Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Międzymorze / 26.03.2025
Marek Kozubel
Ukraina buduje wpływy w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Kijów walczy z Rosją i pomaga sojusznikom
Podczas feralnego spotkania w Gabinecie Owalnym prezydent USA przekonywał Wołodymyra Zełenskiego, że Ukraina „nie ma mocnych kart”. Jednak wbrew wyobrażeniom Donalda Trumpa i wiceprezydenta J.D. Vance’a Kijów ma narzędzia, które wykorzystuje do budowania swoich wpływów na globalnym Południu, skąd stara się wypierać Rosję. Okazuje się również, że Ukraina może w ten sposób pomóc nie tylko samej sobie, ale także jednemu z najważniejszych sojuszników – Francji.
Paryż, Francja, 16-02-2024r., Emmanuel Macron i Wołodymyr Zełenskiegi w Pałacu Elizejskim w Paryżu
Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!
Zaangażowanie Ukrainy w Afryce i na Bliskim Wschodzie może dziwić, a nawet oburzać. Chociażby w polskich dyskusjach przewija się argument, że Kijów „gra powyżej swojej ligi”. Za takimi opiniami stoi przekonanie, że nasz sąsiad nie ma prawa do organizowania operacji sił specjalnych na innych kontynentach czy prowadzenia ambitnej polityki handlowej i humanitarnej, której celem jest budowa ukraińskiej soft power. Poglądy te mogą wynikać z pogardy lub protekcjonalizmu wobec Ukrainy, ale faktycznie są dowodem wasalnej postawy, która każe postrzegać państwa naszego regionu, w tym Polskę, jako pionki na wielkiej geopolitycznej szachownicy, na której partię rozgrywają tylko państwa postrzegane jako mocarstwa. Ukraina nie zadaje sobie jednak takich pytań i korzysta ze wszelkich dostępnych środków, by zyskać karty przydatne w relacjach z partnerami oraz konfrontacji z wrogami.
O ironio, atak Trumpa i Vance’a na Zełenskiego w Gabinecie Owalnym oraz polityka nowej administracji amerykańskiej pomogły Ukrainie wizerunkowo w oczach mieszkańców globalnego Południa. Dotychczas postrzegali oni Kijów jako satelitę znienawidzonych przez nich USA, a Rosję jako kraj przeciwstawiający się amerykańskiemu imperializmowi. Dzisiaj część z nich czuje się zdezorientowana zbliżeniem amerykańsko-rosyjskim, co może pomóc w ograniczaniu wpływów Moskwy na globalnym Południu. W ten sposób Kijów uzyskał dodatkowe możliwości w zakresie ograniczania wpływów rosyjskich. Potencjalne zawieszenie broni lub zawarcie umowy pokojowej nie wpłynie raczej na antyrosyjską aktywność Ukrainy w Afryce i na Bliskim Wschodzie.
Syryjska porażka Putina i ukraiński trop
Na początku grudnia 2024 r. wybuchło powstanie przeciwko dyktatorowi Baszarowi al-Asadowi, który długo cieszył się wsparciem ze strony Rosji i Iranu. W buncie wzięły udział różne grupy polityczne i narodowościowe, od mającą islamistyczne tendencje HTS po demokratyczne SDF – chrześcijańskich druzów i Kurdów. Nie minęły dwa tygodnie, a Asad został obalony – szybko opuścił kraj i udał się do Moskwy, gdzie władze rosyjskie zapewniły mu schronienie.
Klęska syryjskiego despoty mocno uderzyła w wizerunek Kremla. Rosjanie dołożyli wielu starań, aby utrzymać Asada u władzy i rozbić demokratyczne siły, z którymi Zachód mógłby się porozumieć. Tymczasem okazało się, że lata walk, w które angażowała się rosyjska armia, zostały zmarnowane w niespełna dwa tygodnie. Blitzkrieg buntowników dowodził słabości Rosji, co nie uszło uwadze Donalda Trumpa, wtedy jeszcze prezydenta elekta. Na swoich kontach w mediach społecznościowych wytykał Rosji, że do syryjskiej porażki doprowadziło osłabienie spowodowane stratami poniesionymi w wojnie z Ukrainą. Reakcja Trumpa nie pozostała niezauważona przez ukraińskie władze i media.
