Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Ukraina / 14.04.2025
Andreas Umland

Wybory w Ukrainie nie zakończą wojny. Waszyngton ma nierealistyczne oczekiwania

Wśród wielu dziwactw nowego amerykańskiego podejścia do wojny rosyjsko-ukraińskiej pojawiło się założenie, że przedterminowe wybory w Ukrainie mogą być istotne, a nawet decydujące dla zakończenia walk. Twierdzenie, że pokój można osiągnąć poprzez szybką wymianę ukraińskich przywódców – zwłaszcza prezydenta Wołodymyra Zełenskiego – znajduje obecnie poparcie nie tylko w Moskwie, ale także w Waszyngtonie. Obie strony naciskają na podobny scenariusz, mimo że biorąc pod uwagę politykę ukraińską i uwarunkowania na miejscu, zmiany polityczne w Ukrainie są mało prawdopodobne w najbliższej przyszłości.
Foto tytułowe
(Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!



Zupełnie nierealistyczne jest oczekiwanie, że przełomowe wybory prezydenckie i parlamentarne odbędą się w Ukrainie w czasie wojny lub nawet wkrótce po zawieszeniu broni. Nie tylko ukraińskie ustawodawstwo, lecz również ustawodawstwo wielu innych krajów, zakazuje wyborów w czasie trwania stanu wojennego. Rosyjska pełnoskalowa inwazja, która trwa od 2022 roku, sprawia, że organizacja głosowania stała się logistycznie niemożliwa i niesie ze sobą ogromne ryzyko pod względem bezpieczeństwa.
Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite


Co więcej, wybory będą wymagały dłuższego okresu przygotowań po zakończeniu walk. Wojna wywarła tak niszczycielski wpływ na ukraińskie społeczeństwo i infrastrukturę, że w kraju panuje obecnie zgoda co do tego, że należy przyjąć i wdrożyć nowe prawo dotyczące powojennych wyborów, aby uwzględnić nowe okoliczności. Przygotowanie wyborów po wojnie zajmie co najmniej pół roku, a nawet rok, i nie jest to niczym niezwykłym w sytuacji pokonfliktowej.


Wybory dla manipulacji, nie dla demokracji


Pojawiające się ostatnio już nie tylko w Rosji, ale także w USA, wezwania do odnowy politycznej w Ukrainie są zatem w najlepszym razie przedwczesne i naiwne, a w najgorszym – manipulacyjne i wywrotowe. Rosyjska kontrola nad dużymi obszarami wschodniej i południowej Ukrainy, nieprzerwane starcia na froncie i ciągłe rosyjskie naloty w całym kraju uniemożliwiają przeprowadzenie uporządkowanych wyborów. Publiczny apel przedstawicieli ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego zainicjowany przez Oporę – wiodącą organizację monitorującą wybory w kraju – opublikowany 20 lutego stwierdza: „Niestabilna sytuacja w zakresie bezpieczeństwa; ryzyko ostrzału, ataków terrorystycznych i sabotażu; a także zaminowane duże obszary kraju, stanowią poważne przeszkody na wszystkich etapach procesu wyborczego”.

Moskwa oficjalnie uzasadnia swoje żądania przeprowadzenia wyborów w Ukrainie rzekomą troską o polityczną legitymację ukraińskich przywódców. To dziwne twierdzenie, biorąc pod uwagę, że ukraińskie wybory są powszechnie uznawane przez międzynarodowych obserwatorów za wolne, podczas gdy rosyjskie już nie. Celem Rosji nie jest ochrona demokracji w Ukrainie, ale raczej wykorzystanie zwiększonej podatności kraju na zagrożenia podczas kampanii wyborczej i procedury głosowania, co mogłoby w intencji Kremla doprowadzić do przewrotu państwowego. Motywem rosyjskiej kampanii na rzecz przedterminowych wyborów w Ukrainie nie jest stabilny pokój między dwoma krajami, ale wewnętrzna destabilizacja i późniejsza wasalizacja Ukrainy.

Niektórzy komentatorzy mogą być nieświadomi lub odrzucać jako nieistotne ukryte motywy stojące za rzekomym zainteresowaniem Moskwy ukraińską demokracją. Nie należy jednak lekceważyć perwersji, która kryje się za rosyjskim żądaniem przeprowadzenia wyborów w Ukrainie. Jedną ze wskazówek, że celem Rosji jest zakłócenie funkcjonowania państwa ukraińskiego, a nie uporządkowana zmiana władzy, jest to, że na Kremlu doskonale zdają sobie sprawę, że nawet pomyślnie przeprowadzone wybory prawdopodobnie niewiele zmienią w polityce zagranicznej Ukrainy. Hipotetyczna zmiana przywództwa w Ukrainie w najbliższej przyszłości nie doprowadzi do znacznego zbliżenia rosyjsko-ukraińskiego.


