Nasza strona używa ciasteczek do zapamiętania Twoich preferencji oraz do celów statystycznych. Korzystanie z naszego serwisu oznacza zgodę na ciasteczka i regulamin.
Pokaż więcej informacji »
Drogi czytelniku!
Zanim klikniesz „przejdź do serwisu” prosimy, żebyś zapoznał się z niniejszą informacją dotyczącą Twoich danych osobowych.
Klikając „przejdź do serwisu” lub zamykając okno przez kliknięcie w znaczek X, udzielasz zgody na przetwarzanie danych osobowych dotyczących Twojej aktywności w Internecie (np. identyfikatory urządzenia, adres IP) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów w celu dostosowania dostarczanych treści.
Portal Nowa Europa Wschodnia nie gromadzi danych osobowych innych za wyjątkiem adresu e-mail koniecznego do ewentualnego zalogowania się przy zakupie treści płatnych. Równocześnie dane dotyczące Twojej aktywności w Internecie wykorzystywane są do pomiaru wydajności Portalu z myślą o jego rozwoju.
Zgoda jest dobrowolna i możesz jej odmówić. Udzieloną zgodę możesz wycofać. Możesz żądać dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania, przeniesienia danych, wyrazić sprzeciw wobec ich przetwarzania i wnieść skargę do Prezesa U.O.D.O.
Korzystanie z Portalu bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza też zgodę na umieszczanie znaczników internetowych (cookies, itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie ich (przechowywanie informacji na urządzeniu lub dostęp do nich) przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego i Zaufanych Partnerów. Zgody tej możesz odmówić lub ją ograniczyć poprzez zmianę ustawień przeglądarki.
Prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili oraz partie opozycyjne uznały wyniki wyborów parlamentarnych za sfałszowane i zażądały ich powtórzenia. Na zwołanej konferencji prasowej Zurabiszwili powiedziała, że to, czego obywatele i obywatelki Gruzji stali się świadkami i ofiarami, „było bezprecedensowe”. Zaznaczyła, że była to kradzież ich głosów „przy użyciu każdej dostępnej praktyki”. Nazwała te wybory „rosyjską specjalną operacją” i „nową formą wojny hybrydowej”, a aktualny rząd „reżimem”, który doprowadził do „infiltracji przez Rosję i nowej formy okupacji”. Warto się zastanowić, jak to rzeczywiście z tymi rosyjskimi wpływami w Gruzji jest i czy obywatele i obywatelki, którzy zdecydowali się zagłosować na Gruzińskie Marzenie, faktycznie wspierali tym nadchodzący ruski mir?
„Jak wygra Gruzińskie Marzenie, zacznie czyścić opozycję. Kiedy już to zrobi, Rosja wyczyści Gruzińskie Marzenie i sprowadzi do Gruzji namiestnika. To zapewne będzie zrusyfikowany Gruzin. W tym scenariuszu Rosja całkowicie odetnie Kaukaz Południowy i Azję Centralną od Europy i sama będzie regulować dostawy gazu i wszystkie korytarze transportowe na tym terenie. To ważne wybory dla Kremla” – mówi w rozmowie ze Stasią Budzisz Gela Vasadze, analityk i politolog z Gruzińskiego Centrum Analiz Strategicznych.
Z perspektywy Kijowa atmosfera w Tbilisi jest cierpka. Nad głową nie latają wprawdzie rosyjskie rakiety, ale w powietrzu wisi perspektywa pełnej politycznej kontroli Kremla nad krajem.
Rządzące od ponad dekady Gruzińskie Marzenie chce za wszelką cenę utrzymać się u władzy. Nie waha się przed niczym. Niszczy niezależne media, organizacje pozarządowe monitorujące praworządność, skłóca z kluczowymi partnerami i fundatorami kraju: Unią Europejską oraz USA, a nawet wybiela winy okupanta – Rosji. Czy posunie się też do sfałszowania wyborów 26 października?
Kaukaz Południowy przechodzi głębokie przemiany geopolitycznych tożsamości. Utarte schematy percepcji – prozachodnia Gruzja, prorosyjska Armenia, ambiwalentny Azerbejdżan – w obliczu konsekwencji rosyjskiej agresji w Ukrainie przechodzą do archiwum przeszłości. Zmienia się również wewnętrzne postrzeganie wyobrażonego regionu oraz miejsca w nim poszczególnych państw. Z perspektywy Zachodu kluczowe staje się więc przewartościowanie przyjętych kategorii poznawczych.
