Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Podcast: Łukaszenka przeszedł do ofensywy. Pokrzyżował nawet plan Putina
Na Białorusie uczczenie Święta Wolności może drogo kosztować. Reżim Aleksandra Łukaszenki przeszedł do ofensywy. Represje się nasiliły i wypchnęły demonstrantów z ulic. Zdaniem Justyny Prus, korespondentki PAP na Białorusi „na wygnaniu”, nie znaczy to, że białoruskie przebudzenie się zakończyło.
(Shutterstock)
Białorusini nie są ludźmi, którym mroźna zima przeszkodziłaby w wyjściu na ulice. Protesty nie wymarzły, ale rzeczywiście wielotysięczne tłumy znikły z ulic Mińska, Grodna i innych miast. To skutek fali przemocy i represji, które dotykają praktycznie wszystkich grup społecznych. Każdego, kto w jakikolwiek sposób pokaże niezadowolenie z działań reżimu.
Aleksandr Łukaszenka, prezydent nieuznawany przez Zachód po sfałszowaniu wyborów w sierpniu 2020 r., zniweczył też plan Władimira Putina. Wielu obserwatorów uważało, że prezydent Rosji chciał zastąpić Łukaszenkę kimś „mniej toksycznym”, co pozwoliłoby mu bezpiecznie umocnić wpływy Rosji na Białorusi. Musiał jednak zaczekać, aż sytuacja się nieco uspokoi, aby uniknąć wrażenia, że dyktator został usunięty na skutek presji społecznej. Na taki precedens gospodarz Kremla nie może sobie pozwolić.
Tymczasem Łukaszenka nie czeka na rozwój wypadków. Przeszedł do ofensywy, która oznacza, że represjonowanym można być nawet za takie, wydawać by się mogło, błahostki, jak wywieszenie biało-czerwono-białego proporczyka czy zdjęcia jednego z liderów opozycji. Justyna Prus przekonuje jednak, że Białorusini są jak produkowane przez nich traktory. Taka maszyna ma ogromna moc i nie jest łatwo ją zatrzymać, gdy już się ją uruchomi.
Zachód zajęty jest walką z koronawirusem, a złe, powtarzające się wiadomości płynące z Białorusi powszednieją. Zainteresowanie tracą też politycy. Dziennikarka podkreśla, że Zachód nie ma prawa przestać mówić o tym, co spotyka Białorusinów i ich kraj.
Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Fundacji Solidarności Międzynarodowej ani Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.