Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Rosja / 22.09.2025
Marek Kozubel
Brak benzyny i wody rozbija rosyjskie społeczeństwo. Skutki wojny w Ukrainie dotykają zwykłych Rosjan
Po ponad 3,5 roku pełnoskalowej wojny i po ponad 1,5 roku systematycznej kampanii ukraińskich nalotów na rosyjską infrastrukturę naftową Rosjanie zaczynają coraz bardziej odczuwać skutki konfliktu z Ukrainą. Przez ostatnie lata wydawało się, że obywatele Federacji Rosyjskiej pozostają obojętni na zachodnie sankcje oraz straty na froncie, ale lato 2025 r. dowiodło, że Rosjanie mają swoje czułe punkty. Uderzenia w kolejne rafinerie nie tylko ograniczają rosyjski eksport ropy i paliw, ale także pogarszają kondycję finansową państwa i samorządów, co prowadzi do radykalnego obniżenia standardów życia w niektórych częściach kraju oraz na terenach okupowanych.
Płonąca rafineria w Rosji (vk.com/krd_chp)
Od 2022 r. w Kijowie i zachodnich stolicach zastanawiano się nad tym, jak skłonić rosyjskie społeczeństwo do sprzeciwu wobec wojny z Ukrainą i agresywnej polityce Kremla wobec Zachodu. Sprawę miały załatwić sankcje, których skutki z czasem miały stawać się coraz bardziej odczuwalne poprzez pogorszenie wskaźników gospodarczych i obniżenie standardów życia. Ukraińcy liczyli również na to, że do wstrząsu społecznego doprowadzą straty, które bardzo szybko przekroczyły te poniesione przez ZSRR w Afganistanie w latach 1979–1989. Zginęło wtedy lub zmarło 15 031 radzieckich żołnierzy, a ok. 54 tys. odniosło rany (w tym ponad 10 tys. zostało trwale okaleczonych). Tak dotkliwe straty Rosjanie ponieśli na Ukrainie już w pierwszych miesiącach walk. Dowództwo ukraińskie było przekonane, że jeśli na każdy tysiąc obywateli Federacji Rosyjskiej przypadnie jeden poległy, to doprowadzi to do wzrostu niezadowolenia oraz nastrojów antywojennych. Ukraińcy nie docenili jednak przeciwnika i skuteczności rosyjskiej indoktrynacji społeczeństwa.
Dzisiaj – na podstawie informacji o otwarciu postępowań spadkowych – rosyjskie serwisy Mediazona i Meduza potwierdziły śmierć ok. 219 tys. obywateli Federacji Rosyjskiej. W rzeczywistości liczba poległych Rosjan jest znacznie wyższa – nie w każdym przypadku bowiem otwarto postępowania spadkowe, a wielu zabitych żołnierzy kwalifikowano jako „zaginionych” lub „dezerterów” (co z jednej strony pozwala na niewypłacanie rodzinom odszkodowań, a z drugiej umożliwia dowódcom jednostek liniowych ukrywanie niskiej jakości dowodzenia). Takie postępowania nie były też otwierane w przypadku innych uczestników inwazji, np. obywateli Ukrainy z terenów okupowanych, wielu najemników z rosyjskich prywatnych kompanii wojskowych, cudzoziemskich ochotników oraz żołnierzy z Korei Północnej.
Niezależnie od rzeczywistej skali strat uderza nadzwyczajna odporność społeczeństwa rosyjskiego. Zwykłych Rosjan przeważnie nie rusza los rodaków poległych po podpisaniu kontraktu, gdyż uważa się, że świadomie podjęli ryzyko w zamian za wysoki żołd. Ukraińska akcja zaczepna w obwodzie kurskim zmusiła Rosjan do wykorzystania młodych poborowych, co rzeczywiście wywołało pewne niezadowolenie wśród rosyjskich obywateli, ale propaganda Kremla (obowiązek obrony ziemi ojczystej) oraz stopniowe odsuwanie poborowych od linii walk rozładowały napięcie społeczne.
Czy brak benzyny jest kluczem do zwycięstwa?
Dla Kijowa stało się jasne, że musi szukać innego narzędzia nacisku na społeczeństwo rosyjskie. W 2022 r. wydawało się, że sankcje Zachodu wystarczą do obniżenia standardu życia Rosjan do takiego poziomu, który wywoła niezadowolenie i wpłynie na Kreml. Rosjanie okazali się jednak bardzo odporni także na to wyzwanie. Latem 2025 r. kampania ukraińskich bombardowań rosyjskich rafinerii oraz składów paliw i ropy mogła mieć na celu nie tylko ograniczenie dochodów Kremla z eksportu.
