediów w Gruzji.
Sprawa Mzii Amaglobeli wywołała falę oburzenia wśród polityków, reprezentantów organizacji międzynarodowych i dziennikarzy na całym świecie.
Reakcja społeczności międzynarodowej
- 28 stycznia ambasador Unii Europejskiej w Gruzji, Paweł Herczyński, wyraził „szok i głębokie zaniepokojenie” aresztowaniem dziennikarki, zwracając uwagę, że władze nie ścigają sprawców ataków na media, polityków i uczestników protestów.
- 28 stycznia amerykański kongresmen Steve Cohen, współautor „Georgian Nightmare Non-Recognition Act”, potępił działania rządu Gruzińskiego Marzenia i wezwał do natychmiastowego uwolnienia dziennikarki.
- 29 stycznia Specjalny Przedstawiciel OBWE ds. Wolności Mediów Jan Braut zaapelował do władz o natychmiastowe uwolnienie Mzii Amaglobeli.
- 30 stycznia ambasady 14 państw członkowskich Koalicji na rzecz Wolności Mediów (MFC) wydały wspólne oświadczenie, domagając się uwolnienia Amaglobeli.
Apel o zwolnienie Mzii Amaglobeli podpisało ponad 300 gruzińskich dziennikarzy i redaktorów, jednak represje wobec wspierających dziennikarkę nabierają nowych kształtów. 10 lutego br. odbył się kolejny proces dziewięciu osób, aresztowanych z powodu trzydziestominutowej akcji wsparcia Mzii Amaghlobeli w Kutaisi. Wśród nich jest Nino Katamadze, znana piosenkarka i aktywistka społeczna, oraz Lado Apkhazawa – jeden z najbardziej popularnych nauczycieli Gruzji.
Aresztowanie Mzii Amaglobeli wpisuje się w szerszy trend narastających represji wobec niezależnych mediów i społeczeństwa obywatelskiego w Gruzji. Krytycy obecnych władz zwracają uwagę, że władza w państwie pod rządami Gruzińskiego Marzenia coraz częściej stosuje metody charakterystyczne dla autorytarnych reżimów – ograniczenie wolności prasy, brutalnie tłumienie protestów i ignorowanie zasad demokracji.