Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Nagłówki europejskich gazet prześcigają się w przewidywaniach, kiedy Rosja zaatakuje państwa NATO. Padają konkretne daty – za trzy lata, za pięć. Optymiści mówią o dekadzie. Komentatorzy analizują, ile zostało nam czasu i jak ta wojna może wyglądać. Większość z branych pod uwagę scenariuszy zakłada rosyjski atak na państwa bałtyckie. Jedni wróżą inwazję, inni piszą o zamieszkach na tle etnicznym, jeszcze inni przepowiadają interwencję wojskową na niewielką skalę. Czy Litwa, Łotwa i Estonia powinny już teraz wpadać w panikę i dlaczego tego nie robią – wyjaśnia Bartosz Chmielewski.
17 stycznia sąd w rosyjskiej Baszkirii skazał aktywistę Faila Ałsynowa na cztery lata więzienia pod zarzutem podżegania do nienawiści. Tysiące mieszkańców Baszkortostanu (jak Baszkirzy nazywają swoją ojczyznę) przyszły wesprzeć działacza. W rezultacie akcja protestacyjna przerodziła się w starcia z policją. Służby użyły gazu łzawiącego i granatów hukowych, zatrzymano kilkadziesiąt osób i wszczęto sprawy karne dotyczące masowych zamieszek. Reporterka naszego rosyjskojęzycznego portalu Vot Tak sprawdziła, jak protesty wpływają na sytuację w Baszkirii i co ma z tym wspólnego polityka władz regionalnych.
W trakcie trwającej wojny rosyjsko-ukraińskiej, rozwiązanie konfliktu napotyka na liczne przeszkody. Konstytucje obu państw, specyficzne potrzeby Krymu, rola Rosji, a także pamięć historyczna Europy Środkowo-Wschodniej utrudniają osiągnięcie kompromisu. Zarówno ukraińska, jak i rosyjska konstytucja są trudne do zmiany, a historyczne doświadczenia i istniejące grupy polityczne w obu krajach sprawiają, że negocjacje są trudne.
Władimir Putin ogłosił niedawno, że może pozostać prezydentem Rosji do 2030 r. Na przedłużenie rządów pozwala mu zmiana konstytucji z 2020 r. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by za 10–12 lat nadal był u władzy. Do tej pory nagromadziło się zbyt wiele kaprysów, by spodziewać się długich, gerontokratycznych rządów jego i otaczającej go świty.
Liberalną Rosję siedzącą tworzą oponenci reżymu Putina, którzy stali się jego ofiarami. W odróżnieniu od przedstawicieli Rosji w stuporze i Rosji w biegu, nie wybrali konformistycznej mimikry ani nie zbiegli za granice, tylko „przysiedli” we współczesnym rosyjskim archipelagu aresztów i kolonii karnych. Dlaczego nie wybrali takich dróg jak ich ideologiczni współkombatanci i znaleźli się za kratkami?
Polityka Władimira Putina doprowadziła do masowej migracji, którą można liczyć w setkach tysięcy młodych, mobilnych społecznie i wykształconych osób. To liberalni bieguni reżymu.
Obeznana z kremlowskimi mechanizmami Ksienia Sobczak doskonale wiedziała, że koncesja na reprezentowanie liberalnej Rosji wiąże się z świadczeniem usług dla organów koncesyjnych. Pełnoskalowa wojna zmieniła jednak zasady gry i parasol bezpieczeństwa przestał działać.
Kreml wciąż sprzedaje Zachodowi strach przed bronią nuklearną, iluzję, że dysponuje nieograniczonymi zasobami, oraz wiarę, że reżim może się ciągle reprodukować. Oto trzy składowe fałszywych opinii dzisiejszych rusologów, którzy oczekują nadejścia nowego Gorbaczowa. Nie widzą innego możliwego rozwiązania problemu z dzisiejszą Rosją: jej rozpad na mniejsze organizmy państwowe.
Dokumenty strategiczne przygotowane przez biuro prezydenta Rosji rzucają światło na plany Moskwy dotyczące utrzymania wpływów na Litwie, Łotwie i w Estonii. Cele te obejmują finansowanie prorosyjskich organizacji pozarządowych, wysiłki na rzecz zachowania języka rosyjskiego w szkołach i sprzeciw wobec rozbiórki sowieckich pomników.
Jedną z przyczyn rosyjskiej inwazji w 2022 roku była potrzeba umocnienia okupacji Krymu. Kwestii końca wojny nie można zatem rozpatrywać niezależnie od statusu półwyspu, inaczej każdej ze stron grozi niezadowalające ją status quo.