7 sierpnia ukraińskie drony zaatakowały rafinerię Afipską w Kraju Krasnodarskim. W nocy z 13 na 14 sierpnia 2025 r. 13 ukraińskich dronów uderzyło w dużą rafinerię Łukoilu w Wołgogradzie, która rocznie przetwarzała nawet 15 mln ton ropy, co odpowiadało 5,6% produkcji krajowej. Nie był to jedyny znaczący atak na obiekty rosyjskiej infrastruktury naftowej. 15 i 23 sierpnia Ukraińcy zaatakowali dronami kamikadze dużą rafinerię w Syzraniu. Obiekt był bombardowany również wcześniej: 19 lutego i 4 marca. 21 sierpnia ukraińskie drony zaatakowały rosyjską rafinerię w Nowoszachtyńsku w obwodzie rostowskim. Atak doprowadził do wybuchu 14 z 16 zbiorników paliwa. Według danych zebranych przez związany z NASA serwis FIRMS, który odnotowuje pożary na podstawie zdjęć satelitarnych, pożaru rafinerii nie udało się ugasić aż do 24 sierpnia. Ostatecznie straż pożarna uznała, że ogień musi wygasnąć samoistnie, co nastąpiło kolejnego dnia.
Ukraińcy systematycznie kontynuowali ataki na rosyjską infrastrukturę naftową. 28 sierpnia 29 dronów zaatakowało rafinerię Kujbyszewską w Samarze. Nad ranem 30 sierpnia drony spowodowały duże zniszczenia i pożar na terenie rafinerii Krasnodarskiej w Kraju Krasnodarskim oraz ponownie (po raz trzeci w ciągu miesiąca) rafinerii Syzrańskiej” w obwodzie samarskim. Ataków na rosyjskie rafinerie oraz magazyny paliw było znacznie więcej. Według agencji Reuters, stanem na 26 sierpnia, ukraińskie naloty na 10 rafinerii, nie licząc tej w Kujbyszewie, osłabiły moce produkcyjne Rosji o co najmniej 17%.
Tymczasem w okupowanej części obwodu zaporoskiego Ukraińcy systematycznie atakują rosyjskie pociągi, szczególnie te transportujące paliwo. 24 maja operatorzy Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy zniszczyli transport paliwa pod Nowobohdaniwką w rejonie melitopolskim. Nie minął miesiąc i 21 czerwca Ukraińcy zniszczyli 11 cystern transportujących benzynę między wsią Łewadne a miastem Mołoczanśk. Z kolei 19 sierpnia pod wsią Ostriwki nieopodal Tokmaku dywersanci ukraińscy wysadzili pociąg przewożący paliwo. Wykolejony skład był następnie intensywnie atakowany przez tanie drony FPV, które niszczyły cysterny jedna za drugą, tworząc niemal apokaliptyczny efekt. Takie uderzenia na terenach okupowanych mają na celu postawienie Rosjan przed dylematem – jak rozdzielić dostępne paliwo pomiędzy walczące jednostki, służby na zapleczu i administrację okupacyjną, a ile przeznaczyć dla ludności cywilnej oraz firm, choćby dla kolaborantów.
Prowadzona od początku 2024 r. kampania ukraińskich bombardowań dzięki systematycznym i konsekwentnym działaniom zaczęła w końcu przynosić oczekiwane skutki. Pierwszym jest ograniczenie rosyjskiego eksportu ropy, paliw oraz innych produktów ropopochodnych. To wpływa negatywnie na dochody Federacji Rosyjskiej i komplikuje dalsze prowadzenie wojny napastniczej. Drugim jest wzrost cen paliw na rynku wewnętrznym, spowodowany niedoborem dostaw dla odbiorców cywilnych. Trzeci skutek jest następstwem poprzedniego – wzrost napięć społecznych i spadek zaufania obywateli Federacji Rosyjskiej do jej władz.
