Nowa Europa Wschodnia (logo/link)
Rosja / 22.06.2025
Marek Kozubel

Flota cieni wspiera budżet. Rosja próbuje funkcjonować w reżimie sankcyjnym

Rosja ma duże doświadczenie w prowadzeniu działań hybrydowych, przy tym nie ograniczają się one do walki informacyjnej, szpiegostwa czy dywersji, ale obejmują też gospodarkę. W 2022 r. Moskwa musiała dostosować się do długoletniego funkcjonowania w warunkach surowych sankcji gospodarczych i technologicznych. Restrykcje uderzyły również w handel ropą naftową i produktami ropopochodnymi, których eksport odpowiadał za jedną trzecią dochodów budżetowych Rosji. Tajemnicza flota cieni stała się rozwiązaniem, które pozwoliło nie tylko obejść sankcje, ale także ograniczyć transport ropy drogą lądową.
Foto tytułowe
Stary statek do transportu ropy naftowej (Shutterstock)



Posłuchaj słowa wstępnego czwartego wydania magazynu online!



Stare statki pomagają finansować wojnę


Rosja, dokonując otwartej agresji zbrojnej na Ukrainę, nie spodziewała się tak zdecydowanej reakcji państw zachodnich. Te zamroziły jej rezerwy finansowe o wartości ok. 300–350 mld dolarów, nałożyły, choć nie bez presji ze strony Kijowa, szereg dotkliwych sankcji uderzających w rosyjski sektor finansowy. Europa stopniowo od 2022 r. zaczęła się uniezależniać od surowców energetycznych z Rosji, co odcięło Moskwę od jednego z głównych źródeł dochodów budżetowych. Sprzedaż samej ropy i materiałów ropopochodnych odpowiadała za ok. 30 proc. wpływów do budżetu państwa-agresora w 2022 r.
Pobierz magazyn ZA DARMO
Magazyn Nowa Europa Wschodnia Online
jest bezpłatny.

Zachęcamy do wsparcia nas na Patronite


Aby uratować sytuację i kontynuować inwazję, Rosjanie musieli znaleźć alternatywnych odbiorców swoich surowców energetycznych, głównie ropy naftowej. Gazo- i ropociągi prowadzące do Chin miały i mają jednak ograniczoną możliwość przesyłu, co uniemożliwiało zrekompensowanie strat finansowych po utracie rynku europejskiego. Ponadto państwa G7 i Unia Europejska pod koniec 2022 r. uzgodniły górną granicę ceny na ropę naftową z Rosji na poziomie 60 dolarów za baryłkę. Doprowadziło to do dalszego ograniczania wpływów do budżetu, a także pozwoliło obecnym odbiorcom rosyjskiej ropy i materiałów ropopochodnych na negocjowanie atrakcyjniejszych warunków kupna. Sankcje utrudniły dostawy do Rosji wielu towarów i podzespołów potrzebnych rosyjskiemu przemysłowi zbrojeniowemu, lotniczemu oraz infrastrukturze energetycznej.

Rozwiązaniem okazało się wykorzystanie setek starych tankowców i dużych statków handlowych, których liczebność w 2023 r. szacowana była na 160–200 do nawet 500–600 jednostek w 2024 r. Obecnie może być ich nawet 1400. Często nie jest jasne, kto jest ich właścicielem, nierzadko także zmieniają banderę kraju, pod którą pływają. Dodatkowo regularnie wyłączają identyfikujące je transpondery systemu automatycznej identyfikacji (AIS), co utrudnia ustalenie ich położenia, tras rejsów i portów, w których cumują. Charakterystyczne jest też wykorzystywanie bander państw zachodnich, a także zły stan techniczny tych jednostek. Przeważnie są to statki zaniedbane, bywa, że awaryjne. Ich zadaniem jest przemycanie rosyjskiej ropy do odbiorców i sprowadzanie do Rosji towarów i podzespołów potrzebnych do kontynuowania wojny przeciwko Ukrainie. Wiele z nich działa na obszarze Morza Bałtyckiego, skąd wypływa na inne akweny.