W Rosji po szoku wywołanym antyasadowską rebelią szybko pojawiły się oskarżenia pod adresem Kijowa, jakoby pomógł w przygotowaniu buntu. Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR) miał szkolić oddziały operatorów dronów z HTS, a być może również udostępniać niektóre ze swoich bezzałogowców, zwłaszcza FPV. Największe sukcesy buntowników wynikały właśnie z użycia dronów, za pomocą których dokonywano nawet bezpośrednich ataków na dowódców wojsk Asada. Oskarżenia pod adresem ukraińskich służb Rosja i jej sympatycy chcieli wykorzystać do osłabienia wizerunku Ukrainy jako państwa wspierającego dżihadystów.
Niezależnie od tego, ile prawdy kryje się w tych zarzutach, faktem jest, że Kijów szybko nawiązał relacje z nowymi władzami Syrii i zaoferował współpracę oraz pomoc humanitarną. W Damaszku pojawił się ukraiński minister spraw zagranicznych, Andrij Sybiha. Niedługo później prezydent Zełenski ogłosił inicjatywę Grain From Ukraine, której celem jest dostarczanie zboża i innych produktów spożywczych do takich państw jak Syria. Tym samym Ukraina pomaga Turcji i państwom Unii Europejskiej zapobiec kolejnej potencjalnej fali uchodźców z Bliskiego Wschodu, która mogłaby doprowadzić do kolejnych napięć w Europie oraz zwiększenia popularności radykalnej populistycznej prawicy. A ta przeważnie ma prorosyjski i zarazem antyukraiński profil. Ukraina formuje w ten sposób swoją soft power, która pracuje jednocześnie na dwóch kierunkach – bliskowschodnim oraz europejskim.
Kijów ma jednak swoje własne cele i jego działania nie są zupełnie bezinteresowne. Ukraińcy liczą na to, że otrzymają z Syrii część sprzętu zdobytego przez buntowników po armii Asada, Rosjanach i Irańczykach. Kolejną kwestią, na której zależy Ukrainie, jest likwidacja rosyjskich baz w Syrii (m.in. w Tartusie i Humajmim). Jeśli Moskwa je straci, utrudni to jej projekcję swojej siły na Morzu Śródziemnym oraz na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Dlatego Rosjanie targują się z Damaszkiem w kwestii zachowania tych baz. Gdyby to się nie powiodło, pozostaje im dogadać się z gen. Chalifą Haftarem z Libii, który stoi na czele rządu w Tobruku. Tyle tylko, że wpływy Moskwy w Afryce również znajdują się na celowniku Kijowa.
Afrykańskie awantury czy przemyślana strategia?
Ukraińcy są zaangażowani w kilka afrykańskich wojen i konfliktów o mniejszej intensywności. Za tymi operacjami stoi Główny Zarząd Wywiadu, a ich celem jest fizyczna likwidacja sił rosyjskich oraz wpływów Moskwy. Oddziały HUR-u są obecne m.in. w Sudanie, gdzie trwa krwawa wojna domowa między wojskiem wspierającym rząd a bojówkami Sił Szybkiego Reagowania i innymi grupami rebeliantów. Po stronie SSR mają walczyć wagnerowcy, choć Rosja oficjalnie temu zaprzecza. Skłoniło to Kijów do udzielenia wsparcia rządowi sudańskiemu. Ukraińcom nie zależy tyle na zwycięstwie jednej ze stron konfliktu, ile na stopniowej likwidacji obecnych tam Rosjan (m.in. najemników z Grupy Wagnera). Dlatego operatorzy HUR-u mogą nawet zmienić front, byleby tylko mieć możliwość dalszego zwalczania głównego wroga ich ojczyzny. Zarówno wynik wojny sudańskiej, jak i czas jej trwania, są Ukraińcom całkowicie obojętne.