Prezydent kontra generał


Większość danych sondażowych, a także szerszy krajobraz polityczny, który ukształtował się po inwazji Rosji na pełną skalę w 2022 roku, sugerują kolejne zwycięstwo Zełenskiego w wyborach prezydenckich. Oczywiście, jest mało prawdopodobne, aby powtórzył swój oszałamiający wynik z 2019 roku, kiedy to zdobył prawie 75 proc. głosów w drugiej turze. Notowania Zełenskiego w sondażach wahały się w ciągu ostatnich trzech lat, dlatego trudno przewidzieć wynik jakichkolwiek wyborów. W 2024 roku popularność gen. Walerija Załużnego, byłego naczelnego dowódcy ukraińskich sił zbrojnych, który obecnie jest ambasadorem Ukrainy w Wielkiej Brytanii, wyprzedziła popularność Zełenskiego w kilku sondażach.

Załużny, którego Zełenski awansował na dowódcę sił zbrojnych w 2021 roku, byłby silnym konkurentem politycznym w wyborach prezydenckich. Jednak jak dotąd Załużny nie zasygnalizował ambicji prezydenckich ani nie zaangażował się w budowanie partii czy inne przygotowania do wejścia do polityki i prowadzenia kampanii. Po oddelegowaniu do Londynu w 2024 roku jego obecność w ukraińskim życiu publicznym wyraźnie się zmniejszyła, choć poparcie społeczne dla niego jest nadal wyższe niż dla jakiegokolwiek innego hipotetycznego rywala Zełenskiego.

Zełenski nadal znacznie wyprzedza w sondażach wszystkich aktywnych ukraińskich polityków z różnych partii politycznych. Jego najpoważniejszym rywalem z otwarcie wyrażonymi ambicjami politycznymi jest były prezydent Petro Poroszenko, który poniósł spektakularną porażkę w starciu z Zełenskim w 2019 roku. W sondażach Poroszenko otrzymuje obecnie jednak mniej niż połowę poparcia, które ma Zełenski. Dopóki Załużny nie wejdzie do polityki, Zełenski pozostaje absolutnym faworytem w następnych wyborach prezydenckich.

Nawet gdyby pojawił się poważny konkurent i wygrał wybory, nie zmieniłoby to podstawowych założeń ukraińskiej polityki wobec wojny i konfliktu z Rosją. Krytyka Zełenskiego i jego partii Sługa Ludu płynie bowiem głównie ze strony opozycji o charakterze nacjonalistycznym i centroprawicowym oraz od narodowo zorientowanego społeczeństwa obywatelskiego.

W Ukrainie pozostało zaledwie kilku znaczących aktorów, którzy mogą naciskać na zbliżenie z Rosją. Mają jednak szczątkowe poparcie. Od 2022 roku albo stracili znaczną część swojej atrakcyjności dla wyborców – jak w przypadku Jurija Bojki i Dmytro Razumkowa – albo wyjechali lub zostali deportowani z kraju – jak otwarcie prokremlowski Wiktor Medwedczuk i były magnat medialny Jewhenij Murajew. Dziś żadnego z nich nie można uznać za poważnego pretendenta do ukraińskiej prezydentury.

Wesprzyj nas na PATRONITE


Gołębie i jastrzębie


Zełenski, pomimo swojego żydowskiego pochodzenia, jest często nazywany przez Moskwę „nazistą”. Wśród tych sił politycznych na Zachodzie, które dążą do porozumienia z Rosją, wielu postrzega go jako jastrzębia. Natomiast w odbiorze większości Ukraińców od początku swojej kariery Zełenski był stosunkowo umiarkowanym, gołębim politykiem. Od chwili dojścia do władzy w 2019 roku Zełenski i jego ekipa byli często krytykowani w Ukrainie za zbyt optymistyczne, miękkie i niezdecydowane podejście do Rosji. Duża popularność Załużnego w sondażach częściowo opiera się na nadziei, że generał będzie bardziej zdecydowany i skuteczny w walce z Rosją.