O ile na początku 2023 r. flota cieni odpowiadała za 40 proc. przemytu i nielegalnej sprzedaży rosyjskiej ropy naftowej (ponad 2 mln baryłek), to rok później było to już ok. 80 proc. (czyli ok. 4 mln baryłek). Głównymi odbiorcami są Indie, Chiny i Turcja. Przypada na nie aż 93 proc. dostaw. Co ciekawe, aż jedna trzecia nielegalnych dostaw trafia do Indii, które przed 2022 r. nie importowały rosyjskiej ropy naftowej. Delhi korzysta z sytuacji i kupuje surowiec tanio, choć nadal za cenę wyższą niż 60 dolarów za baryłkę, co umożliwia Moskwie finansowanie wojny. Flota cieni służy także do przemytu innych towarów, co może być wykorzystane również przez organizacje przestępcze.

Podkreślić należy, że flota cieni nie jest rosyjskim wynalazkiem. Inne państwa objęte sankcjami również wykorzystywały statki do przemytu ropy naftowej w przeszłości. Przykładem jest Wenezuela rządzona przez nieuznawanego prezydenta Nicolasa Maduro, który w 2019 r. miał sfałszować wynik wyborów prezydenckich. W 2025 r. zaczął trzecią kadencję, której legalność również jest kwestionowana. Weteranem funkcjonowania w reżimie sankcyjnym jest Iran, dla którego sprzedaż ropy naftowej jest ważnym źródłem dochodów.


Polowanie na flotę cieni


Flota cieni długo pozostawała poza uwagą państw zachodnich, choć media (m.in. CNN, Bloomberg, Politico) wspominały o jej działalności już w 2023 r. Pomimo sporej wiedzy agencji wywiadowczych oraz służb celnych państw europejskich i amerykańskich o jej celach, rządy europejskie pomijały ją podczas dyskusji o kolejnych pakietach sankcji. Sytuacja zmieniła się w 2024 r., gdy okazało się, że Rosjanie wykorzystują statki również do prowadzenia działań hybrydowych wymierzonych przeciw państwom europejskim, w tym sabotażu infrastruktury (25 grudnia statek „Eagle S.” miał przy użyciu kotwicy przeciąć kabel energetyczny łączący Finlandię z Estonią) i szpiegostwa.

Najszybciej i najbardziej zdecydowanie zareagowali Szwedzi i Estończycy. W 2024 r. Sztokholm interweniował w sprawie działań starego tankowca „Zircone” zarejestrowanego na Cyprze, który stał na kotwicy na wschód od wyspy Gotlandia, gdzie miał zaopatrywać w paliwo inne statki z floty cieni. Statek jest własnością firmy założonej przez dwóch Rosjan pochodzących z Łotwy, którzy mają obywatelstwo Rosji i Malty. Uwagę Szwedów zwróciła nie tylko funkcja tankowca, ale też zagrożenie dla środowiska, jakie stanowił „Zircone”. Statkiem zainteresowali się aktywiści Greenpeace’u, którzy na burcie tankowca napisali hasła antywojenne, zwracając tym uwagę mediów. Władze Szwecji wykorzystały incydent do lobbowania na rzecz objęcia floty cieni sankcjami.

Jednak samo przyjęcie aktów prawnych nie wystarczy, aby skutecznie uderzyć w nielegalny handel ropą naftową. Konieczne są również stałe działania kontrolne, patrole i identyfikowanie statków należących do floty cieni. Przykład „Zircone’a” dał państwom zachodnim pretekst do uderzenia, o czym napisał Tymon Pastucha w swojej analizie dla Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: „Przeważnie jednostki «floty cieni» są stare i mocno zużyte. Nie przechodzą regularnej konserwacji i napraw, co podnosi ryzyko awarii. Wedle szacunków ponad 83% «floty» ma więcej niż 15 lat, podczas gdy średni okres eksploatacji tankowców wynosi 20 lat. Masowe skupowanie starych jednostek przez podmioty obsługujące «flotę» potwierdzają analizy rynkowe – tankowce mające więcej niż 15 lat są praktycznie niedostępne, a ich cena w ostatnim roku wzrosła o 120%”.

Przełom nastąpił dopiero na początku 2025 r., gdy ustępujący prezydent USA Joe Biden wprowadził sankcje na ok. 100 tankowców transportujących rosyjską ropę sprzedawaną powyżej 60 dolarów za baryłkę. Restrykcjami zostały objęte także osoby prawne i fizyczne zamieszane w proceder. W ciągu niespełna tygodnia nowe sankcje spowodowały wzrost stawki frachtu z Rosji do Chin z 1,5 mln do 5–5,5 mln dolarów. W połowie lutego cios zadała Unia Europejska, która przyjęła 16. pakiet sankcji obejmujący 70 statków floty cieni. Jeszcze bardziej dotkliwy okazał się 17. pakiet z 20 maja 2025 r., w którym wymieniono aż 200 tankowców i innych jednostek wchodzących w jej skład. Była to część odpowiedzi UE na brak woli Moskwy do zakończenia wojny.

