Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Na gruzińską politykę padają dwa cienie rzucane przez politycznych konkurentów: Micheila Saakaszwilego i Bidzinę Iwaniszwilego. Przez długie lata żaden z nich formalnie nie pełnił publicznej funkcji, a zatem – nie ponosił odpowiedzialności za decyzje dotyczące Gruzinów. Kiedy ci ostatni uznają, że mają ich obu dość?
Mamy do czynienia z widoczną próbą oddalenia Gruzji od obszaru geopolitycznego, który popiera zdecydowana większość Gruzinów, i odizolowania tego wschodnioeuropejskiego kraju będącego w szponach Rosji. Gra toczy się o dużą stawkę Rosyjskie prawo izoluje Gruzję od Europy.
Kiedy w 2012 roku partia Gruzińskie Marzenie przejmowała władzę w Gruzji, jej założyciel – Bidzina Iwaniszwili – obiecał Gruzinom i Gruzinkom, że zrobi wszystko, by gruzińska demokracja zadziwiła świat. Udało się.
Rahmon wyrzucił z kraju albo wtrącił do więzienia wszystkich, którzy mogli być przykładem dla młodych ludzi. Pozostała im alternatywa: świecki dyktator albo islamski radykalizm. I wielu wybiera islamski radykalizm – mówi przywódca zakazanej w Tadżykistanie Islamskiej Partii Odrodzenia Muhiddin Kabiri.
Dyplomatyczny konflikt z Francją, zawieszenie w prawach członka delegacji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i ochłodzenie w relacjach z Unią Europejską, a w tle antyzachodnia retoryka. Azerbejdżan eskaluje konflikt z Europą. Czy to tylko prężenie muskułów, czy próba przetasowań geopolitycznych?
Pod gruzińskim parlamentem dopala się powoli flaga Unii Europejskiej. Nieco dalej stoją zasieki ustawione przez policyjne oddziały specjalne – zbyt późno, bo na ścianach budynku widać antyrządowe, antyrosyjskie i prozachodnie hasła. Pył po protestach powoli opada, ale zmierzch prozachodniej gruzińskiej drogi wydaje się trwać.
Nagonka na Zachód, aresztowania niezależnych dziennikarzy, a w tle przedterminowe wybory prezydenckie i niespodziewane przyspieszenie rozmów pokojowych z Armenią. Azerbejdżan podkręca polityczne tempo w końcówce roku.
W historii konfliktu abchasko-gruzińskiego dwie kwestie odgrywają niezmiennie wiodącą rolę: język i pamięć. Pozbawianie języka, tłumaczone praktyczną koniecznością, zbyt często stawało się formą opresji. A pamięć, zbyt często fałszywie obiektywizowana, określana była mianem historii.
Przez promocję irredentystycznej idei Zachodniego Azerbejdżanu Ilham Alijew internalizuje kwestię Górskiego Karabachu, a sam konflikt wokół spornego terytorium przekształca w oficjalnie międzypaństwową rozgrywkę z Republiką Armenii. Zwycięska kampania nie oznacza przy tym, że Baku zawróci ze ścieżki militaryzmu.
Z Erywania słychać ostatnio coraz głośniejsze słowa krytyki pod adresem polityki Moskwy wobec Armenii. Ormianie spodziewaliby się większego wsparcia w konflikcie z Azerbejdżanem. Czy zapowiada się zwrot Armenii w kierunku Zachodu, czy to tylko techniczne zagrania – na to pytanie odpowiada Wojciech Górecki, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) i autor książek poświęconych temu regionowi.
Pytanie o to, czy da się pogodzić zapotrzebowanie na surowce z wartościami demokratycznymi i prawami człowieka, nie jest nowe. Odcinająca się oficjalnie od rosyjskich zasobów Europa musi ponownie rozważyć moralne implikacje układania się z autokratami wobec nowej fali represji politycznych w Azerbejdżanie.
Obok Ukrainy Gruzja jest powszechnie uważana za najbardziej antyrosyjskie i prozachodnie państwo w przestrzeni posowieckiej. Gruzińska postawa wobec rosyjskiej agresji jest jednak zaskakująco niejednoznaczna.