Mimo że rosyjska propaganda przedstawia Rosję jako zbawczynię Gruzji, a obecny gruziński rząd prowadzi prorosyjską politykę, to w oczach młodych Gruzinów Rosja – inaczej niż dla starszych pokoleń – jest zagrożeniem gruzińskiej tożsamości, państwowości i kultury. Ponadto młode pokolenie rzadko zna rosyjski i niechętnie wchodzi w interakcję z Rosjanami, którzy przeprowadzili się do Gruzji po wybuchu pełnoskalowej wojny – mówi w rozmowie z Kają Puto prezes organizacji SOVLAB Irakli Chwadagiani
Armenia nigdy nie uznała Republiki Górskiego Karabachu za niezależne państwo, ale ostatnią wojnę o ten region, tym razem wygraną przez Azerbejdżan, postrzega w kategoriach utraty. Świadomość własnej słabości i braku niezawodnych sojuszników pogłębiają tragedię, z którą mierzy się dziś Armenia.
Na gruzińską politykę padają dwa cienie rzucane przez politycznych konkurentów: Micheila Saakaszwilego i Bidzinę Iwaniszwilego. Przez długie lata żaden z nich formalnie nie pełnił publicznej funkcji, a zatem – nie ponosił odpowiedzialności za decyzje dotyczące Gruzinów. Kiedy ci ostatni uznają, że mają ich obu dość?
Mamy do czynienia z widoczną próbą oddalenia Gruzji od obszaru geopolitycznego, który popiera zdecydowana większość Gruzinów, i odizolowania tego wschodnioeuropejskiego kraju będącego w szponach Rosji. Gra toczy się o dużą stawkę Rosyjskie prawo izoluje Gruzję od Europy.
Kiedy w 2012 roku partia Gruzińskie Marzenie przejmowała władzę w Gruzji, jej założyciel – Bidzina Iwaniszwili – obiecał Gruzinom i Gruzinkom, że zrobi wszystko, by gruzińska demokracja zadziwiła świat. Udało się.
Emigracja głęboko wpływa na gruzińskie rodziny, zmuszając kobiety, takie jak Leila, Marina czy Ketevan, do opuszczenia kraju w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Ich opowieści podkreślają ból rozłąki i walkę z niepewnością ekonomiczną, ale również niegasnącą nadzieję na poprawę sytuacji w Gruzji i możliwość powrotu do bliskich.
Rahmon wyrzucił z kraju albo wtrącił do więzienia wszystkich, którzy mogli być przykładem dla młodych ludzi. Pozostała im alternatywa: świecki dyktator albo islamski radykalizm. I wielu wybiera islamski radykalizm – mówi przywódca zakazanej w Tadżykistanie Islamskiej Partii Odrodzenia Muhiddin Kabiri.
Salia Luda, przeżyła wojnę w Abchazji pracując jako pielęgniarka. Po konflikcie zbudowała "Dom bez granic" – dom opieki dla seniorów przy granicy z Osetią Południową, wspierany przez niemiecką ASB i ambasadę USA. Pomimo przeciwności, Salia pomaga starszym i planuje otworzyć kolejny dom opieki.
Historia Ainur i Ia Kamalovych, pierwszych dziewcząt z gruzińskiej wsi Ianeti, które pomimo trudnej historii rodzinnej deportacji z Meschetii, przełamały bariery społeczne, stając się symbolem zmiany i nadziei dla społeczności meschetyjskiej.
Dyplomatyczny konflikt z Francją, zawieszenie w prawach członka delegacji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i ochłodzenie w relacjach z Unią Europejską, a w tle antyzachodnia retoryka. Azerbejdżan eskaluje konflikt z Europą. Czy to tylko prężenie muskułów, czy próba przetasowań geopolitycznych?
Od nowego roku akademickiego w szkołach gruzińskojęzycznych w regionie Gali nauczanie języka gruzińskiego będzie wstrzymane, a nauczanie będzie się odbywać wyłącznie w języku rosyjskim.
Ich historie są różne. Jedna z nich przez 22 lata był imigrantką zarobkową, druga twierdzi, że spotyka ją kara za religię, z kolei trzecia opowiada o przemocy, której doświadczyła. Mają coś do powiedzenia społeczeństwu.