Tymczasem państwa skandynawskie i nadbałtyckie przeszły do bardziej zdecydowanych działań na Morzu Bałtyckim. Na początku 2025 r. Finlandia zatrzymała tankowiec „Eagle S.” pod zarzutem wandalizmu (uszkodzenie kabla energetycznego kotwicą) i szpiegostwa (wg brytyjskiego dziennika „Lloyd’s List” na statku znajdowały się urządzenia do śledzenia położenia okrętów i samolotów NATO w rejonie Bałtyku; później fińskie Biuro Policji Kryminalnej nie potwierdziło odnalezienia takiej aparatury na pokładzie). Na statku rzeczywiście znajdowała się aparatura służąca do nasłuchu. W połowie kwietnia Estonia zatrzymała tankowiec „Kiwala” pod pretekstem licznych usterek i ogłosiła, że nie wypuści go do czasu przeprowadzenia napraw. Z kolei władze Szwecji zaostrzyły od 1 czerwca kontrole na Bałtyku, co również jest związane z polowaniem na flotę cieni. Niecały tydzień później bardziej zdecydowane działania ogłosiła Dania. Istnieją podejrzenia, że radykalne działania podejmują także Ukraińcy. Część mediów i komentatorów spekuluje, że za wybuchami na kilku tankowcach floty cieni na Morzu Śródziemnym w lutym 2025 r. mogły stać ukraińskie służby specjalne, być może Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony. Choć włoskie śledztwo prowadzone w związku z eksplozjami na tankowcu „Seajewel” dowiodło, że doszło do sabotażu, to jednak nie jest w stanie wskazać winowajców.

Wesprzyj nas na PATRONITE


Niszczycielskie sankcje mogą dobić rosyjski handel ropą


Przedstawiona 11 czerwca 2025 r. propozycja 18. pakietu sankcji UE przewiduje obniżenie limitu ceny ropy z 60 do 45 dolarów za baryłkę oraz objęcie restrykcjami 22 banków i 77 kolejnych zidentyfikowanych jednostek floty cieni, co oznacza, że łącznie objętych sankcjami będzie 419 statków. Sankcje mają też uderzyć w Nord Stream, co w przyszłości uczyni jego wykorzystanie nieatrakcyjnym dla amerykańskich polityków i biznesmenów związanych z Donaldem Trumpem. Pod koniec 2024 r. zamiar kupna Nord Stream 2 wyraził Stephen P. Lynch, biznesmen wspierający 47. prezydenta USA (w czerwcu niemiecka prasa, m.in. „Die Zeit”, donosiła, że rząd w Berlinie nie był zainteresowany jego propozycją). Nowy pakiet sankcji zakłada wykorzystanie nowych technologii i wymogów biurokratycznych w celu utrudnienia działania flocie cieni. Drastyczne obniżenie ceny rosyjskiej ropy naftowej jest konieczne, gdyż nawet przy obecnej cenie ropy Urals, wahającej się od 50 do 55 dolarów za baryłkę, Rosjanie są w stanie finansować wojnę. Tymczasem obniżenie ceny o 15 dolarów za baryłkę będzie bardziej dotkliwym ciosem, wymuszającym jeszcze silniejsze zaciśnięcie pasa przez Moskwę, która już ograniczyła lub zrezygnowała z wielu wydatków na cele cywilne, rozwojowe oraz socjalne, a kolejne cięcia będą musiały uderzyć w wojsko i bezpieczeństwo.

Na przeszkodzie do przyjęcia nowego pakietu sankcji stoją państwa, takie jak Węgry i Słowacja, których rządy sympatyzują z Moskwą, a z polityki antyukraińskiej uczyniły paliwo wyborcze. Z drugiej strony, nastąpiła znacząca zmiana w polityce wschodniej Berlina. Dotychczas Niemcy były krajem starającym się łagodzić presję na Rosję, a także ograniczać lub opóźniać pomoc dla Ukrainy. Obecnie na czele niemieckiego rządu stoi Friedrich Merz, lider chadecji i zdecydowany zwolennik wspierania Ukrainy, zbrojenia się państw europejskich i odbudowy potęgi Bundeswehry. Ogłosił konieczność zwrotu w polityce wschodnioeuropejskiej o 180 stopni, co oznacza przeniesienie punktu ciężkości polityki wschodniej Berlina z Moskwy do Kijowa. Co więcej, biznes niemiecki jest coraz bardziej obecny w Ukrainie, a przemysł zbrojeniowy znad Łaby mocno angażuje się we wspólne projekty z ukraińskimi partnerami i jest gotów dzielić się swoim know-how.

