Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Międzymorze > Barszcz / 22.10.2020
Olena Babakowa

Trzeba budować barykady z opon. Ukraińcy chcą uczyć Białorusinów rewolucji

Do niedawna większość Ukraińców sympatyzowała z Łukaszenką. Teraz prawie 45 proc. popiera Białorusinów protestujących przeciwko jego dyktaturze. Za Cichanouską Ukraińcy też nie przepadają. Jej wypowiedzi o porozumieniu się z Putinem nie znajdują aprobaty wśród pomajdanowych elit. Jednak Ukraińcy wyraźnie czerpią przyjemność z nowej roli "starszego brata", który uczy jak "prawidłowo" przeprowadzić rewolucję.
Foto tytułowe
Barykada na Majdanie w 2014 r. (Shutterstock)

Wielotysięczne protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich na Białorusi stały się wyzwaniem dla ukraińskiego społeczeństwa. Z jednej strony Ukraińcy doskonale wiedzieli, że w Mińsku panuje dyktatura. Na Majdanie w latach 2013-2014 było wiele biało-czerwono-białych flag. Białoruscy działacze narodowo-demokratyczni postrzegali ukraińską rewolucję jako walkę "o wolność naszą i waszą", a uczestnicy rewolucji godności często wspominali ze sceny na Majdanie, że po Kijowie przyjdzie kolej na Mińsk.

Jedną z pierwszych ofiar pacyfikacji Majdanu, bohaterem Niebiańskiej Sotni, był Michaś Żyźniewski, 26-letni Białorusin z Homla. W 2014 roku ponad stu Białorusinów dołączyło do ukraińskich batalionów ochotniczych, by walczyć z rosyjską agresją. W pewnym sensie Ukraina ma moralny obowiązek wobec białoruskiego ruchu wyzwoleńczego.

Ukraińcy dobrze oceniali Łukaszenkę

Z drugiej strony Alaksandr Łukaszenka od lat był najpopularniejszym zagranicznym politykiem na Ukrainie. W ubiegłym roku 66 proc. Ukraińców deklarowało pozytywne nastawienie do niego, a tylko 15 proc. – negatywne. Przyczyną owej sympatii nie jest ukraińska tęsknota do sowka i autokratów (inni autorytarni przywódcy, Putin i Erdogan, uzyskali 28 proc. i 15 proc. pozytywnych ocen). Ukraińcy zadziwiająco niewiele wiedzą o sytuacji w sąsiednich państwach, ponadto nie dążą do samodzielnej i krytycznej analizy informacji. Białoruś do niedawna była marginalnym tematem w mediach, połowa obywateli Ukrainy nigdy nie przebywała za granicą, wśród starszych grup wiekowych odsetek ten przekracza 60 proc.
Demonstranci w Mińsku (Shutterstock)

Jeszcze przed wprowadzeniem restrykcji związanych z koronawirusem, Ukraińcy częściej przekraczali granicę z Mołdawią czy Węgrami niż z Białorusią. Dlatego PR-owska strategia Alaksandra Grigoriewicza, udającego ekscentrycznego, lecz silnego, surowego, ale zabawnego, ogarniętego i zorganizowanego sowieckiego urzędnika, padła na żyzny grunt na Ukrainie. Jednak sierpniowe nagrania przedstawiające zbrodnie białoruskiej milicji i sił bezpieczeństwa, zastraszanie opozycji i wypędzanie protestujących zagranicę w ostatnich tygodniach wprowadziły poprawki do ukraińskiego postrzegania spraw w sąsiednim państwie.

To nie jest Majdan

Od 9 sierpnia w Kijowie i innych miastach obwodowych regularnie odbywają się akcje solidarności z protestującymi Białorusinami. Według wrześniowego sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii już tylko 31 proc. Ukraińców popiera Łukaszenkę, 45 proc. wspiera protestujących, a 23 proc. miało trudności z oceną sytuacji. Największym wsparciem białoruska opozycja cieszy się na zachodzie Ukrainy (58 proc.) oraz wśród wyborców byłego prezydenta Piotra Poroszenki (80 proc.)

Tak dużą liczbę niezdecydowanych wśród Ukraińców można tłumaczyć na kilka sposobów. Przede wszystkim niejednoznacznymi sygnałami ze strony władz w Kijowie: ukraiński MSZ najpierw zachowywał się bardzo ostrożnie i dopiero w połowie września przystąpił do unijnej polityki nieuznawania Łukaszenki za prezydenta Białorusi. Nie bez znaczenia są wspomniane wyżej stereotypy o dobrze zarządzanym państwie Łukaszenki. Ale poza tym jest coś jeszcze.
Ukraińcy raczej nie czują sympatii wobec liderek białoruskiego protestu. Jeszcze na etapie kampanii, media ukraińskie często odnotowywały niezdecydowanie Cichanouskiej w kwestii relacji z Rosją. Jej niechęć do nadania protestom narodowo-wyzwoleńczego charakteru – jak to wcześniej robili Milinkiewicz czy Niaklajeu – dla wielu obserwatorów jest kompromitująca.