„W Churczy mieszka osiemdziesiąt pięć rodzin. W każdym domu przynajmniej jedna osoba żyje na emigracji. Mój syn też wyjechał. Wziął urlop dziekański, aby pracować w Polsce. My, kobiety żyjące wzdłuż linii rozgraniczenia, ciężko pracujemy, ale gdy chcemy sprzedawać nasze produkty na rynku w Zugdidi, okazuje się, że nie możemy nawet korzystać z gminnych autobusów. Musimy zamawiać taksówkę. Tak oto tu żyjemy” – pięćdziesięciodwuletnia Eliso Shamatawa ze wsi Churcza opowiada nam o osobliwościach życia wzdłuż linii rozgraniczenia.
Nieprzystosowane środowisko, niedostępna opieka zdrowotna i niewystarczająca świadomość – to tylko niektóre z problemów, z którymi na co dzień borykają się osoby niepełnosprawne. Jak sami mówią, choć podejście i postawa społeczeństwa do niepełnosprawności uległy znacznej poprawie przez ostatnie lata, jednak stworzenie dla nich systemu dostępu na równych prawach z innymi i wprowadzenie powszechnych usług nie następuje i jest dalekie od pożądanej rzeczywistości.
Prezydent USA Joe Biden uznał zorganizowaną rzeź Ormian w 1915 roku za ludobójstwo. Ormianie postrzegają jego gest nie tylko jako hołd dla ofiar, ale także długo wyczekiwaną moralną konieczność. Jednak przywiązanie do traumy z historii blokuje myślenie o przyszłości państwa.
Pod gruzińskim parlamentem dopala się powoli flaga Unii Europejskiej. Nieco dalej stoją zasieki ustawione przez policyjne oddziały specjalne – zbyt późno, bo na ścianach budynku widać antyrządowe, antyrosyjskie i prozachodnie hasła. Pył po protestach powoli opada, ale zmierzch prozachodniej gruzińskiej drogi wydaje się trwać.
W Gruzji edukacja seksualna nie jest częścią państwowego programu nauczania, ale tematem, o którym mówimy szeptem. Młodzi ludzie na własną rękę muszą szukać informacji o bezpiecznym seksie i antykoncepcji. Nie ma komu o tym opowiadać młodzieży, bo dorośli sami się wstydzą tych tematów.
Nagonka na Zachód, aresztowania niezależnych dziennikarzy, a w tle przedterminowe wybory prezydenckie i niespodziewane przyspieszenie rozmów pokojowych z Armenią. Azerbejdżan podkręca polityczne tempo w końcówce roku.
W historii konfliktu abchasko-gruzińskiego dwie kwestie odgrywają niezmiennie wiodącą rolę: język i pamięć. Pozbawianie języka, tłumaczone praktyczną koniecznością, zbyt często stawało się formą opresji. A pamięć, zbyt często fałszywie obiektywizowana, określana była mianem historii.
W wyniku dwóch fal migracji w drugiej połowie XX wieku 90% społeczności żydowskiej Gruzji wyjechało do Izraela. Mimo to w ostatnich latach w kraju widoczne jest zwiększenie zainteresowania kulturą żydowską.
Gruzini sprzeciwiają się budowie hydroelektrowni Namahwani od ponad 30 lat. Politycy i lobbyści nazywają ich szpiegami, homofobami i ultranacjonalistami. „Próbują nas oczerniać, bo się nas boją”.
Po 20 września 2023 roku wiadomo już, że skończyła się kolejna epoka w historii Karabachu. Niby przeczuwano, że wkrótce musi to nastąpić – od zakończenia II wojny karabachskiej nieustanna presja ze strony Baku pogłębiała się coraz wyraźniej. Niemniej takie nagłe zakończenie jest szokujące.
Przez promocję irredentystycznej idei Zachodniego Azerbejdżanu Ilham Alijew internalizuje kwestię Górskiego Karabachu, a sam konflikt wokół spornego terytorium przekształca w oficjalnie międzypaństwową rozgrywkę z Republiką Armenii. Zwycięska kampania nie oznacza przy tym, że Baku zawróci ze ścieżki militaryzmu.
Z Erywania słychać ostatnio coraz głośniejsze słowa krytyki pod adresem polityki Moskwy wobec Armenii. Ormianie spodziewaliby się większego wsparcia w konflikcie z Azerbejdżanem. Czy zapowiada się zwrot Armenii w kierunku Zachodu, czy to tylko techniczne zagrania – na to pytanie odpowiada Wojciech Górecki, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) i autor książek poświęconych temu regionowi.