Innym ważnym miejscem, gdzie HUR poluje na rosyjskich najemników, jest Mali – Ukraińcy wspierają berberyjski lud Tuaregów. W 2012 r. podjęli oni udaną próbę stworzenia własnego państwa Azawad w północno-wschodniej części Mali. Jednak sukces powstania nie oznaczał spokoju – wkrótce w Azawadzie wybuchła wojna domowa między zwolennikami świeckiego charakteru państwa a islamskimi radykałami. Ponadto w obawie przed rozwojem terroryzmu islamskiego w Afryce Północnej oraz jego rozszerzaniem na Europę stworzono wielonarodową koalicję wspierającą rząd w Mali. Po jego stronie do 2022 r. stała Francja, a obecnie główną rolę we wsparciu interwencji przeciwko Azawadowi odgrywa Rosja. Do projekcji swojej siły na kontynencie Rosjanie wykorzystali jak zwykle wagnerowców. To skłoniło HUR do wysłania wsparcia dla berberyjskiego ludu, które znajduje się obecnie między młotem (koalicją wspierającą Mali) a kowadłem (radykalnymi islamistami, w tym Boko Haram).
Właśnie w Mali Rosjanie ponieśli dotkliwe porażki militarne, w których operatorzy HUR-u czynnie wspierali Tuaregów. Między 25 i 27 lipca 2024 r. w zasadzce pod Tinzaouaten zginęło lub zostało zgładzonych po poddaniu się od 25 do nawet 82 wagnerowców oraz od 10 do 47 żołnierzy malijskich. W walce stracił życie również rosyjski propagandysta i szowinista, Nikita Fiedianin, który prowadził na Telegramie popularny wśród Rosjan kanał „Grey Zone”. Bardzo szybko internet obiegły spekulacje, że Tuaregom pomogli Ukraińcy, a nawet że ich siły były na miejscu i wzięły udział w masakrze. 29 lipca 2024 r. HUR potwierdził, że udzielił berberyjskim powstańcom wsparcia wywiadowczego, co skłoniło rząd Mali do zerwania stosunków dyplomatycznych z Kijowem.
Pod koniec stycznia i w lutym tego roku na Morzu Śródziemnym doszło do eksplozji pojedynczych statków rosyjskiej floty cieni. 15 lutego na tankowcu „Seajewel” miały miejsce dwie eksplozje. Wybuch na statku „Grace Ferrum” u wybrzeży Libii doprowadził do poważnych uszkodzeń, a w konsekwencji do konieczności przeprowadzenia akcji ratunkowej z lądu. Część analityków uważa, że za tajemniczymi eksplozjami stoi ukraiński wywiad wojskowy, który w ten sposób chce osłabić flotę cieni oraz możliwości logistyczne przeciwnika na Morzu Śródziemnym.
Gdy w dniach 4 i 5 marca media obiegła informacja o wstrzymaniu przez USA dostaw dla Ukrainy (w tym tych zakontraktowanych za prezydentury Joe Bidena) oraz wymiany informacji wywiadowczej z Kijowem, wielu europejskich obywateli i polityków wyraziło oburzenie. W ich oczach wiarygodność USA drastycznie spadła. Przemówienie Trumpa w Kongresie zawierało pochwałę wojny handlowej z Kanadą i Meksykiem, a także kolejną groźbę aneksji Grenlandii – „w ten czy inny sposób”. Wieczorem 5 marca prezydent Emmanuel Macron wskazał Rosję jako czołowe zagrożenie dla Europy, poparł sprawiedliwy pokój dla Ukrainy, a także podkreślił niewiarygodność USA jako sojusznika. Tego samego dnia jego rzecznik poinformował, że przywódca Francji nie uda się do Waszyngtonu z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem i prezydentem Zełenskim w celu przedstawienia propozycji rozejmu z Rosją, czego tak wymaga otoczenie Trumpa. Z kolei minister obrony Francji Sébastien Lecornu ogłosił podjęcie współpracy wywiadowczej z Ukrainą, co ma uzupełnić lukę po USA. Francuzi wyrazili oburzenie wobec działań rosyjskiego myśliwca Su-35, który próbował zakłócić patrol ich drona nad Morzem Śródziemnym. Na dodatek decyzje władz USA potępili premier Francji i Marine Le Pen, liderka Ruchu Narodowego, oskarżanego o współpracę z Rosją.
