Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Międzymorze / 07.05.2025
Aleksandra Pyka
Niedźwiedź a sprawa słowacka. Rząd Ficy walczy z dziką przyrodą
Słowacki minister środowiska zapowiada odstrzał nawet połowy populacji niedźwiedzia w tym kraju. Czwarty rząd Roberta Ficy jest u władzy od półtora roku. W tym czasie Słowacja stała się rajem nie tylko dla łapówkarzy i złodziei, ale również dla myśliwych. Ministerstwo Środowiska ignoruje ostrzeżenia naukowców, a zamiast chronić naturę – otwiera przed myśliwymi szerokie pole do działania. Przy okazji niedźwiedź stał się kozłem ofiarnym populistycznej polityki rządu.
(Shutterstock)
Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!
15 marca 2024 roku Słowację obiegła wiadomość, że niedźwiedź zaatakował dwójkę turystów w Demianowskiej Dolinie. Niestety, po dotarciu służb na miejsce okazało się, że trzydziestojednoletnia kobieta nie żyje, a bezpośrednią przyczyną jej śmierci był upadek z wysokości. Turystka, biegnąc po ciemku, spadła ze skalnej półki.
Dwa dni później doszło do znacznie groźniejszego incydentu. 17 marca niedźwiedź biegał po centrum Liptowskiego Mikulasza, gdzie zranił pięć osób. Nagrania z miejsca zdarzenia pokazują, że zwierzę było zestresowane. Zaczęło atakować, gdy zaczęły niepokoić je trąbiące samochody.
Pod koniec marca 2025 roku w regionie Poľana doszło do śmiertelnego ataku niedźwiedzia. Życie stracił pięćdziesięciodziewięciolatek, który był na spacerze. To drugi taki przypadek za obecnych rządów Ficy. Pierwszy wydarzył się 5 października 2024 roku. Niedźwiedź śmiertelnie ranił wtedy sześćdziesięciotrzyletniego mężczyznę, który podczas grzybobrania odłączył się od grupy i najwyraźniej zaskoczył zwierzę.
Do odstrzału
Władze reagują w jeden sposób – odstrzał. Do końca 2024 roku usunięto łącznie aż 144 niedźwiedzie, z czego 94 zastrzelono, a reszta zmarła np. na drogach lub torach. To oficjalne dane z rocznego raportu Państwowej Służby Ochrony Przyrody, jednak ekolodzy mają powody, by uważać, że rzeczywiste statystyki są znacznie wyższe: „Nieoficjalnie zastrzelono znacznie więcej niedźwiedzi. Mieszkam pod Tatrami i znajomi znaleźli dwa niedźwiedzie, które padły ofiarą kłusownictwa w ciągu ostatniego roku. Myśliwi strzelali do niedźwiedzia, ten ranny gdzieś uciekł i zdechł” – opowiada w wywiadzie z dziennikiem „Sme” ekolog Erik Baláž.
Większość odstrzałów prowadzono w trzech lokalizacjach: w regionie Poľana, w Wielkiej Fatrze i w okolicach Liptowskiego Mikulasza. Tam, po śmiertelnym ataku z października, odstrzelono aż pięć osobników, ale ostatecznie nikt nie potrafił stwierdzić, czy wśród nich był ten właściwy.
Aby utrudnić mediom i organizacjom pozarządowym kontrolę, Państwowa Służba Ochrony Przyrody jesienią 2024 roku przestała publikować protokoły identyfikacji osobnika synantropijnego (czyli takiego, który stracił lęk przed ludźmi i stanowi zagrożenie), notujące przyczyny odstrzału, a także opis i miejsce występowania zastrzelonego niedźwiedzia. Wcześniejsze dokumenty pokazują, że w wielu przypadkach instytucja ta nie była w stanie udowodnić zasadności podejmowanych działań.
Na przykład zastrzelono niedźwiedzie, które nie stanowiły żadnego zagrożenia, w kilku przypadkach zabito samice z młodymi. W jednym przypadku zastrzelono niedźwiedzia aż dwa miesiące po tym, jak został oceniony jako synantropijny. Po takim czasie szanse na zastrzelenie właściwego osobnika były równe zeru. Tak samo wyglądało to w przypadku niedźwiedzia, który biegał po Liptowskim Mikulaszu – po prawie dwutygodniowej obławie zastrzelono nie tego niedźwiedzia. Jedyne, co się zgadzało, to liczba martwych zwierząt.