"Władimir Putin jest mądrym przywódcą. Rozumie, że wszystko, co zostało mu powiedziane [o protestujących], to jest fantazja jednej osoby. I rozumie, że zawsze mówiliśmy, że jesteśmy otwarci na dialog. I nigdy nie odwróciliśmy się plecami do Rosji, mam na myśli Białorusinów. Jesteśmy krajem przyjaznym wobec Rosji, chcemy, by tak pozostało […] To nie jest prozachodnia czy prorosyjska walka. To protesty przeciwko jednej osobie, do której nasi ludzie stracili zaufanie, szacunek, z którą nie chcemy już mieszkać ani pracować. Nie dotyczy to w żaden sposób pana Putina, Ukrainy ani żadnego innego kraju" – takie wypowiedzi Cichanouskiej nie przysparzają jej zwolenników na Ukrainie, która walczy z okupacją Krymu i separatystami w Donbasie.

Tym bardziej, że sami protestujący Białorusini chętnie podkreślają, że ich protesty to "nie Majdan". Ukraińcy podobny sposób postawienia sprawy odbierają nie jako próbę wyjaśnienia sytuacji obserwatorom zewnętrznym, lecz jako uległość wobec rosyjskiej propagandy. Walkę o wolność bez rozumienia, czym ta wolność tak naprawdę jest. Ponadto dla ukraińskich liderów opinii społecznej obecna sytuacja na Białorusi jest powodem do satysfakcji: nareszcie, w porównaniu do jakiegoś innego państwa, sprawy na Ukrainie wyglądają dobrze!

Dziennikarz Paweł Kazarin stwierdza wprost, że Ukraińcy są zmęczeni porównaniami z Polską i krajami bałtyckimi, które wyraźnie nie są na ich korzyść, a Białoruś akurat dostarcza powodów do przeżycia pięknych chwil samozadowolenia.
Białoruś stała się dla nas kolejnym lustrem. Ale w przeciwieństwie do Polski, Litwy czy Czech, w tym lustrze widzimy nie tylko te szanse, które przeoczyliśmy. Widzimy także wielkość naszej przeszłości. Wystarczy spojrzeć, aby przekonać się, że nasze wady są konsekwencją naszych mocnych stron. A to, co zwykliśmy postrzegać jako niedoskonałość, jest w rzeczywistości zabezpieczeniem przed dyktaturą - uważa Kazarin.

Bez opon nie ma rewolucji

Publicysta Witalij Portnikow jest jeszcze bardziej radykalny w swoich ocenach. Jego zdaniem Babaryka i Cichanouscy grają według kremlowskich reguł i nie budują wolnego demokratycznego państwa. "Białorusią muszą rządzić politycy, którzy chcą uczynić ją niepodległym państwem. Bez tego istnienie Białorusi i Białorusinów budzi wielkie wątpliwości. […] Kiedy pani Cichanouska mówi, że chce spotkać się z Putinem i dowiedzieć się, dlaczego popiera Łukaszenkę, to nie należy spotykać się z Putinem, pani Cichanouska. Odpowiem pani, dlaczego popiera Łukaszenkę. Po prostu mianował go, miła naiwna kobieto. Chce, usunie go i mianuje panią. I, pani, jeśli tylko będzie mogła, wykona wszystkie jego rozkazy - uważa Portnikow.

Aktywni Ukraińcy popierają białoruski protest, choć nie szczędzą słów krytyki pod adresem planów białoruskiej opozycji. Dlaczego nie noszą opon? Dlaczego nie budują barykad? Dlaczego hasła są po rosyjsku? Kiedy przestaniecie traktować milicję jak potencjalnych sprzymierzeńców? Są zawiedzeni, bo sąsiedzi nie chcą skorzystać z ich rewolucyjnego patentu.
Olena Babakova -  dziennikarka Krytyki Politycznej. Doktorka nauk humanistycznych w zakresie historii Uniwersytetu w Białymstoku. W latach 2011–2016 dziennikarka Polskiego Radia dla Zagranicy, od 2017 roku koordynatorka projektów w Fundacji WOT. Współpracuje z polskimi i ukraińskimi mediami. Pisze o relacjach polsko-ukraińskich i ukraińskiej migracji do Polski i UE.

Lubimy tylko te melodie, które już znamy. Tak jak dla wielu Polaków każdy protest w najbliższym sąsiedztwie to "powtórka naszego sierpnia", tak dla wielu Ukraińców – "naszego Majdanu". Od lat sprzeciwiając się próbom Kremla, by zgrywać rolę starszego brata wobec Ukrainy, dziś Ukraińcy chętnie korzystają z okazji, by udawać starszego brata wobec Białorusinów.