Reżim w Baku ma poważny problem. Jak nie dać się wciągnąć w budowę „ruskiego świata” i jednocześnie zachować uznanie dla walki Ukrainy z agresją Moskwy. Po początkowym milczeniu Ilham Alijew zdecydował się na ofensywę. I rozpoczął niebezpieczną grę.
- Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili wracając do Gruzji liczył na wielki powrót i zwycięstwo związanego z nim ugrupowania w wyborach lokalnych 2 października. Te nadzieje się nie ziściły, a wręcz przeciwnie - mówi Wojciech Górecki z Ośrodka Studiów Wschodnich w podcaście Piotra Pogorzelskiego Po prostu Wschód.
5 lipca tłum skrajnych prawicowców brutalnie zaatakował społeczność LGBT+ i dziennikarzy w centrum Tbilisi. Zatrważający obraz motywowanej homofobią przemocy i nieadekwatna reakcja władz są symbolami narastającego problemu prawicowej radykalizacji – nie tylko w Gruzji, ale również w sąsiedniej Armenii.
W Armenii zbliżają się przedterminowe wybory parlamentarne. Wśród Ormian powszechne jest przekonanie, że będą wybierać między przetrwaniem niepodległego państwa a jego całkowitą wasalizacją.
- Nie możemy mówić o pełnym pokoju. Jest to porozumienie o zawieszeniu broni, które powstrzymało walki. Mamy pięć lat, czyli określony czas mandatu rosyjskiej misji pokojowej, aby doprowadzić do pewnego rodzaju stabilizacji, normalizacji i porozumienia politycznego - mówi Thomas de Waal w wywiadzie dla czasopisma "Nowa Europa Wschodnia".
Z Aleksandrem Iskandarianem, armeńskim politologiem, założycielem Instytutu Kaukazu w Erywaniu, o stanie Armenii i jej władz po przegranej wojnie z Azerbejdżanem rozmawia Paweł Pieniążek.
Ostatnia woja karabachska jesienią 2020 roku przywróciła Południowy Kaukaz do jego historycznego obszaru – „przyczółka” Bliskiego Wschodu – odsłaniając przy tym niezwykłe sojusze i szorstkie przyjaźnie w regionie.
Trauma II wojny światowej poskutkowała w Europie Zachodniej, a także w dużej części Środkowej, niemal całkowitym odejściem od pojmowania przestrzeni politycznej narodu z perspektywy wyłącznie terytorialnej. Zastąpiła ją idea tożsamości obywatelskiej. Na Kaukazie rzecz się ma zupełnie odmiennie
Kaukaz pokazuje na jak wiele sposobów można podzielić nawet niewielki region. Skutkiem jest ciągłe wrzenie. Związek Radziecki sztucznie ostudził temperaturę. Trzy dekady po rozpadzie ZSRR wielowymiarowa gra toczy się w najlepsze.
W niedzielnych wyborach prezydenckich w Kirgistanie faworytem jest Sadyr Dżaparow. Jedni widzą w nim trybuna ludowego, inni – marionetkę w rękach skorumpowanych oligarchów.
Prezydentowi Tadżykistanu właśnie minęło 28 lat rządów. Kiedy w listopadzie 1992 r. dochodził do władzy, wydawało się, że będzie marionetką, którą potężni mocodawcy zdejmą z urzędu po paru miesiącach. Znów okazało się jednak, że prowizorki są najtrwalsze.
Zwycięstwo tej samej partii w wyborach po raz trzeci z rzędu, poza skonsolidowanymi demokracjami z rozwiniętą kulturą polityczną, zawsze oznacza problem. Gasnące "żarówki w latarni wolności" to więcej niż metafora obrazująca sytuację w gruzińskiej polityce.
Wystarczy drobiazg, by rozpocząć działania zbrojne w Górskim Karabachu. Naprzeciwko siebie stają dwie armie, a spór odbija się echem od Eurowizji po piłkarską Ligę Europy. Nie wspominając już, że angażuje głównych światowych graczy.