Zwierzę polityczne
Problem niedźwiedzi i ich rzekomej agresji wobec ludzi był już wykorzystywany na Słowacji w kampaniach wyborczych. W lipcu 2023 roku po ataku na rolnika wybuchła medialna nagonka – politycy prześcigali się w pomysłach na „walkę z dziką zwierzyną”. Większość z tych koncepcji nie miała nic wspólnego z prawem ani logiką. Jedynie partia Progresywna Słowacja trzymała się faktów i odrzucała populistyczne, nielegalne rozwiązania.
W ciągu półtora roku po wygranej SMER-u, który zawiązał koalicję z partiami HLAS i SNS, sytuacja powtórzyła się już kilka razy. Schemat zawsze jest ten sam: w lesie dochodzi do tragedii, a minister środowiska Tomáš Taraba ogłasza, że trzeba zastrzelić więcej niedźwiedzi. Potem dochodzi do kolejnej tragedii, więc Taraba ocenia, że trzeba strzelać jeszcze więcej.
Przy tym minister Taraba nigdy nie miał nic wspólnego ze środowiskiem a tym bardziej jego ochroną. Wręcz przeciwnie – zanim wszedł do polityki, był przedsiębiorcą, lobbystą projektów inwestycyjnych i menedżerem w biznesie. Po objęciu urzędu od razu zaczął czystki w resorcie. Zwolnił ponad 50 specjalistów i specjalistek, którzy pracowali tam od lat. Ich miejsce zajęły osoby niewykwalifikowane, np. szef huty aluminium. To Taraba na dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego mianował swojego sąsiada, który jest prawomocnie skazany za kłusownictwo.
Słowacki minister środowiska obrońców przyrody nazywa ekoterrorystami i twierdzi, że wydają miliony euro na „bzdury”, takie jak ochrona lasów, zwierząt i roślin. Zgodnie z działaniami rządu w innych obszarach minister środowiska szerzy nienawiść, dzieli społeczeństwo oraz konsekwentnie lekceważy Unię Europejską. Zupełnie ignoruje ostrzeżenia ekspertów, że strzelanie do niedźwiedzi wcale nie rozwiąże problemu ataków.
W 2022 roku Uniwersytet Karola w Pradze opublikował wyniki badania zleconego przez Państwową Ochronę Przyrody. Analiza DNA odchodów niedźwiedzi miała pomóc w określeniu ich liczebności. Wyliczono 1056 osobników, z zakresem błędu szacowanym na 1012 do 1275 osobników. Wynika z tego, że populacja niedźwiedzi jest stabilna, ponieważ podobna wartość pojawiła się w poprzednim liczeniu w 2014 roku.
Co więcej, eksperci wcale nie uważają, żeby populacja niedźwiedzi na Słowacji była zbyt liczna. A to właśnie ten argument można najczęściej usłyszeć z ust polityków. Stąd też najbardziej miarodajne badania zostały zakwestionowane przez polityków obecnej koalicji, a rząd do tej pory nie podjął żadnej próby naukowego policzenia niedźwiedzi.
Decyzje Ministerstwa Środowiska o przyznaniu zgód na odstrzał pokazują, że dane dotyczące populacji niedźwiedzi są chaotyczne i sprzeczne: w styczniu resort stwierdził, że w Niżnych Tatrach żyje od 420 do 580 niedźwiedzi, a miesiąc później liczba niedźwiedzi w tych górach miała wynosić już od 300 do 500. Natomiast badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Karola oszacowało populację niedźwiedzi w Niżnych Tatrach na 97 osobników.
Ofiary ludzkiej głupoty
Wszystkie przypadki ataków niedźwiedzi na ludzi łączy jedno: człowiek.
W śmiertelnym ataku z marca 2025 roku do ataku doszło 400 m od nęciska z kukurydzą (miejsca, gdzie wykłada się jedzenie, by zwabić zwierzęta), gdzie w błocie znaleziono ślady niedźwiedzia. Znajdowało się ono zaledwie 350 m od domów, a zaatakowany mężczyzna szedł w gęsto zalesionym terenie poza szlakiem turystycznym.