Ukraiński deep strike pośrednio wpływa również na zdolności rosyjskich wojsk zaangażowanych w wojnę napastniczą. W przypadku zaatakowanej rafinerii Łukoilu w Wołgogradzie należy podkreślić, że większość wyprodukowanego przez nią paliwa trafiała do wojsk inwazyjnych ze względu na położenie geograficzne, ale także na potrzeby rynku cywilnego jednostek administracyjnych w południowo-zachodniej części Rosji. Przez to, że dostawy dla „specjalnej operacji wojskowej” mają priorytet, ukraiński atak bardzo szybko odczuła ludność cywilna. Ze względu na skalę zniszczeń rafineria wstrzymała prace do połowy września. Kontynuacja, a szczególnie nasilenie bombardowań w połączeniu z atakami na pociągi oraz składy wojskowe może na dłuższą metę doprowadzić do osłabienia rosyjskiej logistyki oraz ograniczyć możliwości wykorzystania czołgów i innych pojazdów na polu walki – choć należy uczciwie podkreślić, że liczba rosyjskich jednostek wyposażonych w tego typu sprzęt drastycznie spadła w porównaniu z latami 2022–2023.
Znacznie gorzej wygląda sytuacja z dostępem paliw na rynku cywilnym. Już w drugiej połowie sierpnia 2025 r. w rosyjskich mediach społecznościowych zaczęło pojawiać się coraz więcej nagrań pokazujących wielokilometrowe kolejki do stacji benzynowych na południu Rosji. Jednym z pierwszych był krótki klip przedstawiający długi łańcuch tirów unieruchomionych na poboczu szosy „Don”. 20 sierpnia pojawiło się nagranie sporu pomiędzy dwoma kierowcami oczekującymi w długiej kolejce na możliwość zatankowania. Do powstawania ogromnych kolejek, wysokich cen paliw, a także awantur i bójek dochodzi coraz częściej w południowych obwodach europejskiej części Rosji, a także w Kraju Zabajkalskim i w Kraju Nadmorskim na dalekim wschodzie Federacji. Krytyczna sytuacja panuje na okupowanym Krymie, gdzie na stacjach zabrakło benzyny 92 i 95. Z kolei w Krasnoarmiejsku benzyna jest sprzedawana jedynie instytucjom. Względnie stabilnie jest za to w największych miastach, szczególnie w europejskiej części Rosji, głównie w Moskwie i Petersburgu.
Niedobór, a nawet brak benzyny i oleju napędowego już wywołuje kolejne nieprzyjemne konsekwencje dla ludności cywilnej. Kierowcy tirów nie są w stanie dowieźć towarów na czas. Już niedługo Rosjanie, wchodząc do sklepów w niektórych obwodach Federacji, mogą zobaczyć sytuację przypominającą „krajobraz” w ostatniej dekadzie PRL-u. Kolejną konsekwencją będzie wzrost cen towarów, w tym żywności. Nie można także wykluczyć, że przez brak paliw część artykułów spożywczych ulegnie zepsuciu.
W okupowanym Symferopolu na Krymie brak benzyny zmusił większość pracujących mieszkańców do przemieszczania się busami komunikacji miejskiej (marszrutkami). Według relacji jednego z pasażerów, zamieszczonej w social mediach, marszrutki były przepełnione pasażerami. Konieczność nagłej zmiany sposobu dostania się do pracy, a także niedostateczna liczba środków komunikacji miejskiej skutkowały licznymi spóźnieniami do pracy. Można przypuszczać, że na miejsce wielu pracowników docierało zmęczonych i sfrustrowanych zaistniałą sytuacją. Z czasem może się okazać, że benzyny zabraknie i do tankowania baków marszrutek, co jeszcze bardziej skomplikuje życie Rosjan. Władze rosyjskie unikają przyznania, że kryzys paliwowy jest skutkiem inwazji na Ukrainę. Na Krymie problemy potwierdził okupacyjny gubernator Siergiej Aksionow, ale przyczynę kryzysu zrzucił na zmniejszenie produkcji rosyjskich rafinerii. Zdarzają się także politycy, którzy jako winnych zaistniałej sytuacji wskazują obywateli, którzy mieli wypełniać benzyną nie tylko baki aut, ale także kanistry.
Fekalna katastrofa okupowanego Doniecka
Problemem dla Rosji jest nie tylko brak paliw na rynku wewnętrznym. Na początku lata 2025 r. na okupowanym Donbasie nasilił się do skali krytycznej problem braku wody bieżącej oraz niedziałającej kanalizacji. Występował on już wcześniej, również przed inwazją z 2022 r. Powodem była niedbałość rosyjskich władz okupacyjnych oraz kolaborantów (z pochodzenia przeważnie Rosjan), nieudolność, a także korupcja, która doprowadziła do defraudacji środków. Najbardziej krytyczna sytuacja panuje w dużych miastach tej części Donbasu, która znalazła się pod okupacją w wyniku walk w latach 2014–2015.