Istnieje wiele powodów, dla których negocjacje między Kijowem a Moskwą w sprawie zakończenia wojny nie przyniosą rezultatów albo nie odbędą się w ogóle – nie mówiąc już o zapewnieniu trwałego pokoju. Głównym jest zasadnicza konfrontacja między konstytucjami Ukrainy i Rosji.
W sobotę, 10 grudnia w Oslo uroczyście wręczono Pokojowe Nagrody Nobla. Choć oznaczają one najwyższe możliwe uhonorowanie obrońców praw człowieka sprzeciwiających się reżimom Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenki, zostały przyjęte ze smutkiem, pomimo wspaniałej oprawy ceremonii rozdania. Życie i pracę laureatów co najwyżej utrudnią.
Podczas pompatycznej uroczystości na Kremlu udającej postępowanie zgodne z prawem prezydent Rosji Władimir Putin podpisał akty aneksji czterech obwodów Ukrainy: Ługańskiego, Donieckiego, Zaporoskiego i Chersońskiego. Na szalę rzucił los swojego kraju, podobnie jak kilka lat temu premier David Cameron zaryzykował przyszłością Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej – i przegrał.
Rosyjska dyplomacja zawsze była uznawana za cyniczną, a nawet brutalną. Wojna na Ukrainie sprawiła, że Siergiej Ławrow jest w świecie dyplomacji postacią toksyczną i stoi na czele ministerstwa gróźb i frustracji, a nie resortu spraw zagranicznych. Maria Zacharowa, rzeczniczka tego resortu bez wahania mówi to, co myśli czym wzbudza coraz więcej pytań o swoje zdrowie.
To dzień wręcz święty. Zwycięstwo nad faszyzmem stało się politycznym sacrum, najpierw radzieckiego imperium, a później, jeszcze silniej – putinowskiej Rosji. Przypomina borykającym się z trudami życia w państwie przeżartym korupcją, że stanowią część wielkiego, zwycięskiego narodu. W 1812 roku Rosja nie uległa wojskom Napoleona, w 1945 roku Armia Czerwona skończyła swój pochód w Berlinie. 77 lat później Władimir Putin miał okazję stać się kolejnym wielkim zwycięskim przywódcą.
Patriarcha Cyryl musi popierać inwazję na Ukrainę, a autorytet Cerkwi musi służyć umacnianiu nastrojów prowojennych. Ten przymus wynika ze ścisłego sojuszu ołtarza i tronu
Mija właśnie 30 lat od rozpadu Związku Radzieckiego. Dla prezydenta Putina i wielu Rosjan to była katastrofa. Mieszkańcy upadłego Imperium wzięli sprawy we własne ręce. Z różnym skutkiem. Ta historia jest jednak daleka od zakończenia, o czym opowiadają ekspertki zaproszone do udziału w specjalnej serii podcastów.
Nierozwiązany od II wojny światowej spór terytorialny między Rosją i Japonią o Wyspy Kurylskie jest jak małżeńska psychoterapia. Wchodzicie do gabinetu z problemem brudnych skarpetek zostawianych na środku pokoju, a wychodzicie z pytaniem, czy w ogóle powinniście być razem.
Po wielu latach negocjacji Rosja i Białoruś podpisały 28 map drogowych i zatwierdziły nową doktrynę wojskową i politykę migracyjną. Dotąd jednak nie wiemy, co dokładnie podpisali Władimir Putin i Alaksandr Łukaszenka. Paweł Usow opisuje kolejne kroki Moskwy na drodze do coraz pełniejszego podporządkowania sobie Mińska.
Władimir Putin i Alaksandr Łukaszenka nie lubią się. Mimo to Moskwa wytrwale wspiera reżim w Mińsku. Doktor Siergiej Utkin z Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych im. Primakowa Rosyjskiej Akademii Nauk podkreśla, że w stosunkach z Białorusią dla Kremla liczy się przede wszystkim stabilność. To tłumaczy niewzruszone poparcie dla Łukaszenki.
Przebieg tegorocznych wyborów parlamentarnych udowodnił, że Kreml ostatecznie porzucił grę pozorów. W najbliższych latach należy się spodziewać dalszego zaostrzania kursu autorytarnego. Może to jednak doprowadzić do radykalizacji nastrojów w społeczeństwie.
W wyborach do Dumy rządząca Jedna Rosja jest skazana na zwycięstwo. Nie ma znaczenia, jak bardzo jest niepopularna. Jej zadanie? Zapewnić spokojną reelekcję Władimira Putina w wyborach prezydenckich za trzy lata.
