Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Ukraina / 18.03.2025
Karolina Zub-Lewińska
Agresor musi ponieść karę. Zadaniem artysty jest dokumentowanie wojny
„Dziesięciolecia swojego życia poświęcę temu, żeby nikt nigdy nie zapomniał, co Rosja zrobiła i robi właśnie teraz w Ukrainie” – pisze w swojej książce „Kryptonim dla Hioba. Kroniki inwazji” ukraiński pisarz i żołnierz, Ołeksandr Myched. W wywiadzie udzielonym Karolinie Zub mówi: „Ważne, żeby zdać sobie sprawę, że Rosja jest waszym wrogiem, gotowym na zniszczenie waszego stylu życia, systemu politycznego, elit intelektualnych. Rosja wykorzystuje każdą platformę, każdą sferę życia jako narzędzie wojny hybrydowej. Trzeba pamiętać, że to nie jest walka o istnienie Ukrainy. To walka o demokratyczny świat i cywilizacyjny wybór, o to, częścią jakiego świata będziemy”.
(Shutterstock)
Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!
Od dziecka słyszymy, że należy przebaczać, przede wszystkim dla samego siebie. Z drugiej strony, przebaczenie uwalnia krzywdziciela od poczucia winy, zwalnia z odpowiedzialności, może prowadzić do uniknięcia kary. Już na pierwszych stronach swojej książki zauważa Pan, że w przypadku zbrodni popełnionych przez Rosjan przeciwko narodowi ukraińskiemu nie może o nim być mowy i że każdy Ukrainiec ma własną listę rzeczy, których nigdy Rosji nie wybaczy.
Interesujące, że zaczynamy rozmowę od przebaczenia. Jakby to miało nadać ton całemu dialogowi. Rozmawiamy w czasie, kiedy światowi politycy zastępują pojęcia, udając, że wojna wydarzyła się sama. Jakby to nie Rosja zaanektowała ukraińskie terytoria w 2014 roku. Jakby to nie Rosja rozpoczęła niesprowokowaną pełnoskalową agresję, a wojna może zakończyć się w tej samej chwili, gdy tylko rosyjskie wojska otrzymają rozkaz wycofania się z Ukrainy.
Kilka dni przed naszą rozmową papież Franciszek zwrócił się do ukraińskiej młodzieży z apelem, że warto nauczyć się wybaczać swoim wrogom i wykazać się wyrozumiałością pomimo wyzwań, jakie niesie ze sobą wojna. Wezwał ich, by oparli się instynktowi odpowiadania ciosem na cios. Papież najpewniej jest bardzo mądry i jego serce może pomieścić cały ból świata.
Ale ja taki nie jestem. Nie wiem, czym jest przebaczenie i nie mam go dla Rosji.
Nic nie przywróci dziesiątkom tysięcy ludzi krwi przelanej w obronie ziemi i wartości, jakich broni współczesna Ukraina. Obrazy masowych grobów, torturowanych cywilów, matek płaczących nad ciałami dzieci nie zostaną wymazane z pamięci. Agresor musi ponieść karę. Co musiałoby się stać, by naród ukraiński poczuł, że agresor został pokonany, że dosięgła go sprawiedliwość?
Nie mogę wypowiadać się w imieniu narodu ukraińskiego.
Z jednej strony rozumiem, że Rosjanie, którzy są zamieszani w zbrodnie wojenne, muszą zostać ukarani. Sądy, trybunały, wyroki, dożywocia. Nawiasem mówiąc, krwawa i bezwzględna rosyjska rebelia i smuta mogą stanowić też scenariusz upadku totalitarnego systemu opartego na krwi.