Ukraińscy obserwatorzy polityczni oczekują, że weterani odegrają ważną rolę w powojennej polityce kraju. Obecni i byli wojskowi z doświadczeniem frontowym lub dowódczym są obecnie postrzegani przez wielu Ukraińców nie tylko jako dobrze przygotowani do obrony swojego kraju przed rosyjskim zagrożeniem, ale także jako mniej skorumpowani, bardziej patriotyczni i lepiej wykwalifikowani na stanowiska kierownicze niż tradycyjni politycy.

Nic z powyższego nie zapowiada wyboru przywódców chętnych do kompromisu z Rosją, o ugięciu się przed wolą Kremla nie wspominając. W przyszłych wyborach mężczyźni i kobiety z doświadczeniem wojskowym prawdopodobnie zwiększą swoją obecność w rządzie, parlamencie krajowym, administracji regionalnej i radach lokalnych; mogą kandydować z mandatów istniejących partii jako niezależni kandydaci lub jako część nowych grup politycznych o profilu wojskowym. Jest bardzo prawdopodobne, że będziemy świadkami masowego wejścia byłych żołnierzy do ukraińskiej polityki, co raczej zaostrzy stanowisko Kijowa wobec Moskwy.

Niedawne nieoficjalne kontakty przedstawicieli administracji USA z Poroszenką i byłą premier Julią Tymoszenko, wyraźnie mające na celu dotarcie do potencjalnych następców Zełenskiego, wskazują na potrójny błąd w ocenie Waszyngtonu.

Po pierwsze, większość obserwatorów zaznajomionych z ukraińską polityką od razu odrzuciłaby przyszłą prezydenturę Tymoszenko lub Poroszenki jako nierealną. Choć nadal są obecni w życiu publicznym i zasiadają w parlamencie, dla Ukraińców reprezentują minioną epokę i symbolizują problematyczną przeszłość wczesnej postsowieckiej Ukrainy. Ich partie – Europejska Solidarność Poroszenki i Ojczyzna Tymoszenko – prawdopodobnie zdobędą miejsca w następnym parlamencie, ale ta dwójka weteranów ukraińskiej polityki ma niewielkie szanse na ponowne zdobycie władzy.

Po drugie, zarówno Poroszenko, jak i Tymoszenko, dali jasno do zrozumienia amerykańskim partnerom, że są przeciwni przedterminowym wyborom i podzielają dominujące społecznie stanowisko, które odrzuca możliwość prowadzenia kampanii i organizacji głosowania w czasie wojny. Prawdopodobnie każde z nich byłoby równie sceptycznie nastawione do przeprowadzenia wyborów szybko po zniesieniu stanu wojennego, bez dłuższego okresu przygotowań, zapewaniającego uczciwy i bezpieczny proces wyborczy.

Po trzecie, polityczne konsekwencje hipotetycznej prezydentury Tymoszenko, Poroszenki lub jakiegokolwiek innego możliwego kandydata na prezydenta są w Waszyngtonie przeceniane. Zmiana ta w niewielkim stopniu wpłynęłaby na ogólną orientację Ukrainy w polityce zagranicznej, a w szczególności na jej stosunek do Rosji. Partie Tymoszenko i Poroszenki są bardziej nacjonalistyczne niż partia Zełenskiego. Zarówno Poroszenko, jak i Tymoszenko wyróżniali się w przeszłości wojowniczymi wypowiedziami przeciwko Rosji i prezydentowi Władimirowi Putinowi.

Istnieje oczywista rozbieżność między wezwaniami do wyborów w Ukrainie a ich znikomym lub, co bardziej prawdopodobne, negatywnym wpływem na gotowość Kijowa do ustępstw. Ta sprzeczność wiąże się z faktem, że wezwanie do wyborów w Ukrainie, rzekomo mające pomóc w zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej, pochodzi z Kremla i służy destrukcyjnym celom. Ani wojenne zawieszenie ukraińskich wyborów prezydenckich i parlamentarnych – wymagane przez przedwojenne ustawodawstwo tego kraju – ani sam Zełenski nie ponoszą odpowiedzialności za brak postępów w negocjacjach między Stanami Zjednoczonymi, Ukrainą i Rosją.

Podwójny mit, że obecny ukraiński rząd jest nielegalny i że szybkie wybory są niezbędne do zakończenia walk, został wykreowany w Moskwie. Konieczność improwizowania wyborów w rozdartym wojną kraju pozwoliłaby Kremlowi na uruchomienie pełnego arsenału wojny politycznej, w tym dezinformacji, cyberataków, zastraszania, sabotażu i korupcji. Przyjęcie rosyjskiego wezwania do wyborów w Ukrainie byłoby zatem poważnym błędem dla wszystkich podmiotów międzynarodowych zaangażowanych w zakończenie wojny.