Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
„Co wy tu jeszcze robicie?” – pytają mnie znajomi w Pakistanie. Wielu z nich szuka sposobu na wyjazd z kraju. Mają dość inflacji – najwyższej w Azji – absurdalnie wysokich cen energii, politycznych przepychanek i braku perspektyw na przyszłość.
Do 2050 roku Bangladesz może stracić 32% produkcji pszenicy i 8% ryżu. Groźba braku bezpieczeństwa żywieniowego i strat ekonomicznych wynika ze zmian klimatycznych, do których kraj wciąż jest nieprzygotowany.
Liban jest jak pozbawiony kapitana statek, który zmierza ku zagładzie. Budynki się rozpadają, instalacje fotowoltaiczne stają w płomieniach, kraj tonie w śmieciach, a libańska klasa polityczna nie jest w stanie wybrać prezydenta.
Świat zachodni odsądza Indie od czci i wiary, Waszyngton wręcz grozi im sankcjami, choć są zbyt ważnym elementem jego azjatyckiej polityki, by wprowadził je w życie. New Delhi zwiększa natomiast zakupy rosyjskiej ropy i zapowiada rozszerzenie importu o inne produkty. Dlaczego? Bo to się Indiom najzwyczajniej w świecie opłaca.
Polityka krajów Azji Środkowej w stosunku do nowego afgańskiego rządu w dużej mierze zależy od ich interesów gospodarczych. O pluralizm polityczny i prawa kobiet upominają się głównie ci, którzy i tak nie mają czego talibom sprzedać.
Na kilka dni przed pierwszą rocznicą tragicznego wybuchu w Bejrucie Liban znalazł się na krawędzi wojny domowej. Przyczyną nie jest chęć rozliczenia winnych zeszłorocznej tragedii, ale waśnie rodowe i podziały religijne.
Euro po 50 złotych, brak paliwa i prądu, miliony uchodźców z Niemiec czy dziesiątki ofiar walk w Warszawie. Tak wyglądałaby Polska, gdyby nad Wisłą działo się to co w Libanie. To jeszcze nie są wszystkie elementy dramatu, z którym muszą mierzyć się Libańczycy. W rezultacie ich państwo stało się krajem "trwale upadłym." Fasadą, za którą ukrywa się plątanina wewnętrznych i zewnętrznych interesów bez wielkiej nadziei na rozwiązanie.
Kabul to miasto pełne zgiełku, nieprzyjazne pieszym, rozwijające się w błyskawicznym tempie, ale bez żadnej strategii. Współpraca między firmą Sasaki a rządem afgańskim doprowadziła jednak do stworzenia długoterminowego planu zagospodarowania przestrzennego stolicy. Z Dennisem Pieprzem, głównym architektem i urbanistą pracującym przy tym projekcie, rozmawia Katarzyna Rodacka.