Podobnie w październiku 2024 roku do śmiertelnego ataku również doszło poza szlakiem, w gęsto porośniętym terenie. W odległości 700 m od miejsca tego zdarzenia także znajdowało się nęcisko.
W marcu 2024 roku w Dolinie Demianowskiej turyści poruszali się po zmroku, poza szlakiem, w terenie gęsto zalesionym, na dodatek sezonowo zamkniętym. To naturalne środowisko występowania niedźwiedzia i – jak podkreślają słowaccy ratownicy górscy – turyści nie mają tam czego szukać.
Te i inne ataki dzieją się w naturalnym środowisku niedźwiedzia. Dlatego to nie obecność zwierząt stanowi problemem. Winę za ataki niedźwiedzi ponoszą ludzie. To ludzie chodzą poza wyznaczonymi szlakami. To ludzie blisko terenów mieszkalnych robią pola uprawne, które też przyciągają zwierzęta. Do tego dochodzą otwarte, przepełnione śmietniki i śmiecenie na szlakach turystycznych. No i myśliwi, którzy zaraz za terenem zabudowanym stawiają ambony i wabią zwierzęta, bo tak im wygodnie.
Ostatnio w Parku Narodowym Mała Fatra administracja wydała zgodę na utworzenie nęciska tuż przy szlaku turystycznym. Podobne pozwolenie na „dokarmianie zwierzyny” tuż przy szlaku lub w pobliżu zabudowań dostał Tatrzański Park Narodowy, ale ten na razie wstrzymuje się z działaniami. To gotowy przepis na katastrofę. Dlatego ekolog Erik Baláž uważa, że wszystkie ataki, które rejestrujemy na Słowacji, to ataki obronne. Niedźwiedź obawia się o swoje życie i ze strachu atakuje intruzów.
Brak aktualnych badań i statystyk nie przeszkadza Ministerstwu Środowiska twierdzić, że populacja niedźwiedzi znacznie wzrosła, o czym świadczyć ma rosnąca liczba ataków lub kolizji drogowych z tymi zwierzętami. „Zgodnie z elementarną logiką, im więcej niedźwiedzi, tym więcej spotkań z ludźmi i tym więcej szkód. Słowacja ma pozytywną krzywą populacji niedźwiedzi i dlatego konieczne jest wprowadzenie regulacji obszarowych” – napisał minister.
Dlatego rząd na wniosek ministerstwa zadecydował, że w 2025 roku trzeba zabić aż 350 tych zwierząt. Jeśli do tego dojdzie, będzie to mieć wyraźny wpływ na populację niedźwiedzi. Skoro na Słowacji żyje ich nieco ponad tysiąc, to może się okazać, że po dwóch latach rządów Taraby populacja niedźwiedzia zostanie zmniejszona o prawie połowę. Albo i więcej, bo ostatnio Taraba przyznał, że liczba zastrzelonych w tym roku niedźwiedzi będzie zdecydowanie wyższa niż zapowiadane 350 osobników.
Taka ogólna regulacja, jaką zapowiada Taraba, oznaczałaby również odstrzał „bezproblemowych” niedźwiedzi, na co nie zezwala prawodawstwo europejskie. Niedźwiedzie są chronione przez Europejską Dyrektywę Siedliskową. Prawniczka Eva Kováčechová z Via Iuris zwraca uwagę, że „dyrektywa w żadnym wypadku nie zezwala na coś takiego, jak obszarowy odstrzał kilkuset osobników gatunków chronionych”.
Dyrektywa, podobnie jak słowacka ustawa o ochronie przyrody i krajobrazu, dopuszcza jedynie wyjątki, pozwalające na odstrzał problematycznych zwierząt. Ale tylko pod warunkiem, że wykorzystano wszystkie pozostałe środki zapobiegawcze i wszystkie one zawiodły. Innym warunkiem jest to, że nie spowoduje to pogorszenia naturalnego stanu populacji. Plany Taraby naruszają te warunki, za co Słowacji grożą sankcje ze strony Komisji Europejskiej.