Jeszcze w sierpniu 2015 r. lojalny wobec Moskwy premier Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandr Zacharczenko oświadczył na briefingu dla rosyjskich mediów, że za 10 lat okupowany Donbas będzie „kwitnącym państwem”, gdzie mieszkańcy będą zakładać rodziny i żyć w dostatku. Rzeczywistość mocno odbiega od wizji Zacharaczenki. W sierpniu 2025 r. okupowany obwód doniecki coraz bardziej pustoszeje, szczególnie duże miasta, jak Donieck. Ludzie wyjeżdżają nie bez powodu – warunki życia stają się nie do zniesienia. Próżno szukać tam jakichkolwiek oznak rozkwitu. Jak stwierdził kilka tygodni temu inny kremlowski propagandysta, Oleg Cariow: „Donieck był miastem róż, a teraz ludzie s…ją w plastikowe worki”.
Wulgarne słowa kolaboranta i zarazem byłego deputowanego do Rady Najwyższej Ukrainy nie są przenośnią. Ze względu na katastrofalny stan kanalizacji mieszkańcy Doniecka oddają kał do worków, które następnie wyrzucają na ulicę. Podobnie robią ze śmieciami, których nie ma kto zabierać. Nieczystości zalegają na ulicach, ogródkach i zapleczach budynków, zagrażając wybuchem epidemii. W Doniecku i przyległej do niego Makiejewce woda ma być dostarczana raz na trzy dni w okienkach czterogodzinnych dla poszczególnych dzielnic – tak przynajmniej ogłosiły władze kolaboracyjne na czele z Dienisem Puszylinem, przewodniczącym DRL. Rzeczywistość odbiega jednak znacząco od deklaracji okupantów i kolaborantów. Pod koniec lipca jedna z mieszkanek Doniecka żaliła się, że musi żyć bez wody bieżącej od ponad dwóch tygodni. Jedna z mieszkanek okupowanego Antracytu w obwodzie ługańskim skarżyła się z kolei, że już od czterech lat woda jest dostarczana do jej miejscowości raz w tygodniu.
Rosyjska propagandystka Marina Charkowa uznała Donieck za miasto bez przyszłości, za to ze śmieciami i fekaliami prażącymi się w słońcu. Wtóruje jej ukraińska prokremlowska prawniczka, zakochana niegdyś w „ruskim mirze” – Tetiana Montian. Opisując w mediach fatalne warunki panujące w okupowanym Doniecku, a tym samym krach rosyjskiego projektu na Ukrainie, stwierdziła, że „Donieck to miasto porzucone i nikomu niepotrzebne”.
Jak w tych koszmarnych warunkach żyją ludzie? Wielu wyjeżdża, a ci którzy nie chcą lub nie mogą, coraz częściej wymagają od władz reakcji. Wspomniany Dienis Puszylin podczas jednego ze spotkań z obywatelami próbował uspokoić wzburzony tłum, zapowiadając, że wraz ze zdobyciem przez najeźdźców Słowiańska i Kramatorska zostanie otwarty kanał siewiersko-doniecki, którym woda popłynie także do okupowanego Doniecka. Tymczasem zbiornik doniecko-mariupolski, zaopatrujący wiele miejscowości Donbasu w wodę, wysycha. Jedynym sposobem na zdobycie dodatkowej wody w czasie upałów jest oczekiwanie na cysterny i deszcz. Jeden z mieszkańców Doniecka zarejestrował na smartfonie kobietę w podeszłym wieku, która zbierała brudną deszczówkę z kałuż dziurawej ulicy. Brak dostępu do czystej wody pogłębiają również ukraińskie ataki, które powodują niedobory paliwa. W sytuacji deficytu benzyny Rosjanie uznają za priorytetowe potrzeby frontu, a nie ludności cywilnej na terenach okupowanych. Może to oznaczać, że widok cysterny z wodą stanie się jeszcze rzadszy.
Problem z dostępem do wody występuje również w głębi Rosji. Akcja przeciwpożarowa na terenie rafinerii nowoszachtyńskiej pochłonęła mnóstwo wody, co szybko doprowadziło do jej niedoboru. Prawdopodobnie był to jeden z powodów decyzji straży pożarnej, aby pozwolić ogniowi wygasnąć samoistnie.
Rosyjskich samorządów problemy z budżetem
Wojna napastnicza odciska swoje piętno również na finansach rosyjskich samorządów. Po I i II kwartale 2025 r. budżety samorządowe mają aż 397 mld rubli deficytu, podczas gdy rok temu, w I półroczu, miały 855 mld rubli proficytu. W jaki sposób doszło do tak radykalnego odwrócenia sytuacji finansowej?