Francja ma wiele powodów, by wspierać Ukrainę, i nie wynika to jedynie z typowej francuskiej niechęci do Ameryki. Okazuje się, że w interesie Paryża mogą leżeć również zdolności Ukraińców do działań w miejscach, skąd Francuzów wypierają Rosjanie i Chińczycy. Jeszcze w lutym ukraiński wywiad wojskowy zwrócił się do Francji z propozycją współpracy na terenie Afryki, przede wszystkim w obszarze Sahelu. Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy chce tam przeprowadzić szereg operacji specjalnych w celu obalenia prorosyjskich reżimów, ale potrzebuje do tego wsparcia informacyjnego ze strony francuskiej. Prawdopodobnie Francja nie będzie miała oporów przed udzieleniem pomocy Ukraińcom, zwłaszcza że może to teraz zrobić w cieniu przekazywania cennych informacji o przygotowaniach Rosjan do nalotów na Ukrainę. Ważny jest też moment zwrócenia się z propozycją współpracy do Francuzów – Rosjanie jeszcze nie stworzyli dla siebie nowego hubu nad Morzem Śródziemnym w miejsce baz w Syrii, których los nadal wydaje się niepewny.
Ukraina jest dla Francji interesującym partnerem również z powodu zasobów surowcowych. Okazuje się, że jeszcze w październiku 2024 r. Francuzi rozmawiali z Ukraińcami na temat planów wykorzystania cennych minerałów, szczególnie metali ziem rzadkich, które są potrzebne m.in. w przemyśle zbrojeniowym. Stéphane Séjourné, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. dobrobytu i strategii przemysłowej, powiedział 25 lutego 2025 r.: „Kijów może dostarczyć 21 z 30 krytycznie ważnych surowców, których Europa potrzebuje w oparciu o obopólnie korzystne umowy”.
Francja może udzielić wsparcia Ukrainie w jeszcze jeden sposób. Jej przemysł zbrojeniowy jest w dużej mierze niezależny od Stanów Zjednoczonych. Francuska broń i wyposażenie są albo pozbawione amerykańskich podzespołów, albo ich liczba oraz znaczenie są niewielkie. Jest to szczególnie istotne w sytuacji, gdyby administracja Trumpa próbowała zablokować dostawy sprzętu dla Ukrainy, argumentując to obecnością części wyprodukowanych w USA. Francja produkuje niemal wszystko, czego potrzebują Ukraińcy i inni sojusznicy z NATO w Europie. Od samolotów wielozadaniowych Dassault Rafale przez systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe SAMP/T (wspólnie z Włochami, gdzie rządzi życzliwa wobec Ukrainy premier Meloni), artylerię lufową (słynne armatohaubice CAESAR), wyrzutnie przeciwpancerne czy okręty po amunicję i broń strzelecką. Francja zaoferowała także zamianę wykorzystywanych w Ukrainie systemów Starlink na własny produkt, i to w możliwie krótkim czasie.
Marek Kozubel – doktor nauk humanistycznych oraz magister prawa. Ukończył Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autor wielu komentarzy, analiz oraz codziennych podsumowań poświęconych wojnie ukraińsko-rosyjskiej. Jest również autorem kilkudziesięciu opracowań na temat historii Polski, Ukrainy i Rosji w XIX i XX wieku.
Ukraińskie działania na Bliskim Wschodzie i w Afryce znacząco poprawiają pozycję Kijowa na arenie międzynarodowej. Z jednej strony, osłabiają wizerunek Moskwy i zadają jej oczywiste straty materialne, z drugiej – istotnie zwiększają ukraińską soft power. Zarówno agresywne, jak i humanitarne działania Kijowa służą też interesom części państw europejskich, szczególnie Francji. Ukraińcy mogą wiele zyskać na kontynuowaniu tej polityki również w okresie powojennym, gdyż nie ma obecnie żadnej gwarancji, że Rosja zrezygnuje z wykorzystywania siły wobec Ukrainy. Aktywne działania na Bliskim Wschodzie i w Afryce będą mogły nadal służyć osłabianiu Moskwy, a być może nawet zmusić ją do angażowania swoich sił i zasobów w innych częściach świata.