Wojna w Górskim Karabachu się nie skończy, tylko przygasa. Cały czas pochłania jednak ofiary i przegania cywilów z miejsca na miejsce. Cierpią wszyscy, niezależnie od tego, po której stronie linii frontu się znajdują. Niemniej gotowi są o tę ziemię walczyć i ginąć marząc o pokoju i wspominając historię.
Pytanie o to, czy da się pogodzić zapotrzebowanie na surowce z wartościami demokratycznymi i prawami człowieka, nie jest nowe. Odcinająca się oficjalnie od rosyjskich zasobów Europa musi ponownie rozważyć moralne implikacje układania się z autokratami wobec nowej fali represji politycznych w Azerbejdżanie.
Kiedy do Baku płyną petrodolary, reformy instytucjonalne idą na boczny tor – Natig Dżafarli, azerbejdżański analityk polityczno-ekonomiczny i sekretarz opozycyjnej partii REAL, mówi Annie Żamejć
Ilhamowi Alijewowi nie można odmówić skuteczności działania. Doprowadził do militarnego zwycięstwa Azerbejdżanu w drugiej wojnie karabachskiej, a aktualnie przekuwa je w sukces polityczny. Kształtuje naród azerbejdżański w pełni zgadzający się ze strukturami władzy, posłuszny i podporządkowany oraz legitymizujący autorytaryzm.
Mimo licznych spotkań przedstawicieli Armenii i Azerbejdżanu strony nadal nie mogą dojść do konsensusu w kwestii przyszłego traktatu pokojowego. Rodzi to obawy, że państwa rozstrzygną sprawę Górskiego Karabachu w kolejnym konflikcie zbrojnym. Czy któryś z istotnych politycznych graczy będzie w stanie to powstrzymać?
Dwa i pół roku od zakończenia II wojny karabachskiej Azerbejdżan i Armenia nie zbliżyły się do podpisania traktatu pokojowego. Na granicy wciąż niespokojnie, Baku się zbroi, a Erywań coraz bardziej uświadamia sobie własną niemoc.
W Abchazji, samozwańczym kraju uznawanym jedynie przez Rosję i kilka innych państw, od trzech dekad toczy się życie liczącej prawie 245 tysięcy ludności. Dorastanie w miejscu odizolowanym od świata zewnętrznego sprawia, że młode pokolenie doświadcza przeszkód związanych z ograniczoną mobilnością. Abchaska młodzież chce zdobyć dobre wykształcenie, pracę i mieć możliwość decydowania o swojej przyszłości, nad którą – jak przyznaje – nie ma kontroli.
Obok Ukrainy Gruzja jest powszechnie uważana za najbardziej antyrosyjskie i prozachodnie państwo w przestrzeni posowieckiej. Gruzińska postawa wobec rosyjskiej agresji jest jednak zaskakująco niejednoznaczna.
Reżim w Baku ma poważny problem. Jak nie dać się wciągnąć w budowę „ruskiego świata” i jednocześnie zachować uznanie dla walki Ukrainy z agresją Moskwy. Po początkowym milczeniu Ilham Alijew zdecydował się na ofensywę. I rozpoczął niebezpieczną grę.
Rosyjska agresja na Ukrainę ma duży wpływ na państwa Kaukazu Południowego. Szczególnie zagmatwana wydaje się sytuacja, w jakiej znalazła się Armenia. Wojna wywołała w niej dyskusję o stanie państwa, w której kwestie bezpieczeństwa, prawa międzynarodowego i gospodarki splatają się z polityką historyczną, moralnością i marketingiem politycznym.
Mija rok od zawieszenia broni kończącego wojnę o Górski Karabach. Choć jego konsekwencją było przerwanie ciężkich walk zbrojnych, nie stało się podstawą do rozmów o traktacie pokojowym. Konflikt jest daleki od rozwiązania, a rywalizacja armeńsko-azerbejdżańska wkroczyła w nową fazę, będąc elementem rozgrywki regionalnych mocarstw, obejmującej nie tylko Kaukaz, ale też Azję Centralną i część Bliskiego Wschodu.
Według oficjalnych statystyk ONZ w Kirgistanie prawie 27% kobiet między 15. a 49. rokiem życia przynajmniej raz doświadczyło przemocy fizycznej lub seksualnej ze strony swojego partnera. „Przemoc wobec kobiet w Kirgistanie stała się normą” – alarmuje Altyn Kapalova, kirgiska artystka, kuratorka i aktywistka.
- Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili wracając do Gruzji liczył na wielki powrót i zwycięstwo związanego z nim ugrupowania w wyborach lokalnych 2 października. Te nadzieje się nie ziściły, a wręcz przeciwnie - mówi Wojciech Górecki z Ośrodka Studiów Wschodnich w podcaście Piotra Pogorzelskiego Po prostu Wschód.
Unia Europejska traci swoje wpływy w Azerbejdżanie, a jedynym remedium jest powrót do polityki wartości – mówi Altaj Goyushov, profesor historii i analityk polityczny, dyrektor Baku Research Institute, w rozmowie z Anną Żamejć i Nedżminem Kamilsojem.
5 lipca tłum skrajnych prawicowców brutalnie zaatakował społeczność LGBT+ i dziennikarzy w centrum Tbilisi. Zatrważający obraz motywowanej homofobią przemocy i nieadekwatna reakcja władz są symbolami narastającego problemu prawicowej radykalizacji – nie tylko w Gruzji, ale również w sąsiedniej Armenii.
Na granicy Armenii i Azerbejdżanu regularnie dochodzi do wymiany ognia, mimo że od jesieni działania zbrojne zostały formalnie zawieszone. Dlaczego sytuacja jest napięta? O tym w podcaście Piotra Pogorzelskiego "Po prostu Wschód" wyjaśnia Wojciech Górecki z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Gruzińscy dziennikarze protestują przeciwko obojętności policji w czasie niedawnych zamieszek wywołanych przez przeciwników parady godności. Po raz kolejny udało im się nie dopuścić do zorganizowana przez środowiska LGBT tej imprezy. W Gruzji konserwatyści cieszą się dużym poparciem.
W Armenii zbliżają się przedterminowe wybory parlamentarne. Wśród Ormian powszechne jest przekonanie, że będą wybierać między przetrwaniem niepodległego państwa a jego całkowitą wasalizacją.
Tak złych wyników ekonomicznych Ormianie nie doświadczyli od ponad dziesięciu lat. Nadzieje na poprawę są małe tym bardziej, że nadchodzące w czerwcu wybory nie spowodują wyrwania Armenii z izolacji ekonomicznej i politycznej. Przegrana wojna z Azerbejdżanem o Górski Karabach w równym stopniu co pandemia koronawirusa przyczyniają się do kurczenia gospodarki tego kraju.
Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Górskiego Karabachu pozostaje na terenie Armenii. Z powodu zeszłorocznej wojny nie chcą lub nie mogą wrócić do swoich domów. W miejscowościach, z których uciekli przez Azerami pozostały mogiły ich bliskich poległych w czasie walk.
Nawet córka prezydenta Uzbekistanu przyznała ostatnio, że społeczeństwo płaci zbyt wielką cenę za podłość i zmowę milczenia, za przekonanie, że to kobieta zawsze jest sobie winna.
- Nie możemy mówić o pełnym pokoju. Jest to porozumienie o zawieszeniu broni, które powstrzymało walki. Mamy pięć lat, czyli określony czas mandatu rosyjskiej misji pokojowej, aby doprowadzić do pewnego rodzaju stabilizacji, normalizacji i porozumienia politycznego - mówi Thomas de Waal w wywiadzie dla czasopisma "Nowa Europa Wschodnia".
Odkąd Rosjanie pojawili się w Górskim Karabachu, zagranicznym dziennikarzom coraz trudniej się do niego dostać. W regionie zapanował spokój, ale jego mieszkańcy wciąż próbują ułożyć sobie życie na nowo po tym, jak rozdeptała je wojna. Ich historie jednak coraz rzadziej trafiają do mediów, bo enklawa jest stopniowo odcinana od świata. Jak informują Reporterzy bez Granic, od lutego przynajmniej dziesięciu zagranicznych dziennikarzy nie zostało wpuszczonych do regionu. Wśród nich znalazłem się też ja.
Kirgiska Ajzada Kanatbekowa została porwana na początku kwietnia przez mężczyznę, który liczył na to, że 27-latka wyjdzie za niego za mąż. Kobieta została zabita przez niedoszłego narzeczonego. Brak reakcji organów ścigania wywołał oburzenie Kirgizów i ponowną dyskusję, czy państwo nie powinno ostrzej reagować na tę tradycję.