Im bardziej Polska marginalizuje swoją pozycję w Unii Europejskiej czy popada w konflikt z partnerami na Zachodzie, tym mniejszą wagę ma w relacjach z Rosją. Rząd Zjednoczonej Prawicy bagatelizuje ten fakt. A przecież skuteczna polityka wschodnia nie powinna ograniczać się do formuły bilateralnej.
W relacjach Rosji z Zachodem mało co jest takim, jakim się wydaje. Jeszcze niedawno ponad 100 tys. rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą zapowiadało wojnę, uwięzienie Aleksieja Nawalnego – dotkliwe sankcje, a zmiana w Białym Domu – ostrzejszą politykę wobec Kremla. Głos krytyki z państw demokracji nie zamienił się na konkretne i oczekiwane działania.
Wielka dyplomacja w Genewie to był teatr, w którym Putin odegrał rolę przywódcy mocarstwa. Na swoim podwórku znowu powrócił jednak do reżyserowania spektaklu sterowanej demokracji. Nakreślił własne antyzachodnie „czerwone linie”.
Aleksandra Łukaszenkę i Władimira Putina łączy długi i burzliwy związek. To historia miłości i nienawiści, ale bez elementu zdrady. Przynajmniej na razie.
Chabarowsk to rosyjski dalekowschodni koniec świata, a dla prezydenta Putina – ryzyko końca spokojnych rządów. Od lipca ubiegłego roku trwają tam protesty w obronie gubernatora Siergieja Furgała i przeciwko dyktatowi Moskwy. Od wyniku ich starcia zależy znacznie więcej niż wolność popularnego lokalnego polityka.
USA stanowią dla Rosji ważny punkt odniesienia, a autorytarne, mocarstwowe ambicje Rosji stanowią koło napędowe dążeń politycznych Zachodu, uważa Lilia Szewcowa. W wywiadzie dla czasopisma "Nowa Europa Wschodnia" politolożka rosyjska mówi o stosunkach amerykańsko - rosyjskich na początku prezydentury Joe Bidena i o świecie zmieniającym się w obliczu kolejnych kryzysów.
Polska pojawia się w orbicie myślenia politycznego Rosji tylko w kontekście NATO i Unii Europejskiej. Co więcej, występuje w roli słabego ogniwa, które można wykorzystać - mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasadorka Rzeczpospolitej Polskiej w Moskwie.
- Całkowicie wykluczam powstanie sojuszu między Rosją i Chinami - mówi profesor Michaił Karpow w wywiadzie dla czasopisma "Nowa Europa Wschodnia". Sinolog rosyjski opisuje "patologiczne" relacje między Moskwą a Pekinem. Podkreśla, że Rosjanie są Europejczykami, tak jak Polacy, i wskazuje na podobieństwo obecnego postrzegania Zachodu przez władze w Moskwie i Warszawie.
- Poważniejszych powodów do obaw nie mamy, ale też należy wystrzegać się dawania Rosji pretekstów, by czynić siebie tarczą do propagandowej antypolskiej ofensywy - powiedział prof. Adam D. Rotfeld w wiadzie dla czasopisma "Nowa Europa Wschodnia". Były szef polskiej dyplomacji przekonuje, że Rosja nigdy nie miała tak bezpiecznych granic zachodnich jak obecnie. Mimo to Moskwa widzi w NATO i w Zachodzie przeciwnika.
Głównego wroga Putina warto postrzegać nie tylko jako konkretnego człowieka z ambicjami politycznymi, ale też jako nowy element w autorytarnej układance. Ma szanse przyczynić się do zmian politycznych w Rosji, choć sam niekoniecznie okaże się ich beneficjentem.
Nawalny przestał być wielkorusem i nacjonalistą, stał się bohaterem i demokratą. Za chwilę zostanie też męczennikiem. Wszystko to dzięki głupocie Kremla. Głupota Zachodu polega zaś na stworzeniu iluzji, że to wszystko prawda, a Nawalny przyniesie Rosji rewolucję.
W 2021 r. mija 30 lat od rozpadu Związku Radzieckiego. Dla prezydenta Putina i wielu Rosjan to była katastrofa. Mieszkańcy upadłego Imperium wzięli sprawy we własne ręce. Z różnym skutkiem. Ta historia jest jednak daleka od zakończenia.
Od dwóch dekad obserwujemy renesans myślenia geopolitycznego w Europie Wschodniej. Język metafor geopolitycznych niepostrzeżenie przeniknął do świata polityki, mediów i ekspertów. Wyraźny wzrost napięcia w regionie po 2014 roku tylko sprzyja temu procesowi.