Minister Taraba powołuje się tu na przykład Rumunii, gdzie planuje się odstrzał 400 niedźwiedzi. Problem w tym, że Rumunia ma sześć razy większą populację i uzgodniła tę decyzję z Komisją Europejską. Taraba tymczasem nie spieszy się do rozmów z UE. Bardziej prawdopodobne jest, że ministerstwo wykorzysta przepchniętą przez parlament w zeszłym roku nowelę ustawy, która mówi, że resort może wydać zgodę na odstrzał, gdy w danym powiecie zostanie ogłoszona sytuacja nadzwyczajna. A taka obowiązuje od środy 2 kwietnia w 55 z 79 powiatów – nawet tam, gdzie nie widziano ani jednego niedźwiedzia.
Nie wywoływać niedźwiedzia z lasu
Dwudziestu siedmiu ekspertów z dziewięciu krajów europejskich wystosowało apel do ministra środowiska, w którym wezwali go do zaprzestania odstrzału trzystu pięćdziesięciu osobników. Wszyscy podkreślają, że takie działanie nie przyniesie poprawy, a wręcz może nasilić ataki, ponadto może poważnie zagrozić stabilności populacji niedźwiedzi w innych krajach. Taraba odpowiedział im, że „mogą złożyć wniosek o przeniesienie niedźwiedzi do swoich krajów”.
Działania ministerstwa środowiska nie przynoszą jednak oczekiwanych efektów. W regionie Poľana, który był jednym z obszarów, gdzie w zeszłym roku zabito najwięcej niedźwiedzi, ciągle dochodzi do spotkań ludzi z tymi zwierzętami. Nie wszystkie mają szczęśliwy finał, jak w przypadku zdarzenia z końca marca 2025 roku. A dzień po tym ataku w tej samej okolicy pojawiły się kolejne dwa niedźwiedzie. Dlaczego, skoro zgodnie z „elementarną logiką” ministerstwa tych niedźwiedzi tam już być nie powinno?
Powód jest oczywisty i tylko minister Taraba nie chce go zauważyć – nęciska. Po zimie głodne zwierzęta szukają łatwego pożywienia i są przyciągane przez kukurydzę czy buraki cukrowe wykładane przez myśliwych. Niestety często tworzy się je tuż przy szlakach czy nieopodal domostw.
„Podejrzewam, że niektórym myśliwym to odpowiada. W ten sposób przyciągają niedźwiedzie blisko wioski, mają do nich łatwiejszy dostęp. A przy okazji jest to automatycznie powód do polowania. To zupełnie bezsensowny sposób na wabienie niedźwiedzi” – mówi Erik Baláž.
Śmiertelne spotkania ludzi z niedźwiedziami mają bardzo niewielki związek z liczbą niedźwiedzi, natomiast zdecydowanie większy – ze środkami zapobiegawczymi, a raczej ich brakiem. Poza podstawowymi rzeczami, jak zabezpieczenie kontenerów czy zaprzestanie tworzenia nęcisk przy terenach zabudowanych, to także informowanie i edukacja ludzi. Jeśli człowiek wie, że gdzieś znajduje się nęcisko albo gawra, to nie będzie tam chodził. Ale takich informacji nie ma. Ludzie nie wiedzą, jak mają się zachowywać, by na swojej drodze nie spotkać niedźwiedzia, i co robić, gdy już do tego dojdzie.
Aleksandra Pyka – absolwentka słowacystyki Uniwersytetu Śląskiego, tłumaczka języka słowackiego, ekspertka ds. Słowacji. Autorka bloga slowacystka.pl, na którym przybliża Polakom ich bliskiego, a jednocześnie dalekiego sąsiada. Regularnie publikuje na portalu Krytyka Polityczna.
Zamiast działań prewencyjnych rząd wybiera populizm i polowania. W ten sposób wykorzystuje strach przed dzikimi zwierzętami do prowadzenia polityki, która służy przede wszystkim lobby myśliwskiemu. W rezultacie Słowacja staje się krajem, gdzie zamiast chronić przyrodę – walczy się z nią z bronią w ręku. A to nie zwierzęta są zagrożeniem, lecz polityczna decyzja, by je masowo eliminować.
Greenpeace stworzył polsko-słowacką petycję w obronie niedźwiedzi na Słowacji. Możesz ją podpisać tutaj