Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Wojna w Górskim Karabachu się nie skończy, tylko przygasa. Cały czas pochłania jednak ofiary i przegania cywilów z miejsca na miejsce. Cierpią wszyscy, niezależnie od tego, po której stronie linii frontu się znajdują. Niemniej gotowi są o tę ziemię walczyć i ginąć marząc o pokoju i wspominając historię.
Ilhamowi Alijewowi nie można odmówić skuteczności działania. Doprowadził do militarnego zwycięstwa Azerbejdżanu w drugiej wojnie karabachskiej, a aktualnie przekuwa je w sukces polityczny. Kształtuje naród azerbejdżański w pełni zgadzający się ze strukturami władzy, posłuszny i podporządkowany oraz legitymizujący autorytaryzm.
Mimo licznych spotkań przedstawicieli Armenii i Azerbejdżanu strony nadal nie mogą dojść do konsensusu w kwestii przyszłego traktatu pokojowego. Rodzi to obawy, że państwa rozstrzygną sprawę Górskiego Karabachu w kolejnym konflikcie zbrojnym. Czy któryś z istotnych politycznych graczy będzie w stanie to powstrzymać?
Dwa i pół roku od zakończenia II wojny karabachskiej Azerbejdżan i Armenia nie zbliżyły się do podpisania traktatu pokojowego. Na granicy wciąż niespokojnie, Baku się zbroi, a Erywań coraz bardziej uświadamia sobie własną niemoc.
Rosyjska agresja na Ukrainę ma duży wpływ na państwa Kaukazu Południowego. Szczególnie zagmatwana wydaje się sytuacja, w jakiej znalazła się Armenia. Wojna wywołała w niej dyskusję o stanie państwa, w której kwestie bezpieczeństwa, prawa międzynarodowego i gospodarki splatają się z polityką historyczną, moralnością i marketingiem politycznym.
Mija rok od zawieszenia broni kończącego wojnę o Górski Karabach. Choć jego konsekwencją było przerwanie ciężkich walk zbrojnych, nie stało się podstawą do rozmów o traktacie pokojowym. Konflikt jest daleki od rozwiązania, a rywalizacja armeńsko-azerbejdżańska wkroczyła w nową fazę, będąc elementem rozgrywki regionalnych mocarstw, obejmującej nie tylko Kaukaz, ale też Azję Centralną i część Bliskiego Wschodu.
Na granicy Armenii i Azerbejdżanu regularnie dochodzi do wymiany ognia, mimo że od jesieni działania zbrojne zostały formalnie zawieszone. Dlaczego sytuacja jest napięta? O tym w podcaście Piotra Pogorzelskiego "Po prostu Wschód" wyjaśnia Wojciech Górecki z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Droga Gruzji do członkostwa w NATO jest długa i wyboista, ale wydarzenia z ostatnich miesięcy są szansą na przyspieszenie. Dużo w tym względzie będzie zależało od nowego prezydenta USA Joego Bidena, ale pytaniem pozostaje, czy Stany będą chciały ponownie mocniej zaangażować się w regionie Kaukazu.
W ramach walki politycznej w Armenii po porażce w drugiej wojnie karabachskiej odwiecznym zwyczajem lud i trybuni domagają się kozła ofiarnego. Ma nim zostać premier Paszinjan, odpowiedzialny za hańbiący pokój. Problem w tym, że wraz z nim mogą zostać pogrzebane wszelkie osiągnięcia i potencjał aksamitnej rewolucji.
Trwająca 44 dni wojna o Górski Karabach znacząco zmieniła polityczny i militarny układ sił na wschodnim Zakaukaziu. Była jednak wyłącznie epizodem – choć krwawym i dramatycznym – w toczącym się od ponad 200 lat konflikcie ormiańsko-azerbejdżańskim.
Porozumienie pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem kończące wojnę w Górskim Karabachu zostało podpisane niespodzianie. Jego treść jest dla Ormian trudne do zaakceptowania. Do końca byli karmieni propagandą i nie wiedzieli, jak źle układa się dla nich ta wojna.
Drony praktycznie zdominowały niebo nad Górskim Karabachem. Azerskie maszyny bezzałogowe niszczą czołgi, pojazdy i pozycje Ormian. Bezradna jest obrona przeciwlotnicza. Gen. rez. Mirosław Różański mówi o zmieniającym się polu walki i o płynących z tego wnioskach.