Z drugiej strony, Rosja musi przejść szereg transformacji politycznych, społecznych i historycznych. Powinna zacząć od podstaw, tj. dekomunizacji. Powinna przestać postrzegać epokę sowiecką jako złoty wiek i przestać próbować wciągać siłą inne państwa w odbudowę tego projektu. Rosja musi przejść prawdziwy proces denazyfikacji, by wykorzenić raszyzm [rosyjski faszyzm; określenie powstałe z połączenia angielskiej nazwy Rosji Russia i słowa „faszyzm” – przyp. red.]. Za tym pójdą lustracja, destalinizacja, deputinizacja i obalenie kultu wodza. Bo dzisiaj Putin to nie nazwisko dyktatora, ale raczej symboliczne stanowisko cara, które w razie śmierci tego pierwszego łatwo może przejąć inny funkcjonariusz KGB i dalej rządzić masami.
Jeden z najbardziej poruszających fragmentów Pańskiej książki stanowi opis losu dzieci w czasie wojny. Rosjanie z premedytacją zabijają najmłodszych Ukraińców, jest wiele przykładów ostrzeliwania placów zabaw czy przedszkoli. Kreml porywa dzieci i deportuje w głąb Rosji, skazując ich na rozłąkę z najbliższymi i pozbawiając tożsamości. Istnieją dowody gwałtów na dzieciach. Dlaczego reżim atakuje najsłabszych?
Rosjanie uderzają nie tylko w najsłabszych. Uderzają we wszystkich. Dlatego że jesteśmy Ukraińcami, a zatem, zgodnie z ich ludobójczą logiką, wszyscy musimy zostać zniszczeni.
Uderzają nie tylko w dzieci, ale także celowo atakują szpitale i porodówki. Tak było w Mariupolu. Tak było w przypadku ostrzału szpitala Ochmatdyt w Kijowie [największy szpital dziecięcy w Ukrainie – przyp. red.]. Takie same rzeczy działy się również w przypadku szpitali i porodówek w Syrii i Czeczenii. To rosyjska taktyka niszczenia wszelkiego życia. Rosjanie nie wyniszczają tylko Ukraińców, naszej infrastruktury, dziedzictwa kulturowego. Tak samo popełniają akty ekobójstwa, zatruwając naszą wodę i glebę.
Rosyjska opinia publiczna nie reaguje, bo najwyraźniej aprobuje to, co się dzieje, albo milczy ze strachu. Co tyczy się wewnętrznej natury Rosjan, to jest to dla mnie obszar niezbadany. Tak samo nie wiem, dlaczego do tej pory nie zostały nałożone na Rosję najcięższe sankcje. Dlaczego demokratyczny świat wspólnymi siłami nie powstrzymał krwawego rosyjskiego dyktatora, który od 25 lat prowadzi wojnę hybrydową przeciwko niebarbarzyńskiej drodze rozwoju cywilizacji.
Wrócę jeszcze na chwilę do tematu dzieci. Czy mamy prawo mówić, że dzieci, które ucierpiały na skutek działań Rosji, są „straconym pokoleniem”? Przepraszam za to pytanie, ale tego typu nagłówki bardzo często pojawiają się w polskich i zagranicznych mediach.
Rany fizyczne i psychiczne prawdopodobnie pozostaną z młodymi Ukraińcami na całe życie. Ale niestrudzenie przypominam, że Ukraińcy i Ukraina to znacznie więcej niż wojna. Nasza historia, kultura, odkrycia, innowacje biznesowe, sport.
Jest zbyt wcześnie, żeby grzebać jeszcze wciąż żywych.
Napisał Pan książkę, która pokazuje najbardziej przerażające doświadczenia, jakie mogą spotkać człowieka. Oddaje Pan polskiemu czytelnikowi do rąk kronikę cierpienia niewinnych, książkę ku przestrodze. Zbiera Pan historie ludzi przepełnionych strachem i bólem, ale też historie bohaterów i idealistów, mimo strachu stawiających czoła złu, które chciało zetrzeć ich z powierzchni ziemi. Nie mam prawa pytać, jak żyć, zdając sobie sprawę z takiej potęgi zła. Chcę zapytać o rolę artystów i pisarzy na wojnie.
Trudno mi się zgodzić z wyrażeniem „potęga zła”. Zło w żaden sposób nie jest „potężne”. Jest podłe, niskie, pozbawione godności, małe.