Rząd Niemiec jest obecnie jednym z najsilniejszych lobbystów wspierającym zaostrzenie sankcji mających na celu dalsze osłabianie gospodarki rosyjskiej. Na początku maja 2025 r. kanclerz Merz zagroził Rosji kolejnymi sankcjami, jeżeli nie zgodzi się na miesięczne zawieszenie broni. Sankcje miały zostać wprowadzone we współpracy z USA, które pierwotnie poparły plan liderów europejskich, jednak okazało się, że Moskwa nie jest zainteresowana zawieszeniem broni, a jedynie krótkim przerwaniem ognia na okres majowych świąt. Z kolei administracja Trumpa wycofała się z wcześniejszej zapowiedzi udziału w nowych sankcjach, co uderzyło w wizerunek przywódców europejskich i ujawniło zależność polityki sankcyjnej wobec Rosji od współpracy Brukseli z Waszyngtonem. Dlatego nacisk na wprowadzenie w życie 18. pakietu sankcji może być duży, gdyż poza względami pragmatycznymi celem jest także odzyskanie twarzy.

W tej chwili nie ma możliwości normalizacji relacji pomiędzy USA a Rosją i nawet wśród republikańskich kongresmenów i senatorów panują nastroje nieprzychylne Moskwie. Senator Lindsey Graham, uważany za bliskiego prezydentowi, proponuje ustawę, która nakładałaby astronomiczne cła o wysokości 500 proc. na towary państw kupujących surowce energetyczne od Rosji, de facto umożliwiając finansowanie wojny. Polityk zdołał zebrać podpisy kolegów partyjnych oraz demokratycznych rywali, a także przeprowadził udany lobbing wśród członków Izby Reprezentantów. Liczba zwolenników ustawy Grahama i Richarda Blumenthala (drugi z autorów projektu) w Kongresie umożliwia poddanie jej pod głosowanie nawet bez udziału spikera Mike’a Johnsona blisko powiązanego z Trumpem. Gdyby do tego doszło, byłby to ogromny cios w prestiż Johnsona i urzędującego prezydenta. W kwietniu 2024 r. spiker znalazł się w podobnej sytuacji i zdecydował się na „ucieczkę do przodu”, czyli poparł wniesienie pod głosowanie pakietu wsparcia dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu, który blokował przez kilka miesięcy.

Wejście w życie ustawy Grahama i Blumenthala mogłoby zmusić wiele państw, takich jak Indie i Chiny, do zaprzestania kupowania rosyjskiego gazu i ropy naftowej za pośrednictwem floty cieni. Stanowiłoby to poważne uderzenie w rosyjską gospodarkę, choć jej przyjęcie w obecnej formie jest wątpliwe, zwłaszcza że Trump dąży do jej złagodzenia i uzależnienia wprowadzenia ceł od decyzji prezydenta.
Marek Kozubel – doktor nauk humanistycznych oraz magister prawa. Ukończył Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autor wielu komentarzy, analiz oraz codziennych podsumowań poświęconych wojnie ukraińsko-rosyjskiej. Jest również autorem kilkudziesięciu opracowań na temat historii Polski, Ukrainy i Rosji w XIX i XX wieku.

Inne artykuły Marka Kozubla

Przez ostatnie lata flota cieni zapewniała Rosji duże wpływy do budżetu i umożliwiała finansowanie wojny, choć nawet w tych warunkach Moskwa musiała dokonywać cięć budżetowych. Uszczelnienie sankcji europejskich, wsparte ustawą Grahama i Blumenthala, może ograniczyć korzyści, które Moskwa czerpie z floty cieni, a także zwiększyć koszty jej utrzymania. Nie należy jednak liczyć na to, że nowe, potencjalne restrykcje zlikwidują flotę złożoną z dużej liczby statków i natychmiast zmienią taktykę omijania sankcji przez Rosjan.