Z Aleksandrem Iskandarianem, armeńskim politologiem, założycielem Instytutu Kaukazu w Erywaniu, o stanie Armenii i jej władz po przegranej wojnie z Azerbejdżanem rozmawia Paweł Pieniążek.
Od początku niezależności po rozpadzie ZSRR w państwach Kaukazu Południowego ujawniła się tendencja do przywracania pamięci wykluczonej z dyskursu w czasach sowieckich. Czasem jednak nowy projekt pamięci jest równie wykluczający, jak ten, który zastąpił.
Mija dokładnie rok, odkąd Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła pandemię. COVID-19 lepiej niż opozycja obnażył słabości środkowoazjatyckich rządów. Na miejscu byli też Polacy, którzy w ramach międzynarodowej pomocy pomagali walczyć z koronawirusem.
Ostatnia woja karabachska jesienią 2020 roku przywróciła Południowy Kaukaz do jego historycznego obszaru – „przyczółka” Bliskiego Wschodu – odsłaniając przy tym niezwykłe sojusze i szorstkie przyjaźnie w regionie.
Trauma II wojny światowej poskutkowała w Europie Zachodniej, a także w dużej części Środkowej, niemal całkowitym odejściem od pojmowania przestrzeni politycznej narodu z perspektywy wyłącznie terytorialnej. Zastąpiła ją idea tożsamości obywatelskiej. Na Kaukazie rzecz się ma zupełnie odmiennie
Droga Gruzji do członkostwa w NATO jest długa i wyboista, ale wydarzenia z ostatnich miesięcy są szansą na przyspieszenie. Dużo w tym względzie będzie zależało od nowego prezydenta USA Joego Bidena, ale pytaniem pozostaje, czy Stany będą chciały ponownie mocniej zaangażować się w regionie Kaukazu.
Kaukaz pokazuje na jak wiele sposobów można podzielić nawet niewielki region. Skutkiem jest ciągłe wrzenie. Związek Radziecki sztucznie ostudził temperaturę. Trzy dekady po rozpadzie ZSRR wielowymiarowa gra toczy się w najlepsze.
W ramach walki politycznej w Armenii po porażce w drugiej wojnie karabachskiej odwiecznym zwyczajem lud i trybuni domagają się kozła ofiarnego. Ma nim zostać premier Paszinjan, odpowiedzialny za hańbiący pokój. Problem w tym, że wraz z nim mogą zostać pogrzebane wszelkie osiągnięcia i potencjał aksamitnej rewolucji.
Rozpad Związku Radzieckiego mocno uderzył w Azję Środkową. Powstało pięć nowych krajów, które dopiero niedawno zaczęły "odbijać się" od dna. Nadal pozostają jednak zapleczem Rosji i Chin. W rezultacie pieniądze płynął, ale bilans pozostaje negatywny.
Co się wiąże z Nowym Rokiem? Marzenia, nadzieje i perspektywy. W Gruzji niecierpliwie czekaliśmy na nadejście 2021 r., bo z jakiegoś powodu wierzyliśmy, że wraz z jego nadejściem znikną wszystkie kłopoty, które przyniósł jego poprzednik.
„Mamy dla Ciebie propozycję. Przelejesz pewną kwotę na konto pewnej fundacji, dogadamy jeszcze jak, i już nigdy nie wrócisz do Armenii, przynajmniej nie w najbliższym czasie”. Te słowa z polecenia Nikola Paszinjana miał wypowiedzieć w Rzymie Artur Wanecjan, były szef Narodowej Służby Bezpieczeństwa Armenii.
27 września 2020 r. doszło do wybuchu tykającej bomby, jaką był zamrożony konflikt Armenii i Azerbejdżanu o Górski Karabach. Analizy sytuacji w polskich mediach, często przygotowane pod tezę, oparte o błędne szablony myślowe wyniesione z oglądu sytuacji na Bliskim Wschodzie, nie mają nic wspólnego z merytoryczną analizą sytuacji.
W niedzielnych wyborach prezydenckich w Kirgistanie faworytem jest Sadyr Dżaparow. Jedni widzą w nim trybuna ludowego, inni – marionetkę w rękach skorumpowanych oligarchów.
Trwająca 44 dni wojna o Górski Karabach znacząco zmieniła polityczny i militarny układ sił na wschodnim Zakaukaziu. Była jednak wyłącznie epizodem – choć krwawym i dramatycznym – w toczącym się od ponad 200 lat konflikcie ormiańsko-azerbejdżańskim.