Jeśli chodzi o rolę artysty, to doprecyzowałbym to sformułowanie, nieco je rozszerzył – nie „na wojnie”, ale „podczas wojny”. Dla mnie najważniejsza jest teraz udokumentowanie i próby uchwycenia rzeczywistości pod atakiem agresora. Można zrobić to za pomocą dowolnego medium artystycznego, bo każdy z nas jest naocznym świadkiem.
Jaki będzie naród ukraiński po zakończeniu wojny?
Nie wiem. Nikt nie wie, kiedy zakończy się wojna. Na jakich warunkach. Od tego będzie zależeć absolutnie wszystko. Mogę tylko mieć nadzieję, że Ukraińcy będą rozmawiać ze sobą językiem wzajemnego wsparcia i szacunku.
Zachodnie społeczeństwa szybko zmęczyły się wojną. Co powiedziałby Pan tym wszystkim zmęczonym wojną ludziom? Tym, którzy łatwo powtarzają treści wygenerowane przez rosyjską propagandę, mówiąc: „to nie nasza wojna”, „Rosja też ma rację w tej wojnie, bo Ukraina zawsze była rosyjska” lub „musimy uspokoić Rosję i dać jej to, czego chce”, „wojna kiedyś się skończy, a my będziemy musieli normalnie współpracować z Rosją”?
Tylko jedno. Taka postawa może wkrótce doprowadzić do tego, że wojna dotrze nie tylko do ich kraju, ale i konkretnie do ich domów. A krótko wcześniej sponsorowana przez Rosję skrajna prawica dojdzie w tym kraju do władzy i jakakolwiek wolność wyboru się skończy.
Pisze Pan, że czuje się winny wobec uchodźców ze wschodnich regionów, którzy stracili wszystko w 2014 roku, bo zrozumiał ich Pan dopiero wtedy, gdy sam wszystko stracił… Odczuwa Pan winę wobec Sił Zbrojnych Ukrainy, ochotników, wolontariuszy, którzy „trzymali ukraińskie niebo” na swoich barkach przez osiem lat wojny z Rosją. Uważa Pan, że nie zrobił wystarczająco dużo. Co my, zachodni, demokratyczny świat, możemy dzisiaj zrobić, żeby za kilka lat nie obwiniać się za to, że nie zrobiliśmy wystarczająco dużo dla Ukrainy?
Ważne, żeby zdać sobie sprawę, że Rosja jest waszym wrogiem, gotowym na zniszczenie waszego stylu życia, systemu politycznego, elit intelektualnych. Rosja wykorzystuje każdą platformę, każdą sferę życia jako narzędzie wojny hybrydowej. Trzeba pamiętać, że to nie jest walka o istnienie Ukrainy. To walka o demokratyczny świat i cywilizacyjny wybór, o to, częścią jakiego świata będziemy.
A co, jeśli Rosja nie zostanie pokonana?
Karolina Zub - tłumaczka specjalistyczna języka rosyjskiego i ukraińskiego, nauczycielka polskiego dla obcokrajowców, wschodoznawczyni, badaczka w zakresie nauk o bezpieczeństwie. Członkini Polskiego Towarzystwa Tłumaczy Przysięgłych i Specjalistycznych TEPIS, Polskiego Towarzystwa Nauk o Bezpieczeństwie oraz Polskiego Towarzystwa Studiów Międzynarodowych.
Inne artykuły Karoliny Zub
Eksperci już wszystko obliczyli. Do Europy przybędzie kilka milionów uchodźców. Kraje NATO będą zmuszone do zwiększenia wydatków na obronność, wkładu w inicjatywy obronne UE i NATO oraz bezpieczeństwo w państwach bałtyckich. Światowa gospodarka będzie pękać z powodu kosztów zakłóceń w handlu i częściowej utraty inwestycji w Ukrainie. Idee totalitaryzmu i zagrożenie dla istnienia demokracji rozprzestrzenią się na całym świecie.
Na terytoriach okupowanych przez Rosję nastąpi masowa mobilizacja ludności cywilnej w szeregi sił okupacyjnych. To tak w skrócie…