W II półroczu 2024 r. w obliczu spadku liczby zgłoszeń chętnych do podpisania kontraktu na służbę w wojsku Kreml zdecydował o zwiększeniu jednorazowej wypłaty przysługującej ochotnikom zaraz po zgodzie na służbę kontraktową. Wyższy żołd okazał się głównym motywatorem dla zdecydowanej większości obywateli Federacji, którzy zdecydowali się ruszyć na front, często na własną zgubę. Był to zresztą jeden z „ukrytych” wydatków wojennych, które w rzeczywistości są znacznie wyższe niż budżety resortu obrony, spraw wewnętrznych oraz służb specjalnych. Choć zwiększenie wydatków samorządów na jednorazowe wypłaty pomogło ustabilizować napływ chętnych do wojska, doszło do zmarnotrawienia zysków z pierwszej połowy 2024 r.
O tym, jak fatalna jest sytuacja rosyjskich samorządów, świadczy fakt, że obecnie 10 z 83 jednostek administracyjnych nie posiada już rezerw finansowych, a 54 jednostki mają jedynie ok. 10% od wymaganego poziomu „poduszki finansowej”. Ocenia się, że deficyt w budżetach samorządów może sięgnąć do końca roku 1,9 bln rubli. W skali całego kraju istnieje jeszcze rezerwa w wysokości 2,9 bln rubli, ale trzeba brać pod uwagę, że 40% z niej, czyli 1,16 bln, to rezerwa Moskwy (miasta i obwodu), a pozostała suma jest rozproszona pomiędzy pozostałe 72 jednostki Federacji Rosyjskiej.
Samorządy raczej nie będą mogły liczyć na wsparcie ze strony budżetu państwa. Początkowo na Kremlu oceniono, że deficyt wyniesie 3,8 bln rubli, ale według informacji, do których dotarła agencja Reutera, wzrósł on, stanem na lipiec, do 4,88 bln rubli (równowartość 2,2% rosyjskiego PKB). Agencja ocenia, że do końca roku deficyt może wzrosnąć do 8 bln rubli, jeżeli rząd federalny nie sięgnie po drastyczne cięcia wydatków. Należy przy tym pamiętać, że w ostatnich latach władze rosyjskie systematycznie zmniejszały wydatki niezwiązane z wojną przeciwko Ukrainie. Samorządy stoją przed podobnym wyzwaniem. Z uwagi na to, że wiele jednostek Federacji Rosyjskiej już ograniczyło wydatki na oświatę, opiekę zdrowotną czy wydatki komunalne, a więc również na wodociągi i kanalizację, należy spodziewać się dalszego pogarszania się standardów życia Rosjan, a niewykluczone, że z czasem w niektórych regionach wystąpią podobne problemy co na okupowanym Donbasie. W takich warunkach zasadne staje się pytanie, czy samorządy nie zdecydują się na objęcie cięciami zapłaty dla chętnych na podpisanie kontraktu?
Marek Kozubel – doktor nauk humanistycznych oraz magister prawa. Ukończył Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autor wielu komentarzy, analiz oraz codziennych podsumowań poświęconych wojnie ukraińsko-rosyjskiej. Jest również autorem kilkudziesięciu opracowań na temat historii Polski, Ukrainy i Rosji w XIX i XX wieku.
Wojna z Ukrainą udowodniła, jak bardzo wrażliwa jest Rosja na skutki ataków na jej własne terytorium, a także do czego prowadzi rosyjska obojętność i nieudolność w zakresie zarządzania własnym oraz podbitym terytorium. Bombardowania rosyjskich rafinerii nie tylko skutecznie zmniejszają dochody agresora z eksportu ropy i paliw, ale również ograniczają ich dostęp na rynku wewnętrznym Federacji. Może się okazać, że wzrost niezadowolenia obywateli będzie jednym z czynników zniechęcających Rosję do kontynuowania inwazji, na co bardzo liczy Kijów. Los okupowanego Donbasu jest z kolei sygnałem dla tych obywateli Ukrainy, którzy czekają na rosyjskie „wyzwolenie” – zamiast krainy „mlekiem i miodem płynącej” najeźdźcy mogą ich rodzimą okolicę zmienić nie tylko w morze ruin, ale również w „rezerwat” pozbawiony bieżącej wody, tonący w śmieciach i fekaliach.