Gruzini czy Ormianie? Ormianie czy Gruzini? Kolejność ma tu znaczenie... Z okazji Świąt składamy Wam nie tylko najlepsze życzenia, ale także oddajemy w Wasze ręce tekst odmienny, niż zazwyczaj. Spojrzenie na "wielki kompleks małych narodów" od środka. Z przymrużeniem oka, ale też... z zaproszeniem do zachowania odrobiny dystansu i autorefleksji.
17 grudnia 2020 r. zmarł Tassybaj Abdikarimow, pierwszy obywatel Kazachstanu, który otrzymał z rąk Prezydenta RP medal Virtus et Fraternitas za pomoc Polakom w czasach wojny i panowania systemów totalitarnych.
Bezdomny, ze złamanym sercem, Niko Pirosmani malował szyldy i obrazy. Zmarł w biedzie. W czasie stalinizmu zakazany i skazany na zapomnienie. Teraz jego dzieła, uważane za kwintesencję Gruzji, warte są miliony. Część jego obrazów można zobaczyć w albumie Pirosmani flâneur.
Prezydentowi Tadżykistanu właśnie minęło 28 lat rządów. Kiedy w listopadzie 1992 r. dochodził do władzy, wydawało się, że będzie marionetką, którą potężni mocodawcy zdejmą z urzędu po paru miesiącach. Znów okazało się jednak, że prowizorki są najtrwalsze.
W ZSRR nie mogli mówić po polsku, więc uczyli się rosyjskiego. Teraz powinni poznać kazachski. Mogą też wrócić do historycznej ojczyzny przodków, ale nie wszyscy Polacy z Kazachstanu się na to decydują.
Zwycięstwo tej samej partii w wyborach po raz trzeci z rzędu, poza skonsolidowanymi demokracjami z rozwiniętą kulturą polityczną, zawsze oznacza problem. Gasnące "żarówki w latarni wolności" to więcej niż metafora obrazująca sytuację w gruzińskiej polityce.
Porozumienie pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem kończące wojnę w Górskim Karabachu zostało podpisane niespodzianie. Jego treść jest dla Ormian trudne do zaakceptowania. Do końca byli karmieni propagandą i nie wiedzieli, jak źle układa się dla nich ta wojna.
Drony praktycznie zdominowały niebo nad Górskim Karabachem. Azerskie maszyny bezzałogowe niszczą czołgi, pojazdy i pozycje Ormian. Bezradna jest obrona przeciwlotnicza. Gen. rez. Mirosław Różański mówi o zmieniającym się polu walki i o płynących z tego wnioskach.
"Sama jestem z Karabachu i pamiętam, jak Ormianie i Azerowie żyli obok siebie, bez animozji na tle etnicznym." O pokojowym współistnieniu Ormian i Azerów, o przyczynach rozgorzałej na nowo wojny w Górskim Karabachu oraz o życiu na uchodźstwie azerska pisarka Günel Mövlud opowiada Annie Żamejć
Obywatele Kirgistanu wyszli na ulice, żeby zmusić rządzących do skuteczniejszego rządzenia w czasie epidemii koronawirusa. Sfałszowane wybory były iskrą, która wywołała zamieszki. W kraju wrze, ale na prawdziwe zmiany trzeba będzie jeszcze poczekać, bo znowu do głosu doszły rodzinno-klanowe układy.
Wystarczy drobiazg, by rozpocząć działania zbrojne w Górskim Karabachu. Naprzeciwko siebie stają dwie armie, a spór odbija się echem od Eurowizji po piłkarską Ligę Europy. Nie wspominając już, że angażuje głównych światowych graczy.
Rządy prawa, wolności obywatelskie i niezależne sądy nie wszędzie są oczywistością. W Azerbejdżanie bezkompromisowa postawa i przywiązanie do wartości demokratycznych mogą zwiastować kłopoty. Niesłusznie skazany lider azerskiej opozycji, Tofik Jakublu, rozpoczął strajk głodowy. Czy za rozpaczliwe wołanie o sprawiedliwość będzie musiał zapłacić najwyższą cenę?
Polskie wydanie książki Fazila Iskandera, w tłumaczeniu Katarzyny Rawskiej-Góreckiej, ukazało się prawie pół wieku od ostatnich wydań jego prozy w Polsce oraz cztery lata po śmierci pisarza.